Wędkarz wyjął z Wisły metalowy przedmiot. Zamarł, gdy go oczyścił
Pan Andrzej Korpikiewicz, mieszkaniec warszawskiej dzielnicy Tarchomin, zupełnie przypadkowo natknął się na artefakt, który może mieć nawet kilkaset lat. Odkrycie wzbudziło sensację wśród archeologów, kolekcjonerów i urzędników stołecznego konserwatora zabytków. I to wszystko bez wykrywacza metalu czy planowanej ekspedycji — wystarczył niski poziom Wisły i czujne oko.
Spacer, który przerodził się w odkrycie
We wtorek (1 lipca) po południu pan Andrzej wybrał się skuterem nad Wisłę, w swoje ulubione miejsce do relaksu i obserwacji rzeki. Niski stan wody odsłonił napływową główkę — sztuczną konstrukcję chroniącą brzeg — na której dostrzegł metalowy przedmiot.
— Myślałem w pierwszej chwili, że to jest zawias — relacjonował w rozmowie z PAP. Po wyciągnięciu znaleziska z wody i wstępnym oczyszczeniu jego oczom ukazał się charakterystyczny emblemat krzyża. To był moment, w którym zrozumiał, że trzyma coś znacznie bardziej wartościowego.
Miecz w koszulkach i podróż do konserwatora
Znalazca wykazał się odpowiedzialnością — miecza nie zabrał skuterem, lecz zabezpieczył go w trawie i wrócił po niego samochodem. Skonsultował się też z kolegą zajmującym się hobbystycznie wykrywaniem metali. Ten doradził, by miecz pozostał wilgotny. Pan Andrzej zawinął go więc w koszulki zmoczone wiślaną wodą.
Następnego dnia przekazał znalezisko do biura stołecznego konserwatora zabytków. — Potwierdziliśmy, że jest to miecz średniowieczny. Więcej będziemy wiedzieli po dalszych analizach — powiedział konserwator Michał Krasucki.
Eksperci: to może być miecz z XIII w.
Zdjęcia znaleziska szybko obiegły internet, trafiając na fora miłośników historii i archeologii. Pan Andrzej napisał także do znanego archeologa i popularyzatora nauki Olafa Popkiewicza. Ten zasugerował, że miecz może pochodzić nawet z XIII w.
Znalezisko wzbudziło poruszenie w środowisku. — Gratulacje płyną ze środowiska poszukiwaczy za postawę. Że sobie tego nie zatrzymałem, nie schowałem dla siebie, tylko przekazałem konserwatorowi — podkreślił pan Andrzej.
Co dalej z mieczem?
Miecz został przekazany do Pracowni Konserwacji Metalu Państwowego Muzeum Archeologicznego. Tam przejdzie niezbędne prace zabezpieczające i badania, które pomogą ustalić jego dokładne pochodzenie. Stołeczny konserwator przypomniał również, że “wszystko, co znajduje się w ziemi czy w wodzie, jest własnością Skarbu Państwa”.
— Wisła skrywa jeszcze wiele tajemnic — zaznaczył Michał Krasucki, nawiązując do wcześniejszych odkryć, takich jak pistolet skałkowy odnaleziony w okolicach ulicy Tamka.
Pan Andrzej przyznał, że jego rodzina pasjonuje się historią i chętnie odwiedza muzea. Ma nadzieję, że miecz trafi na ekspozycję, gdzie będzie mógł go kiedyś zobaczyć. A wszystko zaczęło się od spaceru w słoneczne popołudnie.
Źródło: PAP
Przeczytaj też:
Poszli do lasu i znaleźli skarb. Najpierw jeden, potem drugi
Zaskakujące odkrycie w podkarpackim lesie. Trybularz sprzed 100 lat trafi do muzeum
Sekret spod cokołu. Wawel odsłania znak sprzed 500 lat
/7
Stołeczny Konserwator Zabytków / Facebook
Znalazł miecz w Wiśle! To mógł być skarb z XIII wieku. “Totalny przypadek”
/7
Stołeczny Konserwator Zabytków / Facebook
Pan Andrzej miał nosa. Jego znalezisko trafi do muzeum?