Wakacje zamieniły się w koszmar. Spędził dwa miesiące w więzieniu w Tunezji
Dramatyczną sytuację, w jakiej znalazł się pan Leszek Kolorz, opisuje Polsat News. W sierpniu mężczyzna wybrał się razem z całą swoją rodziną na wymarzone wakacje do Tunezji. To był urlop all inclusive, organizowany przez biuro podróży. Wygodny hotel z basenami, słońce, plaża, ciepłe morze — bajka.
Czytaj także: Powódź w turystycznym raju. Premier apeluje o “unikanie niepotrzebnych podróży”
Polak spędził dwa miesiące w tunezyjskim więzieniu. Za nękanie nieletnich
Niestety, już drugiego dnia raj zamienił się w piekło, gdy podczas tzw. piana party doszło do niezręcznego incydentu.
— Byłem na basenie, żona siedziała ze szwagierką z drugiej strony basenu, tam z przodu były dziewczyny — muzułmanki, bo poowijane w chustach — i zaczęli puszczać tę pianę. Z piany zrobił mi się taki słupek na głowie, chciałem go zrzucić i spadł mi razem z okularami. Jak szukałem tych okularów, to pływałem i może dotknąłem, ale nie specjalnie — opowiada Leszek Kolorz w programie “Interwencja”.
Jeszcze tej samej nocy do pokoju Polaka przyszła policja, zakuła go w kajdanki i przewiozła na komisariat, bez powiadamiania jego rodziny, bo w chwili zatrzymania pan Leszek był w pokoju sam.
Czytaj także: Żaden Egipt ani Turcja. Oto najlepszy i najtańszy kierunek na jesienne wakacje pod palmą
“Piętnaście lat dostałem na pierwszym procesie. Nogi mi się ugięły”
Mężczyzna początkowo nie miał ani tłumacza, ani adwokata. Zarzucono mu nękanie nieletnich, a jednym z dowodów miał być film z monitoringu, na którym pan Leszek podrzucał kilkuletnie dziecko.
— Powiedzieli, że się bawiłem z siedmioletnim dzieckiem na plaży. A ja im tłumaczę, że to wnuczka była. Ich to nie interesowało: pedofil i do aresztu. Piętnaście lat dostałem na pierwszym procesie. Nogi mi się ugięły — opowiada mężczyzna.
Z jego relacji wynika, że warunki panujące w tunezyjskim więzieniu były koszmarne. Przeludnione cele, dwa posiłki dziennie, resztę trzeba było kupować.
— Ta sala była 11 metrów długa, 5,80 szeroka. W tym było trzynaście łóżek trzypiętrowych, a spało nas sześćdziesięciu. Dokładali do łóżek, a reszta na ziemi, jeden koło drugiego. Nogi, głowa, nogi, głowa, na przemian, żeby jak najwięcej weszło. Jak szedłem do ubikacji, to miałem na swojej części albo czyjeś nogi, albo głowę. Dopiero po 53 dniach łóżko dostałem — wspomina przed kamerami “Interwencji” Polsatu.
Biuro podróży mogło zrobić więcej?
Rodzina na własną rękę musiała zorganizować pomoc dla pana Leszka. Ale tłumacze i prawnicy, na których trafiali na początku, okazywali się oszustami i naciągaczami. W sprawę zaangażowano też konsula RP w Tunisie, ale jego możliwości były ograniczone. Dopiero po kilku tygodniach bliscy Polaka znaleźli prawniczkę, która uczciwie chciała bronić mężczyznę.
— Jak ona pokazała zdjęcia taty z wnukami i dowody, to sędzia powiedział: jesteś niewinny — opowiada Polsatowi córka pana Leszka. Po dwóch miesiącach Polak mógł opuścić więzienie i wrócić do kraju.
Rodzina ma duży żal do organizatora wycieczki i rezydenta o to, że zostali pozostawieni sami sobie.
— Myślę, że jakby z biura pojechali z nami na tę policje, nie rodzina, bo rodziny nie chcieli słuchać, jakby nasza rezydentka, opiekun, to można to było wytłumaczyć nawet na tej policji już — mówi córka mężczyzny. — Człowiek płaci tyle pieniędzy za wycieczki, jest mu opowiadane, że jest bezpieczny, że fajne wakacje, a tu się okazuje, że wszystko tam nie działa — dodaje partner wnuczki pana Leszka.
Biuro podróży, które organizowało wypoczynek, nie skomentowało sprawy.
Czytaj także: Daniel trafił do więzienia w Tunezji. “Zamknięty w klatce mogłem się tylko modlić”
(Źródło: Polsat News)