Zaginął Zbigniew Kozubiński. Oni widzieli go jako ostatni. Niepokojące słowa
To już ponad dwa miesiące, odkąd rodzina Zbigniewa Kozubińskiego nie ma z nim żadnego kontaktu. Bezradna jest polska policja, bezradni są krewni, którzy umierają z niepokoju o jego losy. A jest się o co niepokoić, bo Zbyszek w dniu zaginięcia był ciężko pobity.
Czytaj także: Zbyszek pobity wracał z Niemiec do domu. Przepadł, gdy kierowca wysadził go pod Berlinem
Zaginięcie 29-letniego Zbigniewa Kozubińskiego z Gniezna. Dotarliśmy do mężczyzny, który jako jeden z ostatnich miał z nim kontakt
29-letni mężczyzna 23 kwietnia wsiadł do busa, który z Krefeld, gdzie pracował, miał go przywieźć do Polski, do Gniezna. Do pokonania miał ok. 800 kilometrów. Zbyszek jakby zapadł się pod ziemię w miejscowości Federsdorf – Vogelsdorf pod Berlinem, gdzie miał przesiąść się do innego busa. Miał być pod wpływem alkoholu.
— Kierowca powiedział synowi, że ma zaczekać 40 minut na kolejnego busa do Polski. Zostawił go pod Kauflandem. Dla mnie to jest nieporozumienie. Dlaczego w takim stanie go wysadził? Syn miał mieć też problemy z żebrami, były chyba połamane. A skoro zapłacił, to powinni go od punktu do punktu zawieźć, nawet jak był pod wpływem alkoholu. Albo wezwać policję. Dla mnie jest to tak nie do pomyślenia, żeby w obcym kraju wysadzić i zostawić na pastwę losu kogoś, kto nie zna dobrze niemieckiego. Mogli go w Polsce wysadzić, a nie za granicą, w obcym mieście. Polak Polaka tak potraktował — mówiła “Faktowi” pani Katarzyna, mama zaginionego Zbyszka.
Zbyszek w drodze spożywał alkohol
29-latek zabrał ze sobą tylko dwie podróżne torby, zostawił natomiast plecak z dokumentami i pieniędzmi. Potem widziany był jeszcze w pobliskim markecie, gdzie miał prosić ekspedientki o pomoc. Te relacjonowały później, że był w fatalnym stanie. Miał oddalić się w kierunku lasku, który znajduje się przy sklepie.
“Fakt” rozmawiał z kierowcą firmy przewozowej, który jako jeden z ostatnich miał mieć kontakt ze Zbigniewem Kozubińskim. Mężczyzna mówi, że choć to nie on prowadził busa, którym wracał 29-latek, to był z nim w kontakcie podczas drogi do Polski, bo zna go osobiście i próbował interweniować, gdy kierowca skarżył się na fakt spożywania przez niego alkoholu.
— Zbyszek był pijany już na wejściu. Kolega kierowca go wziął tylko ze względu na mnie, bo się znamy. W trasie ten kierowca do mnie dzwonił parę razy, mówił jak on się zachowuje. Ja dzwoniłem też do Zbyszka. Prosiłem go parę razy, żeby nie pił tego alkoholu, ale nie słuchał. Każda firma ma swój regulamin, u nas w regulaminie jest jasno napisane, że osób pod wpływem alkoholu nie zabieramy. A jak zaczną spożywać go w drodze, to wtedy jest wysiadka. A on w pewnym momencie zaczął rozlewać w busie wódkę, oblał ludzi. My takiego zachowania nie tolerujemy — relacjonuje nam pracownik firmy przewozowej.
Czytaj także: Tajemnicze zaginięcie Krystiana. Urwał rozmowę z mamą i zniknął. Jego bliscy mówią straszne rzeczy
Wcześniej mężczyzna skarżył się na problemy w pracy
Jak jednak podkreśla mężczyzna, Zbyszek nie został wysadzony pod Berlinem za karę. — To jest nasze normalne miejsce przesiadkowe — kierowcy różnych busów spotykają się tam, wymieniają się pasażerami w zależności od tego, kto w jaki region Polski jedzie. Zbyszek miał tam zaczekać 40 minut na drugiego kierowcę, który miał go podrzucić do Poznania. Ale jak kierowca gdzieś na chwilę odszedł — nie wiem czy do sklepu, czy się załatwić — to Zbyszek zniknął. Jakieś panie mówiły, że zabrał swoje dwie torby i poszedł, zostawił tylko plecak. Mówił, że ma załatwiony jakiś hotel — opowiada kierowca.
Mężczyzna zwraca uwagę na jeden fakt, który może niepokoić w obliczu zaginięcia mężczyzny — problemy osobiste. — Jak dzwonił do mnie, żeby załatwić mu transport do Polski, to mówił, że wyrzucili go z pracy — wspomina.
“Był w jakimś szoku, to nie był ten sam człowiek”
Telefon Zbigniewa Kozubińskiego przestał być aktywny 24 kwietnia nad ranem. Wcześniej mężczyzna rozmawiał jeszcze ze znajomymi, mówił, że jest w lasku, gdzie najpewniej spędził noc.
— Relacjonowali mi potem, że był w jakimś szoku, że to nie był ten sam człowiek. Był taki jakby wystraszony i nie wiedział, co ma ze sobą zrobić. Już różne człowiekowi myśli do głowy przychodzą. Że może w jakiejś sekcie jest, może w izolacji i nie chcą go wypuścić. No różnie myślę, bo taki długi okres czasu, a nikt go nigdzie nie widział. To jest nie do pomyślenia. Jak był tak mocno pobity, to mógł stracić pamięć, mogło mu się coś stać — mówiła wcześniej “Faktowi” mama zaginionego.
Gnieźnieńska policja apeluje o pomoc w poszukiwaniach 29-letniego Zbigniewa Kozubińskiego. Osoby, które posiadają wiedzę na temat miejsca jego przebywania, prosimy o kontakt z dyżurnym Policji w Gnieźnie pod numerem telefonu 47 77 21 211 lub telefon alarmowy 112.
Czytaj także: 19-latek wynajął domek przez Airbnb na Teneryfie i ślad po nim zaginął. Policja ma trop?