Zwłoki małżeństwa w bloku na Szeptyckeigo
Był czwartek (5 sierpnia), gdy na policję w Piekarach Śląskich przyszła matka kobiety, która nie mogła się skontaktować ze swoją 32-letnią córką. Prawdopodobnie wcześniej do babci dodzwonili się pracownicy żłobka, z którego nie odebrano dziecka małżeństwa.
Na miejsce pod blok przy ul. Szeptyckiego na osiedlu Wieczorka w Piekarach Śląskich przyjechali śledczy. Próbowali się dodzwonić do drzwi, ale nigdy drzwi nie otwierał.
— Wczoraj ok. 18.00 do dyżurnego piekarskiej komendy zgłosiła się kobieta, która martwiła się o swoją córkę, ponieważ nie potrafiła się z nią skontaktować. Mundurowi pojechali do mieszkania kobiety, jednak nikt nie otworzył im drzwi — informuje mł. aspirant Łukasz Czepkowski, rzecznik policji w Piekarach Śląskich.
Okno mieszkania na pierwszym piętrze, które zajmowali małżonkowie, było otwarte. Postanowiono poprosić o pomoc strażaków.
Strażacy weszli po drabinie przez okno. Na ratunek było za późno
— Zgłoszenie do nas wpłynęła o 18:06. Na miejsce wezwano nasz zastęp. Nasze działania polegały na rozstawieniu rozsuwanej drabiny do okna na pierwszym piętrze. Po tej drabinie policjant wszedł do mieszkania przez uchylone okno i otworzył drzwi prowadzące na klatkę schodową. Następnie do mieszkania weszli nasi ratownicy. Niestety, ze względu na plamy opadowe występujące na ciałach kobiety i mężczyzny odstąpiono od działań udzielenia pierwszej pomocy — mówi w rozmowie z “Faktem” kapitan Robert Gubała, rzecznik straży pożarnej w Piekarach Śląskich.
Policja pod nadzorem prokuratora prowadzi teraz intensywne działania, aby wyjaśnić przyczyny tego dramatu.
Jak i kiedy doszło do śmierci małżeństwa z Piekar Śląskich?
Łukasz Czepkowski, rzecznik prasowy miejscowej policji, podzielił się z “Faktem” pierwszymi informacjami. Na razie niewiele wiadomo, ale wszystko wskazuje na to, że doszło do zbrodni.
Z naszych informacji wynika, że ciało kobiety znaleziono w pokoju. Jej męża śledczy mieli znaleźć w przedpokoju. Mężczyzna prawdopodobnie powiesił się. Małżeństwo miało dwoje dzieci. 16-miesieczną dziewczynkę, której nie odebrano w czwartek ze żłobka oraz 11-letniego syna. Do tragedii doszło, gdy dzieci były poza domem.
— Na razie nic nie wskazuje, by do śmierci małżeństwa przyczyniły się osoby trzecie. Sekcja zwłok ma dać odpowiedzi na pytania jak i kiedy doszło do zgonu 32-latki i 42-letniego mężczyzny — mówi w rozmowie z “Faktem” Justyna Rzeszut— Sieńkowska, prokurator rejonowy w Tarnowskich Górach.
Tajemnicy zgon znanego aptekarza. Rodzina mówi o sensacyjnym tropie
Ciała małżonków w Piekarach Śląskich. “Sprawa ma charakter kryminalny”