Zaginięcie Beaty Klimek. Zuchwałe zachowanie Jana Klimka i jego partnerki
Czy działania służb na terenie posesji Beaty Klimek i jej męża w Poradzu okażą się przełomowe dla śledztwa? Liczą na to zarówno bliscy zaginionej kobiety, jak również wszyscy ci, którzy od początku śledzą tę tajemniczą sprawę.
Zaginięcie Beaty Klimek. Akcja służb w Poradzu
— Mamy nadzieję, że dzisiaj nastąpi przełom i sprawa zaginięcia cioci się wyjaśni — powiedziała “Faktowi” Ola Klimek.
Prokuratura Regionalna w Szczecinie potwierdziła, że w środę (26 marca) od wczesnych godzin porannych na posesji zaginionej Beaty Klimek i jej męża trwają czynności policji pod nadzorem prokuratora.
— Jest policja, koparka, a także biegły z georadarem. Prowadzone jest przeszukanie, które ma na celu odnalezienie przedmiotów, bądź śladów mogących stanowić dowód w sprawie — przekazała “Faktowi” prok. Małgorzata Wojciechowicz, rzeczniczka prasowa Prokuratury Regionalnej w Szczecinie.
Nad domem Jana Klimka co jakiś czas latał policyjny dron. Na posesję wjechał ciężki sprzęt. Koparka rozkopywała działkę, a biegły sprawdzał ziemię georadarem. W pewnym momencie śledczy zabezpieczyli kawałek plandeki, ale nie wiadomo czy ma ona jakikolwiek związek z zaginięciem pani Beaty.
Zuchwałe zachowanie Jana Klimka i jego partnerki
W Poradzu zgromadziło się wielu dziennikarzy, w tym reporter “Faktu”, którzy od rana relacjonowali działania śledczych. Ich uwadze nie umknęło zaskakujące zachowanie Jana Klimka i jego partnerki Agnieszki B. Działania służb najwyraźniej nie zrobiły na nich żadnego wrażenia. Mąż zaginionej Beaty Klimek obserwował je ze spokojem, uśmiechając się od czasu do czasu. W pewnym momencie wsiadł do samochodu razem ze swoją partnerką i odjechał. Dokąd się udali?
Jan Klimek na jednej z grup internetowych napisał, że pojechał do Łobza na zakupy. Wyjaśnił, że musi kupić… nową plandekę. Po powrocie do Poradza Agnieszka B. “pozdrowiła” obecnych na miejscu dziennikarzy środkowym palcem.
Czy zuchwałe zachowanie Jana Klimka i jego partnerki oznacza, że są oni pewni, że śledczy nie znajdą żadnych dowodów na ich związek z zaginięciem pani Beaty?
Agnieszka B. zbadana wariografem
Niewykluczone, że działania policji mają związek z badaniem wariografem, któremu została poddana niedawno Agnieszka B., partnerka Jana Klimka. Kobieta w rozmowie z “Faktem” przyznała, że było to badanie procesowe na zlecenie prokuratury.
— Tak, poddałam się badaniu wariografem. Jestem niewinna, to dlaczego miałam się nie poddać badaniu? To było badanie procesowe na zlecenie prokuratora. Byłam badana jako świadek, nie znam jeszcze wyniku, bo czeka się na niego około dwóch tygodni. Rodzice Jana również zostaną zbadani w najbliższych dniach. Robimy to po to, żeby dali nam już spokój — policja, prokuratura i chodzi też o społeczność — powiedziała “Faktowi” pani Agnieszka.
Dodała, że poda wyniki badania wariografem do wiadomości opinii publicznej, jak tylko je otrzyma.
Sprawa Beaty Klimek. Mąż kobiety zbadany wariografem
Na początku marca badaniu wariografem poddał się mąż zaginionej Beaty Klimek. Namówili go na to dziennikarze Kanału Kryminalnego, a badanie miało charakter prywatny. Jan Klimek postawił jednak warunek — miał prawo zdecydować, czy pozwoli na udostępnienie wyników, czy też nie.
Badanie przeprowadzono 7 marca w Szczecinie. Ostatecznie, Jan Klimek nie wyraził zgody na publikację wyników. Dlaczego? Bo — jak tłumaczył w rozmowie z dziennikarzem Kanału Kryminalnego — na dokumencie znajdują się wszystkie jego wrażliwe dane, nawet nazwy leków, które przyjmuje.
Mamy dokument i będę z wami szczery. Pan Jan odpowiedział na trzy pytania, urządzenie zarejestrowało bardzo wyraźnie reakcję jego organizmu na te pytania, na jego odpowiedzi. Wariograf to nie jest urządzenie, które ma przesądzić o czyjejś winie. To urządzenie jest obarczone pewnym błędem. Nie może być dowodem, ale jest uzupełnieniem materiału dowodowego. Te reakcje były bardzo silne. Nie mogę powiedzieć, czy one były pozytywne, czy negatywne. Mam apel do pana Jana. Panie Janie, zrobiliśmy badanie wariograficzne, po którym pan powiedział mi prosto w oczy: jestem niewinny, niczego nie zrobiłem. Skoro nie chcemy udostępniać tych materiałów opinii publicznej, to dlaczego nie podda się pan badaniu służbom?
— skomentował dziennikarz Kanału Kryminalnego.
“Może myślał, że uda mu się oszukać wariograf”
A co o badaniu wariografem Jana Klimka sądzi siostrzenica jego zaginionej żony?
— Nie ukrywam, że byłam zaskoczona jego decyzją o poddaniu się badaniu wariografem. Dlaczego to zrobił? Nie wiem, mogę się jedynie domyślać. Być może myślał, że uda mu się oszukać wariograf. Wydaje mi się, że poczuł bezpieczny grunt, bo badanie miało być na jego warunkach, no i chyba nie udało się. — mówi Ola Klimek. — To, że nie zdecydował się na publikację wyniku jest dla mnie jednoznaczne. Znam tego człowieka, zresztą chyba wszyscy już go poznaliśmy na tyle, żeby wiedzieć, że gdyby wynik był dla niego korzystny, to chwaliłby się tym wszem i wobec, wszędzie by je publikował, byłby aktywny. A tymczasem, od momentu gdy poddał się badaniu, jest cisza. Jan zniknął — podsumowuje siostrzenica Beaty Klimek.
Jednocześnie zwraca uwagę na wydarzenia, które nastąpiły wkrótce po zbadaniu Jana Klimka wariografem.
— Jakieś dwa, może trzy dni po badaniu wariografem, całą czwórkę zabrano na przesłuchanie, tzn. Jana, jego rodziców i jego partnerkę Agnieszkę. Ogólnie, mam wrażenie, że po tym badaniu bardzo dużo się dzieje. W Poradzu cały czas jeżdżą nieoznakowane samochody służb. Myślę, że sprawa zaginięcia mojej cioci zbliża się ku rozwiązaniu i już niedługo wszyscy dowiemy się, co się stało — podsumowuje Ola Klimek.
“Fakt” wielokrotnie próbował skontaktować się również z Janem Klimkiem, by poprosić go o komentarz, niestety bezskutecznie.
Zaginięcie Beaty Klimek
Siostrzenica kobiety opublikowała niedawno w mediach społecznościowych poruszający post, w którym przypomniała tajemnicze okoliczności zaginięcia jej cioci.
7 października 2024 r. w Poradzu zaginęła 47-letnia Beata Klimek. Ostatni raz widziano ją około 7.30, gdy po odprowadzeniu dzieci na przystanek udała się do domu, skąd miała pojechać do pracy w Łobzie. Nie stawiła się na godzinę 8.00 w banku, a jej samochód pozostawał na posesji
— pisała Ola Klimek, siostrzenica pani Beaty.
Dodaje, że w dniu zaginięcia na terenie posesji przebywali teściowie kobiety oraz nie mieszkający tam od ponad roku mąż Beaty, z którym była w trakcie rozwodu z orzeczeniem o jego winie.
“Według relacji otoczenia w domu miało wcześniej dochodzić do aktów przemocy. Mąż odmówił poddania się badaniu wariografem. Rodzina i przyjaciele Beaty Klimek jednogłośnie twierdzą, że nigdy dobrowolnie nie porzuciłaby dzieci, które są dla niej całym światem. O ich bliskiej relacji świadczy fakt, że dzieci wciąż pytają o ukochaną mamę, z nadzieją, że jeszcze kiedyś będą mogły wtulić się w jej ramiona” — napisała pani Ola.
Czytaj też: Mija pięć miesięcy od zaginięcia Beaty Klimek. Prokuratura i sąd przekazały nowe informacje
Czytaj też: Zaginięcie Beaty Klimek. Stanowcza deklaracja partnerki Jana Klimka: Będziemy walczyć o odebranie dzieci
/6
Gryń Przemysław / newspix.pl
Prokuratura Regionalna w Szczecinie potwierdziła, że w środę (26 marca) od wczesnych godzin porannych na posesji zaginionej Beaty Klimek i jej męża trwają czynności policji pod nadzorem prokuratora.
/6
Gryń Przemysław / newspix.pl
— Jest policja, koparka, a także biegły z georadarem. Prowadzone jest przeszukanie, które ma na celu odnalezienie przedmiotów, bądź śladów mogących stanowić dowód w sprawie — przekazała “Faktowi” prok. Małgorzata Wojciechowicz, rzeczniczka prasowa Prokuratury Regionalnej w Szczecinie.