Żołnierz WOT brutalnie o tym, co dzieje się w wojsku. Mówi o “betonach”
Służy pan w jednostce WOT-u. Jak odbiera pan dzisiejsze wojsko? Jest nowoczesne? Dobrze zarządzane?
— Sama idea jest bardzo potrzebna. My naprawdę gonimy Europę Zachodnią i kraje skandynawskie, które już od dawien dawna wiedziały, że armia złożona z ochotników jest potrzebna, bo nie trzeba na nią łożyć. Już w średniowieczu były takie armie, które składały się z ludzi, którzy pracują normalnie, a w razie wojny są żołnierzami. Nie obciążało to budżetu państwa, a jednocześnie dawało satysfakcję obu stronom. I właśnie myślę, że WOT to jest coś takiego.
Problem pojawia się, kiedy do struktur dostaje się przysłowiowy “beton”. I wtedy rozwój jest wstrzymany przez to, że stare blokuje nowe, że są tzw. zepsute jabłka, które hamują i psują młodych ludzi, mających już inne spojrzenie na świat. Wystarczy tak naprawdę pojechać na zagraniczne ćwiczenia, zobaczyć jak wygląda stołówka innych wojsk. U nas dalej jest komuna i zarządzanie: bierz, co dają, jak ci się nie podoba, to spier*****.
Blokujący “beton” to…?
— Ci starzy żołnierze pamiętający jeszcze wojsko ludowe, będący na wyższych stołkach, mający zasadę: robić wszystko tak, by nic nie robić. Okupują najczęściej stanowiska w zaopatrzeniu, odpowiadają za mundury, żywienie, transport. Często o nich mówią “betony”, “dziadki”. Ale tak naprawdę największymi hamulcowymi bywają sami dowódcy. To się na szczęście zmienia na lepsze. Wysokim poziomem cechują się Wojska Specjalne, na nich wszyscy powinni się wzorować. One są na razie moim zdaniem wyjątkiem od reguły i naszą chlubą. W czym więc problem? W tym, że ci starsi nie chcą się już niczego uczyć, uważają, że wiedzą najlepiej, co to jest wojsko.
Służba w wojsku. Oszczędności idą w bylejakość
Jak jest w wojsku z jedzeniem, umundurowaniem? Czy to prawda, że bywają porwane mundury i używane buty, w których można złapać grzybicę?
— Nie jest to żadną tajemnicą, że mundury bardzo często są używane. Ja akurat nie spotkałem się, żeby ktoś na początku dostał dziurawy mundur, ale używane buty to też nie jest nic nowego. Generalnie brakuje wszystkiego: majtek, skarpetek, kurtek zimowych. Ale tego się nie sprawdza. Przecież generał czy pułkownik na kontrolę przyjeżdża autkiem. Postoi, popatrzy, pośmieje się i wraca do ciepłego samochodu. Żołnierz, który stoi na granicy 12 godzin, nie ma tego komfortu. Tak więc za swoje prywatne pieniądze kupują żołnierze ocieplacze czy kurtki, właśnie tych wojsk specjalnych, gdzieś tam z drugiej ręki, żeby się zaopatrzyć.
Służba jest wymagająca, wymaga właściwej diety — kalorycznej, wysokojakościowej. Jedzenie w wojsku jest dobre?
Też bywa różnie. Zależy, jaka stołówka odpowiada za nie. My akurat, będąc na granicy, mieliśmy bardzo dobrą stołówkę. Było dużo warzyw, owoców, serków, jogurtów. Nie brakowało nam niczego. Mogę powiedzieć, że jedzenie ostatnimi czasy się poprawiło, ale to nie jest jeszcze standard zachodni. Wcześniej często wydawali suche konserwy, których na dłuższą metę nie dało się zjeść. Ciepły posiłek to zawsze ciepły posiłek. I powiem panu, że właśnie takie warunki bytowe: jedzenie, miejsce odpoczynku, wpływają też na morale wojska.
Jak wygląda spędzanie czasu po służbie, kiedy ma się wolne godziny? Co najczęściej robią koledzy? Jest siłownia czy zostaje np. gra w karty. Czym się zajmujecie?
— Bardzo różnie bywa. Znów dużo zależy od dowódcy. Jak dobry dowódca, to na przykład po służbie i był basen, i było bieganie, i wyjazdy, na przykład na bilard. Jeżeli dowódca jest otwarty, to niczego nie broni, a nawet nakazuje, żeby żołnierze fajnie odpoczywali. Jak to jest fajnie? Tak, jak relaksują się ludzie poza koszarami: są wyjazdy rowerowe, bieganie po lesie, dbałość o kulturę fizyczną, o to, by odpoczywała głowa. Z kolei jak jest “beton”, to jest zakaz opuszczania jednostki i zostają tylko karty i kiszenie się w swoim środowisku. I w tym wszystkim nie ma tak naprawdę odpoczynku.
Żyjecie ascetycznie? Jak jest z używkami: alkoholem, słyszy się nawet, że narkotykami? Rzeczywiście ekscesy się zdarzają?
— Całkowity zakaz spożywania alkoholu moim zdaniem nie do końca jest zasadny. Na przykład byli u nas na granicy sojusznicy i w pracy byli od 8 do 18, a po pracy, kiedy zdali broń, mogli wyjść, piwko sobie wypić, zluzowani, normalni. To byli Anglicy akurat, ale Amerykanie to samo. Na śniadaniu, wiadomo, wszyscy muszą już być trzeźwi, jest kontrola alkomatem i wynik zero-zero, bo każdy wie, co by go czekało, gdyby było inaczej. A ekscesy są przez brak zajęć — siłowni, pokoju z konsolą. Tu chciałbym bardzo pochwalić firmę Orlen, bo za czasów dużego kryzysu na granicy, przyjechały do nas kontenery, w których stały konsole, telewizory i każdy w wolnym czasie mógł tam przyjść i z nich skorzystać. To też dawało namiastkę domu. Były też automaty do kawy, każdy mógł czy przed służbą, czy w trakcie dnia wypić ciepłą kawę. Też trzeba zwrócić na to uwagę. W każdym miejscu, gdzie żołnierze stacjonują, taka mała część domu powinna być. Amerykanie nie od dziś, nie od wczoraj, stosują coś takiego, że można telewizor czy konsolę dostać na jednostkę, żeby ci żołnierze mieli zapewnioną rozrywkę po służbie, żeby jakościowo odpoczywali. Wtedy będą też jakościowo służyć: ćwiczyć i bronić granicy.
WOT-owcy mieszają się z żołnierzami z jednostek wojskowych. Słyszało się o niesnaskach: że otrzymaliście nową broń, a oni mieli starą, długo konserwowaną. Krzywo na siebie patrzycie?
— Nigdy nie patrzymy w stronę innych jednostek krzywo. Jesteśmy nastawieni na współpracę. Na nas niestety od samego początku krzywo patrzą: uważają, że zabieramy im mundury. Powinniśmy dostawać stare hełmy, stare buty? Żołnierz, który przychodzi, młody, świeży, z otwartą głową, powinien dostać wszystko nowe i na takim nowym standardzie armii właśnie powinien zostać wychowany. Nie na tej komunistycznej, w której młodzi dostawali wszystko najgorsze. Tu ukłon do generała Kukuły (były dowódca WOT-u, obecnie szef sztabu Wojska Polskiego — przyp. red.), który powiedział temu “nie”, odkreślił grubą kreską i zapewnił nowe rzeczy dla żołnierzy. Później wszystko to wzięło w piach. Dwa mundury dostaliśmy na siedem lat.
W rękach nowoczesny karabin, a na nogach łapcie?
— Właśnie te łapcie bardzo się poprawiły, bo teraz są nowe, brązowe i są dużo lepsze. Dąży się do jakiegoś ideału, a ideał jest tak naprawdę tuż za płotem, bo jednostki specjalne pokazują, że można i że trzeba. One też nie wzięły swojej wiedzy znikąd. Wzięły ją z jednostek sojuszniczych, z którymi na co dzień współpracują i widzą, co się sprawdza, co się nie sprawdza. Powiedzmy: buty wojsk specjalnych kosztują 600 zł. I to są takie buty, w których każdy żołnierz czułby się naprawdę bardzo dobrze, A te, które są teraz, nie są złe, ale też nie są dobre. Kosztują 400 czy 500 zł w zależności od przetargu, więc różnica jest bardzo niewielka. Skoro już płacimy, dbajmy o komfort.
Jest kontrola, pojawia się ciasto i schabowe
To może teraz dla odmiany coś na plus? Skoro już od pięciu lat służysz w wojsku, to musi coś cię cieszyć.
— Jestem bardzo zadowolony z tych dowódców, którzy dbają o żołnierzy, którzy pozwalają im się rozwijać, którzy wspierają oddolne inicjatywy. I to jest takim promyczkiem, który mnie osobiście trzyma. Jest dużo nowego sprzętu i to jest fantastyczne. To jest misja generała Kukuły, który wprowadził nutę nowoczesności — żeby nie walczyć z czołgami kamieniami. Uważam, że więcej cywili powinno kontrolować wojsko, bo wtedy na pewno pomogłoby to rozbijać tę strukturę betonową. Ministerstwo Obrony Narodowej też by wiedziało, z jakimi problemami wojsko się boryka. Teraz, jak są kontrole wyższego dowództwa czy właśnie kogoś z MON-u, to jest kotlet schabowy na stołówce i jest ciasto, którego się od tygodnia czy dwóch nie widziało. To powinno być codziennością, a nie tylko smutnym pokazaniem żołnierzom, jak może być.
Czyli nadal zdarza się tak, że jak przyjeżdża generał w obstawie dziennikarzy, to wydawane są świeże mundury?
— I oczywiście znajdują się nagle zimowe kurtki, których nikt wcześniej nie widział. A żołnierze, którzy mogliby coś powiedzieć, są chowani w ostatnim szeregu, żeby tylko czegoś nie powiedzieli. Nie chodzi o zmyślanie historii, które nigdy nie miały miejsca, tylko o prawdę.
“Fala” w polskim wojsku. Ekspert: potencjalnych ofiar więcej
Kiedyś czajnik i pasta do butów, a dziś? Ekspert wskazuje, co warto zabrać na szkolenie wojskowe
Wojskowy dron runął obok domu na Podlasiu. Niepokojąca reakcja armii. “Sprawa wyciszona”