Zwanowice. Ciało mężczyzny wśród drzew. Śledczy są już pewni
Trzeba było wysoko podnieść głowę, by go dojrzeć. Kilkanaście metrów nad ziemią w koronie pozbawionego liści drzewa znajdowało się ciało mężczyzny. Wydawało się, że przebieg tej tragicznej historii jest znany. Gdy służby znalazły się na wysokości zwłok, zaczęły pojawiać się coraz większe wątpliwości. Nic w tej sprawie nie jest takie, jak się wydaje.
Zwanowice. Ciało mężczyzny w koronie drzewa
To był czwartek, 21 listopada 2024 r. Gęstwinę lasu w zakolu Odry niedaleko wsi Zwanowice przerzedziła jesień. Z wysokich i rozłożystych drzew opadły liście, ukazując na jednym z nich upiorny widok.
Tego dnia drogę skrócił sobie pracownik leśny. To on dostrzegł w koronie drzewa ludzką postać. Wezwał służby. Na wysokości ok. 15 m tkwiły zwłoki, a raczej to, co zostało z nich zostało. Ciało było niemal zmumifikowane. Śledczy przekażą nam później, że było praktycznie pozbawione tkanek miękkich.
Na miejscu zjawili się policjanci i strażacy. Ściągnięcie zwłok z drzewa nie było takie proste. Nie można było podjechać tam wozem z podnośnikiem czy drabiną. Wezwano strażacką grupę wysokościową, która przy wykorzystaniu technik alpinistycznych wspięła się na drzewo i zdjęła z niego ciało.
Tajemnicza śmierć pośród koron drzew. To on zauważył ciało. Jego opowieść przeraża
Zwłoki w koronie drzew. Kim jest zmarły?
Stan zwłok wskazywał na to, że musiały znajdować się tam od dłuższego czasu i czekały na ujawnienie. Były zmumifikowane. Na szczątkach widoczne były letnie ubrania. Ze względu na ich stan rozwikłanie tej makabrycznej zagadki nie było takie proste.
W związku z ujawnieniem w dniu 21 listopada br. zeszkieletowanych zwłok w koronie drzewa w miejscowości Zwanowice w Prokuraturze Rejonowej w Brzegu nadzorowane jest śledztwo w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci osoby o nieustalonej tożsamości, tj. o czyn z art. 155 kk. Tożsamość zmarłego wciąż pozostaje nieznana. Podjęte zostały działania, które mają doprowadzić do określenia profilu genetycznego tej osoby
– tłumaczył nam w połowie grudnia 2024 r. prok. Stanisław Bar, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Opolu.
Jak wyjaśniał wówczas nasz rozmówca, “biegły w trakcie sekcji zwłok (de facto były to oględziny szkieletu) nie poczynił spostrzeżeń, które pozwalałyby wnioskować o mechanizmie śmierci”. Trudno było ustalić także datę zgonu. Czekano na pisemną opinię z sekcji.
Śledczy mieli jednak trop, który, jak obecnie się okazało, był właściwy. Wytypowano, kim jest osoba zmarła. Potrzeba było badań DNA. Wyniki potwierdziły przypuszczenia prokuratury.
Zmarłym jest Marcin L., rocznik 1979, mieszkaniec Brzegu. Potwierdziły to badania DNA. Pobrane próbki porównano z materiałem matki i siostry mężczyzny
– przekazał nam prok. Stanisław Bar.
Mężczyzna był osobą zaginioną od czerwca 2023 r. I to najpewniej w tym okresie doszło do jego śmierci w koronie drzew. Być może zwłoki udałoby się ujawnić wcześniej, gdyby nie… powódź.
Jak wspomniał rzecznik opolskiej prokuratury, kilka miesięcy przed ujawnieniem ciała mężczyzny w tamtejszej okolicy widoczny był rower. Początkowo nie wydawał się niepokojącym znakiem, a potem zniknął. Porwany przez powódź. To najpewniej był rower zaginionego 44-latka.
Byli małżeństwem tylko 23 dni. Tragedia podczas podróży poślubnej. Tajemnicza śmierć Oli
Tajemnicza śmierć Marcina L. Wymowne słowa jego brata
Jak doszło do śmierci Marcina L.? Początkowo przypuszczano, że doszło do samobójstwa. Podczas oględzin nie znaleziono żadnych dowodów, które wskazywałyby na taki przebieg zdarzenia. Nie było ani sznura, ani drabiny. Pierwsze spostrzeżenia okazały się zwodnicze.
Co zatem wydarzyło się w koronie drzew? Potwierdziły się nasze pierwsze informacje. Mężczyzna, jak ustaliliśmy wcześniej, miał nietypowe hobby. Marcin L. lubił wspinać się po drzewach. I to w trakcie takiej eskapady, kilkanaście metrów nad ziemią spotkała go śmierć.
Marcin L., jak wynika z relacji jego brata, miał nietypowe hobby – »interesowało go ekstremalne chodzenie po lesie«. Najpewniej mężczyzna spadł z wyższych partii korony drzewa na niższe. To pokrywałoby się z obrażenia, których doznał
– powiedział nam rzecznik opolskiej prokuratury.
Żałobna pieśń zamiast marsza weselnego. “Jego serce już nie chciało bić”
(Źródło: Fakt.pl)