Zaginięcie Beaty Klimek. Siostrzenica kobiety wyklucza jedną wersję
Czy można mówić o przełomie w sprawie tajemniczego zaginięcia 47-letniej Beaty Klimek? Na pewno nastąpił w niej duży postęp. Do tej pory sprawą zajmowała się jedynie policja, która prowadziła czynności poszukiwawcze. Teraz — jak ustalił “Fakt” — do akcji wkroczyła Prokuratura Okręgowa w Szczecinie.
— Mogę tylko potwierdzić, że Prokuratura Okręgowa w Szczecinie prowadzi postępowanie w tej sprawie, ale w jakim kierunku i w jakim zakresie, takiej informacji nie mogę udzielić. Mogę też poinformować, że pod nadzorem prokuratora wykonywane są tam na miejscu czynności. To jedyne, co na ten moment mogę powiedzieć — przekazał w środę w rozmowie z “Faktem” prokurator Łukasz Błogowski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.
Zaginięcie Beaty Klimek. Siostrzenica kobiety wyklucza jedną wersję
We wtorek około godz. 8:00 na posesji męża i teściów zaginionej Beaty Klimek w miejscowości Poradz (woj. zachodniopomorskie) zaroiło się od policjantów i strażaków. Teren został odrodzony policyjną taśmą. Czynności trwały wiele godzin. Z posesji zabrano lawetą dwa auta — jedno należące do męża Beaty Klimek, a drugie do jej teściów. Z ustaleń “Faktu” wynika, że nikt nie został zatrzymany.
Rodzina kobiety również nie składa broni i na najbliższą sobotę (23 listopada) zaplanowała dużą akcję poszukiwawczą 47-latki. Fakt” rozmawiał z siostrzenicą pani Beaty, która opowiedziała o jej szczegółach.
— Pomimo że w sprawę włączyła się prokuratura, to poszukiwania zaplanowane na sobotę odbędą się. Cokolwiek by się nie działo, to pójdziemy i będziemy szukać. Chyba że, na ostatnią chwilę policja wyda jakiś komunikat i wtedy będziemy musieli odwołać akcję w zależności od decyzji policji. Ale na ten moment mamy zielone światło od policji. Sami powiedzieli nawet, że to bardzo dobry pomysł — mówi w rozmowie z “Faktem” Olga Klimek.
Jaki teren będzie przeszukiwany?
— Nie mogę tego zdradzić. Jest to informacja, o której członkowie akcji poszukiwawczej dowiedzą się już na miejscu. Są do wyboru dwa obszary i ostateczną decyzję dopiero podejmiemy. Jak na razie do udziału w poszukiwaniach zgłosiło się około 70 osób. Po zakończeniu poszukiwań w ramach podziękowania planujemy kawę, herbatę oraz ciepły posiłek dla wszystkich uczestników, którzy się zjawią — dodaje siostrzenica Beaty Klimek.
Kobieta odniosła się też do ostatnich wypowiedzi męża zaginionej 47-latki i jego nowej partnerki, którzy w rozmowie z “Faktem” sugerowali, że pani Beata po prostu uciekła.
— Ludzie myślą, że moja żona nie żyje. Ale ona daje ślady swojego istnienia. 23 października była aktywna na TikToku. Teraz — 7 i 8 listopada, znowu była aktywna na TikToku. To co? Ktoś na jej konto wchodzi? I policja o tym wie. Ludzie myślą, że to ja wchodzę na jej konto. A to nieprawda, bo ja nawet nie wiedziałem, że ona ma konto na TikToku — przekonywał Jan Klimek.
Z kolei jego obecna partnerka Agnieszka B. uważa, że pani Beata zaplanowała swoje zniknięcie.
— To nieprawda, że ona nie żyje. Taka osoba, która wychodzi z domu i znika, nie robi tego pod wpływem chwili. Ona to planuje. Ona planuje — mówi stanowczo kobieta. — Nie wiem, co się stało, może poszło jej na psychikę. Mi się wydaje, że ona wyjechała, uciekła po prostu — stwierdziła Agnieszka B.
Siostrzenica Beaty Klimek nie kryje oburzenia słowami Jana Klimka i jego partnerki i kategorycznie wyklucza wersję o rzekomej ucieczce 47-latki.
— Od początku nawet nie dopuszczaliśmy do siebie takiej myśli, że mogła uciec. To jest niedorzeczne. Nie po to ta kobieta tak dbała o te dzieci, tak je kochała, tak walczyła o dobro ich wszystkich, żeby nagle uciec i zostawić je z tym mężczyzną. Byłam z ciocią bardzo blisko i nie widziałam po niej żadnych oznak, żeby była załamana psychicznie. Ona już się pogodziła z sytuacją, że jej mąż związał się z inną kobietą i na pewno nie mógł to być powód, dla którego miałaby uciec — podkreśla Olga Klimek.
Co zatem mogło się wydarzyć? Czy kobieta zakłada wersję, że to mąż pani Beaty mógł mieć związek z jej zaginięciem?
— Tego nie mogę stwierdzić, bo nie mam na to dowodów. Ale po tym, co widzę w internecie, po tych wpisach Jana i jego wypowiedziach, to jestem coraz bardziej zaniepokojona. Jak można oczerniać kobietę, która zniknęła? Matkę ich wspólnych dzieci. Co więcej, on jej nawet nie szuka, tylko ją oczernia. To jest dla mnie niezrozumiałe i dlatego mam coraz większe obawy na temat tego, co mogło się wydarzyć. Natomiast nowa partnerka Jana od początku nie miała żadnych skrupułów. Oficjalnie przyjeżdżała razem z nim do domu, w którym mieszkała Beata z dziećmi. Jadła obiady razem z teściową, a na to wszystko patrzyły dzieci. Dla mnie to nienormalna sytuacja — stwierdza siostrzenica Beaty Klimek.
Zaginięcie Beaty Klimek
Przypomnijmy. W poniedziałek 7 października br. około godz. 7:00 Beata Klimek odprowadziła trójkę swoich dzieci na przystanek autobusowy, skąd rodzeństwo pojechało do szkoły. Sama miała udać się do pracy na godz. 8:00. Z ustaleń “Faktu” wynika, że kobieta pracowała w jednym z banków, gdzie zajmowała się utrzymaniem czystości.
Pani Beata do pracy jednak nie dotarła. Szefowa zaniepokojona nieobecnością 47-latki próbowała się do niej dodzwonić. Połączenie nie zostało odebrane, ale był sygnał łączenia. Po godz. 8.40 telefon kobiety był już nieaktywny. Z relacji bliskich pani Beaty wynika, że kobieta po tym, jak odprowadziła dzieci na szkolny autobus, wróciła jeszcze do domu. Potem wszelki ślad się po niej urywa.
Beata Klimek mieszkała razem ze swoimi teściami w dwupiętrowym budynku we wsi Poradz (woj. zachodniopomorskie). Była w trakcie rozwodu z mężem. Para rozstała się po 26 latach małżeństwa. Mężczyzna związał się z nową partnerką i ponad rok temu wyprowadził do pobliskiego miasta Łobez.
Zrozpaczona rodzina pani Beaty robi wszystko, żeby ją odnaleźć. Siostrzenica kobiety postanowiła zebrać pieniądze, na wynajęcie detektywa, który pomógłby ustalić prawdę.
“Mąż Beaty wyprowadził się ok. rok temu. Razem z Beatą są podczas rozwodu z orzekaniem o winę męża, ponieważ ten znalazł sobie inną kobietę. Ciocia w swoim mieszkaniu miała kamerę skierowaną na wejście do niego, ponieważ nie czuła się w nim bezpiecznie. Ostatnie nagranie z kamery mamy niestety z godziny 7:05, gdy wychodzi, aby odprowadzić dzieci. Potem kamera nie nagrała już nic, została odłączona od kontaktu. Takich niezgodności w sprawie jest o wiele więcej (…) Służby w dalszym ciągu prowadzą poszukiwania i od samego początku nie mamy nowych informacji” — napisała siostrzenica zaginionej kobiety w opisie zbiórki na stronie pomagam.pl.