Walki gladiatorów były brutalne, ale było coś gorszego
Ridley Scott potrzebował prawie ćwierć wieku, aby ukończyć sequel swojego mityczno-historycznego filmu “Gladiator”, który w 2000 roku uczynił Russella Crowe’a światową gwiazdą i przyniósł mu Oscara za najlepszą rolę pierwszoplanową. Od tego czasu krążyły dziwne pomysły na scenariusz drugiej części, które były omawiane, a następnie wielokrotnie odrzucane – w tym jeden autorstwa Nicka Cave’a, według którego postać grana przez Crowe’a powinna powrócić z zaświatów po swojej bohaterskiej śmierci. W “Gladiatorze 2” (w kinach od 14 listopada) Scott pozwala Lucjuszowi, synowi Maximusa, najpierw zmierzyć się z przeciwnikami w Koloseum — a następnie podjąć walkę z dwoma despotycznymi rzymskimi cesarzami. Prezentujemy wywiad z Ridleyem Scottem, który ukazał się ostatnio w niemieckim serwisie “Welt”. Reżyser opowiada o swojej imponującej filmografii, jak i pokoleniu, którego nie rozumie.
Zobacz również: Jadł 5 tys. kalorii dziennie, aby zostać “prawdziwym gladiatorem”. Aktor zdradza szczegóły treningu i diety
Aktor “Normalnych ludzi” w najnowszym filmie Ridleya Scotta
Dla irlandzkiego aktora Paula Mescala jest to pierwsza duża rola w hollywoodzkim hicie kinowym. W przeciwieństwie do swojego filmowego ojca nie musi walczyć z lwami i tygrysami. W nowym filmie atakują go nosorożce, rekiny i mięsożerne pawiany, które przypominają nieco inne słynne filmowe stworzenie Ridleya Scotta — Obcego, przerażającą istotę z innego świata. W stale rozwijającej się twórczości filmowej prawie 87-letniego angielskiego mistrza reżyserii wszystko jest w jakiś sposób powiązane.
Ridley Scott: nie należy zapominać, że wszystkie te groteskowe walki w amfiteatrach Rzymu wydarzyły się naprawdę
WELT: Panie Scott, w pańskim nowym filmie “Gladiator” znajduje się kilka retrospekcji i scen ze snów nakręconych w czerni i bieli, które pokazują nam życie pozagrobowe. Przypomina to klasyczną “Siódmą pieczęć”, w której krzyżowiec gra w szachy ze śmiercią. Czy oglądał Pan ostatnio Ingmara Bergmana?
Scott: Ależ oczywiście, że tak. Widziałem każdy film Ingmara Bergmana od czasu “Czasu z Moniką” z 1953 r. Jeśli chodzi o te sceny w Gladiatorze 2, początkowo zadawałem sobie pytanie, jak powinienem przedstawić Styks.
WELT: Rzeka, która w mitologii greckiej wyznacza granicę między światem żywych i umarłych…
Scott: Nie byłem pewien, czy w filmie powinienem przedstawić Styks jako rzekę, czy bardziej jezioro. Wtedy przypomniałem sobie zdjęcia do mojego filmu “Prometeusz” na Islandii…
WELT: Prequel kosmicznej sagi grozy “Obcy” …
Scott: Tak. W każdym razie, pewnego ranka stałem na plaży na Islandii. Morze na horyzoncie miało kolor ołowiu. Wyglądało bardzo pięknie, kilka odcieni szarości z szarymi kamykami na pierwszym planie. I właśnie ten nastrój posłużył mi jako przewodnik do sceny, którą zacytowałeś z “Gladiatora 2”.
WELT: Wiele sequeli często nie dorównuje jakością oryginałowi. W przypadku “Gladiatora” wyzwanie było szczególnie duże, ponieważ bohater grany przez Russella Crowe’a ginie w Koloseum pod koniec pierwszej części. Jaka była motywacja do nakręcenia drugiej części?
Scott: Czasami po prostu rozwijasz pasję do danego tematu. Naprawdę podobało mi się kręcenie “Gladiatora”. Generalnie wolę kręcić filmy historyczne niż współczesne.
WELT: Dlaczego?
Scott: Ponieważ uważam, że robienie filmów o współczesności, z ludźmi w czarnych lub szarych koszulkach w samochodach, jest nudne. Lubię w swoich filmach kreować świat, którego już nie ma, dlatego skupiam się na materiale historycznym. W przypadku “Gladiatora” było też tak, że ludzie powtarzali mi, jak bardzo im się podobał. Myślę, że było to spowodowane jego niezwykłym duchowym wydźwiękiem: na końcu gladiator Maximus umiera, idzie do nieba i wraca tam do swojej rodziny. To przemówiło do wielu widzów w szczególny sposób, poruszyło ich. Na tej podstawie zacząłem myśleć o drugiej części. Zadałem sobie pytanie, które postacie z pierwszej części mogłyby przetrwać w drugiej. I wtedy wydało mi się logiczne, że syn Maximusa przeżył.
WELT: Już w drugim zwiastunie ujawniono, że Lucius Versus, dziecko Lucilli, córki cesarza Marka Aureliusza, jest biologicznym synem Maximusa, który był kiedyś w związku z Lucillą.
Scott: Tak, a potem zadałem sobie pytanie: co stało się z chłopcem od czasu pierwszej części? Co stało się z jego mamą? I tak dalej, i tak dalej. Zawsze zaczynasz od pustej strony. A potem, krok po kroku – przypomina to pisanie powieści. Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy, że pisanie scenariusza jest najtrudniejszą częścią tworzenia filmu. Kiedy już mam scenariusz, łatwo jest nakręcić film.
WELT: Między pierwszą a drugą częścią minęły 24 lata. Dlaczego prace nad kontynuacją trwały tak długo?
Scott: Czy kiedykolwiek napisałeś powieść?
WELT: Nie.
Scott: To napisz jedną. To ciężka praca. Za każdym razem, gdy kręcę film, czuję się, jakbym pisał książkę. Albo namaluj obraz. Studiowałem na uczelni artystycznej, a dziesięć lat temu zacząłem malować na poważnie. Wiele z tego, co umieszczam w moich filmach, opiera się na tym, co widziałem, przeczytałem lub usłyszałem. Na przykład “Napoleon” był oczywiście oparty na wydarzeniach historycznych. Ale historia tego słynnego Francuza była tak obszerna, że musiałem być selektywny. To znaczy: Napoleon stoczył 66 bitew. Nie można nakręcić filmu traktującego wyłącznie o wojnie. To byłoby nudne. Bardziej interesujące było dla mnie pokazanie, co sprawiło, że Napoleon zaczął działać, co nim kierowało, a przede wszystkim, dlaczego był tak zauroczony Józefiną.
WELT: Russel Crowe był ikoną jako Gladiator Maximus — w rezultacie został uhonorowany Oscarem. Jak znaleźć następcę, który ma wszystko, czego potrzeba, aby zostać mityczno-historycznym bohaterem?
Scott: Należę do osób, które potrzebują około sześciu godzin snu na dobę – można przesadzić i spać za dużo. Ale można też spać za mało. W każdym razie sen jest bardzo ważny. A zanim pójdę spać, zawsze potrzebuję jakiejś bajki na dobranoc. Zazwyczaj znajduję je w bibliotekach mediów różnych kanałów telewizyjnych. Mogę tam na przykład obejrzeć mój stary film “Pojedynek” z 1977 roku, a potem zdać sobie sprawę, że jakość obrazu jest dziś lepsza niż w momencie premiery w kinach. To wspaniałe, że przywiązują taką wagę do zachowania starych materiałów filmowych. W przeciwnym razie po prostu oglądam filmy losowo. W ten sposób natknąłem się na serial “Normalni ludzie” — opowieść o irlandzkiej klasie robotniczej. Na początku nie byłem szczególnie zainteresowany, ale i tak kliknąłem, ponieważ aktor Paul Mescal miał interesującą twarz. Następnie obejrzałem całą serię. W tym czasie przygotowywałem się już do “Gladiatora 2” i zacząłem myśleć o Paulu. Z łatwością mogłam go sobie wyobrazić w roli dorosłego Lucjusza. Tak to się zaczęło.
WELT: Na zakończenie walk gladiatorów tym razem widzimy dwóch sadystycznych władców, którzy podnoszą lub opuszczają kciuki – i w ten sposób decydują o życiu i śmierci. Czy zastanawiał się Pan nad aktualnością pańskiego filmu? Dokładnie takie same symbole widnieją w kolumnie komentarzy na YouTube: kciuki w górę dla aprobaty, kciuki w dół dla dezaprobaty.
Reżyser “Gladiatora 2” o postępie technologicznym: stajemy się coraz głupsi
Scott: Wraz z postępem technologicznym wydajemy się być coraz mądrzejsi, ale jednocześnie my, ludzie, stajemy się coraz głupsi. Jeśli nie będziemy ostrożni, ta nowa technologia w końcu wykona całą pracę za nas i nam ją odbierze. Co jest złego w robieniu notatek długopisem na kartce papieru? A gdzie dziś jeszcze można zobaczyć dzieci wspinające się na drzewa? Czasami mam ochotę krzyknąć do nich: – Wejdź na drzewo i odłóż ten cholerny smartfon – . Mówię to bardzo poważnie. Kiedy byłem mały, wspinałem się na drzewa, łamałem nogi, wpadałem do morza – miałem coś, co nazwałbym normalnym dzieciństwem. Ale dziś wszyscy mają obsesję na punkcie ciągłego stukania – stukania, stukania, stukania – na swoich smartfonach. Doprowadza mnie to do szału. Mam trójkę dzieci, które są reżyserami. Mój najstarszy syn ma 57 lat, młodszy 56, a córka 42 lata, więc myślę, że wykonałem całkiem dobrą robotę, powstrzymując ich od bycia całkowicie na łasce tej technologii. Nadal należą do pokolenia, które ma swoje życie we własnych rękach. Oczywiście mają też w rękach smartfony, ale używają ich jako narzędzi, nie są dla nich “sposobem na życie”.
WELT: Pozostańmy przy współczesnych odniesieniach w pańskim filmie historycznym: właściciel stajni gladiatorów i handlarz bronią Macrinus, grany przez Denzela Washingtona, mówi w pewnym momencie: “Przemoc jest językiem uniwersalnym”. Czy człowiek z czasów starożytnych komentuje także wojny i konflikty teraźniejszości?
Scott: Oczywiście zmienił się charakter broni. Dzisiejsza broń jest bardziej śmiercionośna niż jakiekolwiek ostrze. Ale śmierć to śmierć – niezależnie od tego, czy pochodzi od kuli, ostrza, czy czegokolwiek innego. Fakt, że to zdanie jest dziś tak aktualne, pokazuje, że absolutnie niczego nie uczymy się z historii. Obecnie mamy do czynienia z różnymi despotami na całym świecie. Powinni oni zostać obaleni. Ale obalanie despotów oznacza wojnę. A wojny należy unikać. Bo na wojnie wszyscy przegrywają. Wszyscy.
WELT: Lucjusz był bojownikiem o wolność, został zniewolony i ostatecznie zbuntował się jako gladiator przeciwko despotycznym władcom Rzymu. Czy to kolejne przesłanie dla współczesności, że demokracji trzeba bronić i o nią walczyć?
Scott: Cóż, demokracja i republikanizm były kiedyś jednym i tym samym. Republika charakteryzowała się wspólnotą, ponieważ ludzie byli zaangażowani w proces podejmowania decyzji przez wspólnotę polityczną. Nazywało się to demokracją. I w tej wspólnocie politycznej każdy powinien mieć możliwość wyrażania swoich opinii – bez użycia przemocy. Zwycięzcami są Ci, którzy mają za sobą większość. A jeśli przegrasz wybory, powinieneś szanować drugą stronę, taka jest zasada demokracji. Idealnie, tak właśnie wygląda idealna polityka, prawda? Ale to, co widzimy teraz w Stanach Zjednoczonych, jest bardzo przerażające. Stany Zjednoczone wydawały się być jednym z ostatnich miejsc, w których wciąż panował zdrowy rozsądek, a system polityczny był zrównoważony i sprawiedliwy. Obecnie jesteśmy bardzo daleko od tego stanu. Mam tylko nadzieję, że znów się odnajdziemy.
WELT: Wracając do licznych walk gladiatorów, które w drugiej części są jeszcze bardziej widowiskowe niż w pierwszej. Zwłaszcza inscenizowane bitwy morskie w zalanym Koloseum. Obecnie wiadomo, że na przykład Neron faktycznie zalał amfiteatry w Rzymie, aby zorganizować tak zwaną Naumachię…
Scott: Tak, nawet jeśli są ludzie, którzy uznają to za szalone bzdury z książki z baśniami, wtedy było to realne. Istnieją historyczne dowody na to, że areny były faktycznie wypełnione wodą na potrzeby tych spektakli. To było groteskowe: widzowie, którzy bawili się oglądając śmierć innych ludzi. Można się zastanawiać, czy kiedykolwiek było coś gorszego. Ale było. Wszystko, co Hitler zrobił podczas II wojny światowej — wszystko — było straszne i gorsze. Oglądając te sceny w moim filmie, nie należy zapominać, że wszystkie te groteskowe walki w amfiteatrach Rzymu wydarzyły się naprawdę. Zalewano je, by organizować potworne bitwy, umieszczano w nich ryby, mureny.
WELT: Według rzymskiego historyka Kasjusza Dio, ryby i inne stworzenia morskie zostały wypuszczone na zalane areny. Można również zobaczyć dość duże rekiny pożerające wojowników. Czy to zapis historyczny?
Scott: Żartujesz sobie ze mnie? Nie wiem, czy wypuścili tam wtedy jednego czy dwa rekiny. Ale jeśli uda Ci się zbudować tak ogromną arenę, a następnie umieścić ją pod wodą, to prawdopodobnie uda Ci się wypuścić na nią kilka rekinów, prawda? Nawiasem mówiąc, odtworzyliśmy również tę arenę w jej oryginalnym rozmiarze na Malcie — a później dodaliśmy efekty cyfrowe oparte na fundamentach, ponieważ było to tańsze. A bitwę morską u wybrzeży Afryki Północnej na początku filmu nakręciliśmy na pustyni w Maroku — zamiast w wodzie na piasku. Zleciliśmy odtworzenie trzech okrętów wojennych w ich oryginalnych rozmiarach i umieściliśmy je na przemysłowych maszynach budowlanych, ponieważ każda łódź ważyła około dziesięciu ton. Następnie sklonowaliśmy te prawdziwe statki cyfrowo, aż w końcu mieliśmy flotę 50 lub 60 statków. Później umieściliśmy je w cyfrowo zaprojektowanej wodzie. Ale to wszystko jest już skończone. Jak tylko skończę premierę “Gladiatora 2” i spotkania z prasą, zacznę kręcić kolejny film.
WELT: Który to będzie?
Scott: Obecnie przygotowuję film o Bee Gees, casting został już zakończony. Nie jest to tak naprawdę film muzyczny, bardziej biograficzny, choć nie lubię tego określenia.
WELT: Muzyka The Bee Gees nie była ostatnio szczególnie obecna w oczach opinii publicznej. Co sprawiło, że zdecydowałeś się uwiecznić ten zespół w filmie?
Scott: Byłem zafascynowany niesamowitą historią powstania Bee Gees i ich wyjątkowym talentem. Na początku trzej bracia grali na gitarze i naśladowali Beatlesów. Barry Gibb miał zaledwie jedenaście lat, a jego bracia bliźniacy Robin i Maurice osiem. Już wtedy byli dość profesjonalni, częściowo napędzani przez ojca, który przez długi czas grał w zespole tanecznym trzeciej klasy. Zaczynał już w latach 40., jeszcze przed wojną, w tym zespole śpiewała także ich matka. Uważam, że początki zespołu są fascynujące. Miesiąc temu spotkałem się z Barrym Gibbem. Wszystko, co pamiętałem o nim do tego momentu, to jego długie włosy i wszystkie atrybuty historii zespołu. Cóż, a teraz ma już 75 lat, prawie tyle co ja. Poza Bee Gees, wciąż mam w planach western.
WELT: Najpierw biografia muzyczna, potem western — to dwa gatunki, których do tej pory Pan unikał. Dlaczego Ridley Scott chce nakręcić western?
Scott: Ponieważ uważam, że westerny nigdy nie były dobrze wyreżyserowane. Opierając się na tym, co wiemy o tym okresie, twierdzę, że westerny rzadko są dokładne i dobrze zrobione. Myślę, że wiem, co zrobić, jak zrobić to dobrze. Bardzo chcę nakręcić western. Ale to duże wyzwanie. Zdecydowanie zamierzam się nim zająć i to bardzo szybko.
Ridley Scoot – -był czterokrotnie nominowany do Oscara dla najlepszego reżysera, ale nigdy nie zdobył tej nagrody. Ridley Scott, urodzony 30 listopada 1937 r. w South Shields w Anglii, na początku lat 60. studiował projektowanie graficzne i malarstwo w Londynie, a następnie ukończył program szkoleniowy dla reżyserów w BBC. W 1979 r. zdobył światową sławę dzięki horrorowi “Obcy”. Dzięki filmom takim jak “Blade Runner” (1982), “Thelma & Louise” (1991) i “Napoleon” (2023) ukształtował style narracji bardzo różnych gatunków, od science fiction po filmy drogi i filmy historyczne.
Artykuł powstał na podstawie tłumaczenia tekstu z serwisu Welt.de. Jego autorem jest Martin Scholz
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Władze reagują na kontrowersyjny pomysł Airbnb w Rzymie. Poszło o Koloseum. “To poniżające”