Zabił ludzi w Magnuszewie na drodze wojewódzkiej. To odcinek śmierci
Każdego dnia, kiedy mieszkańcy przechodzą tą drogą, czują się, jakby igrali z losem. Samochody pędzą tam z nadmierną prędkością, a piesi nie mają dokąd uciec. Brakuje porządnego pobocza i oznakowania. Czasem kierowcy widzą pieszych w ostatniej chwili. O wypadek tam nietrudno.
Najbardziej dramatyczna sytuacja panuje po zmroku. Brak latarni ulicznych powoduje, że droga staje się niemal niewidoczna. Piesi ubrani w ciemne ubrania, stają się niewidoczni dla kierowców. — Wieczorem panuje tu istne piekło. Idziesz i nie wiesz, czy dotrzesz do domu. Wystarczy chwila nieuwagi i tragedia gotowa – mówi nam jeden z mieszkańców, który porusza się tą ulicą z Magnuszewa do Kurek. Mieszkańcy, szczególnie osoby starsze, starają się unikać wyjścia po zmroku, ale nie zawsze jest to możliwe.
– Przecież nie możemy odciąć się od świata, bo droga jest niebezpieczna. Mamy swoje sprawy, czasem trzeba iść do sklepu, do lekarza, urzędu. Boimy się chodzić tą drogą, ale nie mamy innego wyjścia – mówi pani Zofia, emerytka z okolicy Magnuszewa.
Kolejny wypadek na tym odcinku. To “droga śmierci”
Problem tej drogi nie jest nowy. Władze od lat wiedzą o tym, że jest tu niebezpiecznie, ale nic z tym nie robią. Mieszkańcy zwracali się do nich z prośbą o poprawę bezpieczeństwa, ale ich apele pozostały bez odpowiedzi.
— Z tego, co wiem ten temat wielokrotnie był poruszany. Prosiliśmy o chodnik i oświetlenie, ale to jak grochem o ścianę. Sytuacja w ogóle się nie zmienia – żali się mieszkaniec Kurek.
— Na tej drodze doszło już do śmiertelnego zdarzenia. Jakiś czas temu w drzewo uderzył tu młody chłopak. Zginął na miejscu, więc to nie jest pierwszy przypadek. Rozwijają tu prędkości zbliżone do autostradowych i naprawdę strach jest tędy chodzić. Powinni jak najszybciej zrobić tu jakąś modernizację, zrobić chodnik i postawić latarnie, bo to jest skandal, żeby w obecnych czasach ludzie wracali do domu ulicą — tłumaczy Krzysztof Domeradzki, mieszkaniec wsi Kurki.
Miejscowi mają nadzieję, że ich głos w końcu zostanie usłyszany. — Nie chcemy czekać, aż dojdzie do kolejnej tragedii. Pragniemy żyć normalnie, bez strachu o życie swoje i naszych bliskich – dodaje młoda matka, która codziennie chodzi tą drogą do sklepu.
Władze są głuche i ślepe. Nie robią nic w tej sprawie
Sprawa bezpieczeństwa na drodze krajowej 736 w Magnuszewie to bardzo poważny problem lokalny, który władze powinny rozwiązać jak najszybciej. Jak długo jeszcze mieszkańcy będą musieli czekać na poprawę sytuacji. Czy potrzeba kolejnej tragedii, aby coś się zmieniło?
Magnuszew to miejsce, które mogłoby być przykładem spokojnej i bezpiecznej wsi. Niestety, dopóki “droga śmierci” pozostaje niezmieniona, mieszkańcy będą żyć w strachu. W tej chwili ich największym marzeniem jest chodnik, oświetlenie i spokój ducha.
Zabił pieszych w Magnuszewie. Jego rodzina przerwała milczenie. Dramatyczne wyznanie partnerki