Zaginięcie Beaty Klimek. Jan K. założył zbiórkę na odzyskanie dzieci
Od tajemniczego zaginięcia 47-letniej Beaty Klimek z Poradza (woj. zachodniopomorskie) minęło już ponad pół roku, a po kobiecie wciąż nie ma śladu. Bliscy kobiety, a także lokalna społeczność są przekonani, że kobieta padła ofiarą przestępstwa. Uważają, że za zaginięciem 47-latki może stać jej mąż, z którym była w trakcie burzliwego rozwodu. On sam od początku kategorycznie temu zaprzecza.
Przeczytaj także: Partnerka Jana K. odzyskała opiekę nad 13-letnim synem. Ojciec chłopca jest zdruzgotany. “Boję się o Piotrusia”
Zaginięcie Beaty Klimek. Jan K. założył zbiórkę na odzyskanie dzieci
We wtorek, 8 kwietnia, mąż Beaty Klimek został zatrzymany. Jan K. został wyprowadzony ze swojego domu w Poradzu w kajdankach. Okazało się jednak, że zatrzymanie mężczyzny nie miało związku z zaginięciem jego żony. Chodziło o sprawę dotyczącą znęcania się nad trojgiem ich adoptowanych dzieci.
Mężczyzna miał stosować wobec rodzeństwa nieludzkie kary i usłyszał w tej sprawie prokuratorskie zarzuty. Jan K. i w tym przypadku kategorycznie wszystkiemu zaprzecza. Co więcej, założył publiczną zbiórkę na adwokata, który ma mu pomóc odzyskać dzieci.
“Rodzina żony bezpodstawnie rozpętała burzę w mediach oskarżając mnie o czyny, których nie popełniłem i dodatkowo o znęcanie się nad dziećmi z którymi nie mam kontaktu od feralnego dnia 07.10. [dzień zaginięcia Beaty Klimek — red.]. Zmowa milczenia we wsi gdzie mieszkam doprowadziła do tego, że znalazłem się w bardzo trudnej sytuacji. Aby móc skutecznie bronić się w sądzie, potrzebuję profesjonalnej pomocy prawnej, na którą niestety nie jestem w stanie samodzielnie sobie pozwolić” — napisał Jan K. w opisie zbiórki.
Mężczyzna zapewnia też, że zależy mu na tym, aby jego żona się odnalazła dla dobra ich dzieci.
“Dzieci są dla mnie najważniejsze. Rodzina żony doprowadziła do tego że obecnie dzieci są u nich. Ja mam orzeczony zakaz kontaktu. Dysponuję dowodami na bezpodstawne oskarżenia ludzi, które przedstawiłem służbom. Profesjonalna pomoc prawna jest niezbędna by oczyścić mnie z zarzutów” — czytamy w opisie zbiórki.
Na konto zbiórki na stronie pomagam.pl internauci wpłacili do tej pory ponad 4 tys. 300 zł. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że wiele osób wpłaca symboliczną złotówkę, tylko po to, by posłać Janowi K. złowrogi komentarz.
“Wskaż gdzie ją szukać”, “Będę cię nawiedzać zza światów”, “Znajdziemy Ci żonę. Kwestia czasu”, “Nie tęsknimy-tato!”, “Wrócimy tylko do mamy” — to tylko niektóre z komentarzy wpłacających osób.
Jak sprawę komentuje sam zainteresowany?
— Założyłem tę zbiórkę, bo nie miałem wyboru. Po zaginięciu żony, wylał się na mnie hejt, ludzie grożą mi, że przyjdą i spalą mi dom. Ja nie wiem, na ile te pogróżki są poważne, dlatego wszystko przekazuję policji. Zbieram pieniądze tylko na adwokata, który pomoże mi oczyścić się z zarzutów i odzyskać dzieci. Nie zbieram pieniędzy na życie, bo mam dwie ręce i dam sobie radę. Ale nie stać mnie na pomoc prawną — mówi w rozmowie z “Faktem” Jan K.
Co sądzi o obraźliwych komentarzach internautów?
— Ja nikogo na siłę nie zmuszam, żeby wpłacał pieniądze. Widzę, że wiele osób wpłaca tylko złotówkę, żeby zostawić swój komentarz i mi dogryźć. To świadczy o kulturze tych osób. Ja nie usłyszałem żadnych zarzutów w sprawie zaginięcia żony, a ludzie wydali już na mnie wyrok. Nie powiem, że te komentarze mnie nie ruszają. Nie czytam wszystkich, ale niektóre są naprawdę przykre. Ludzie nie myślą samodzielnie, tylko zachowują się jak stado baranów. Myślę, że większość tych przykrych komentarzy piszą ludzie z Poradza, chociaż pewnie nie brakuje też komentarzy osób, które w ogóle mnie nie znają. Nic na to nie poradzę — podsumowuje Jan K. Zapewnia też, że nigdy nie zrezygnuje z walki o dzieci.
Zaginięcie Beaty Klimek
Poszukiwania Beaty Klimek (47 l.) trwają już ponad sześć miesięcy. Mieszkanka Poradza (gm. Łobez, woj. zachodniopomorskie) 7 października ub. r. około godz. 7.00 odprowadziła trójkę dzieci na szkolny autobus i miała jechać do pracy na godz. 8:00. Nigdy tam jednak nie dotarła.
Szefowa zaniepokojona nieobecnością 47-latki w pracy próbowała się do niej dodzwonić. Wówczas był jeszcze sygnał łączenia, ale połączenie nie zostało odebrane. Po godz. 8.40 telefon kobiety był już nieaktywny. Samochód, którym zazwyczaj pani Beata jeździła do pracy, został przed domem. Nie było w nim jednak ani jej torebki, ani telefonu.
Kobieta mieszkała razem ze swoimi teściami w dwukondygnacyjnym budynku w Poradzu. Była w trakcie rozwodu z mężem. Para rozstała się po 26 latach małżeństwa. Mężczyzna związał się z nową partnerką i ponad rok temu wyprowadził się z domu do pobliskiego miasta Łobez.
Bliscy kobiety, a także lokalna społeczność są przekonani, że kobieta padła ofiarą przestępstwa. Swoje podejrzenia kierują na męża 47-latki. Mężczyzna kategorycznie zaprzecza jednak, żeby miał cokolwiek wspólnego z zaginięciem żony.
Czytaj też: Akcja służb w Poradzu. Szokujące zachowanie Jana Klimka i jego partnerki
Czytaj też: Zbadali męża Beaty Klimek wariografem. “On zabronił ich publikacji”
/3
638797961238695106.jpg
Gryń Przemysław / newspix.pl
Jan K. niedawno usłyszał prokuratorskie zarzuty ws. znęcania się nad trojgiem adoptowanych dzieci..
/3
Autor: -Od tajemniczego zaginięcia 47-letniej Beaty Klimek z Poradza (woj. zachodniopomorskie) minęło już ponad pół roku, a po kobiecie wciąż nie ma śladu.