Uciekali przed serią z karabinu. Horror w Mielniku. Ekspert o zachowaniu żołnierza
— Czy był zmęczony, niewyspany? Czy służba go stresowała? Jak reagował na problemy? Czy nie ma zaburzonej osobowości? — oto pytania, które w rozmowie z “Faktem” stawia prof. Florkowski. Ekspert mówił też, że trzeba wyjaśnić, “czy to było zwykłe upicie czy atypowe”.
Incydent w Mielniku
Był 1 stycznia. Jechali autem. Ojciec z córką. Nagle zatrzymał ich żołnierz. Miał przy sobie karabin. Czy padło jakieś polecenie? Na pewno padły strzały. Najpierw w powietrze, a potem w stronę auta. Co czuła bezbronna rodzina, która uciekała przed serią z karabinu? Przecież ten człowiek miał ich chronić. Co zawiodło, że doszło do tak skrajnie niebezpiecznej sytuacji w Mielniku (woj. podlaskie)? Zapytaliśmy o to prof. dr hab. Antoniego Florkowskiego, psychiatrę, byłego konsultanta krajowego ds. obronności w dziedzinie psychiatrii.
Co najmniej 65 strzałów. Tyle, jak na razie, naliczyli śledczy. To co najmniej trzy standardowe magazynki do karabinu Grot. Taką broń miał przy sobie Daniel H. (25 l.), szeregowy 3. Batalionu Strzelców Podhalańskich. Podczas noworocznej służby przy granicy z Białorusią o mało nie zabił podróżującej autem rodziny.
Mielnik. Żołnierz strzelał do rodziny
Tragicznego dnia 25-letni szeregowy miał służbę patrolową przy granicy z Białorusią. Działał tam w ramach operacji (o ironio!) Bezpieczne Podlasie. Młody żołnierz samowolnie oddalił się z obozowiska w Mielniku. Zabrał ze sobą broń służbową.
Na lokalnej drodze zatrzymał przejeżdżającego volkswagena golfa. A po chwili bez uzasadnionej przyczyny zaczął strzelać. Mierzył z broni w kierunku osób jadących tym samochodem. Najpierw strzelał w powietrze, ale groził im śmiercią. W środku był mężczyzna z nastoletnią córką. Potem oddał strzał w odjeżdżający samochodu. Całe szczęście, nikomu nic się nie stało.
Dziewczyna uciekła z samochodu. Ojciec w pewnym momencie ruszył, żeby uciec przed tym żołnierzem, który go zatrzymywał. Gdy odjeżdżał, w kierunku samochodu został oddany co najmniej jeden strzał. Trafił m.in. w siedzenie pasażera, które było puste
– relacjonował w rozmowie z PAP rzecznik stołecznej prokuratury okręgowej Piotr Antoni Skiba.
Śledztwo w sprawie zdarzenia prowadzi dział ds. wojskowych Prokuratury Rejonowej Białystok-Północ, który podlega formalnie Prokuraturze Okręgowej w Warszawie.
Żołnierz ukrył się w pobliskim lesie. Odnaleźli go i zatrzymali żołnierze zgrupowania zadaniowego w Mielniku. Okazało się, że był nietrzeźwy. Badanie wykazało blisko dwa promile alkoholu w wydychanym powietrzu.
O mało nie zabił. Tak się tłumaczył szeregowy
Kiedy już wytrzeźwiał, podejrzany żołnierz został przesłuchany. Jak tłumaczył śledczym, nie pamiętał zbyt wiele. Przyznał, że upił się, by odreagować trudy służby na granicy. Dodajmy, że 25-latek jest tam od początku grudnia 2024 r. Do wojska wstąpił niewiele wcześniej, w kwietniu 2024 r.
Daniel H. usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa, gróźb karalnych i przekroczenia uprawnień. Odpowie także za wprawienie się w stan nietrzeźwości na służbie lub będąc do takiej służby wyznaczonym. Żołnierz częściowo przyznał się do zarzucanych czynów. Częściowo, bo stwierdził jednocześnie, że nie pamięta wszystkich okoliczności zajścia. Grozi mu nawet dożywocie.
Wskazał, iż będąc pod wpływem alkoholu, który spożył w celu zredukowania stresu związanego ze służbą, oddaliwszy się wraz z bronią w kierunku pobliskiej drogi, zatrzymał poruszający się nią pojazd. Przyznał, że oddawał strzały w powietrze, ale nie pamięta, by strzelał w kierunku pojazdu. Wskazał, że prawdopodobnie chciał wyłącznie przestraszyć pokrzywdzonych
– podała prokuratura.
Wojskowy Sąd Garnizonowy w Olsztynie aresztował żołnierza na trzy miesiące. Żołnierz został zawieszony w służbie. Ma zostać wydalony z wojska.
Będą badać poczytalność szeregowego?
Obrońca podejrzanego mec. Marek Gawryluk przyznał, że nie ulega wątpliwości, jak wyglądała cała sytuacja. Przekazał też, że jego klient tylko częściowo przyznał się do stawianych zarzutów.
Wyraził skruchę, przeprosił za swoje zachowanie. Natomiast problem jest inny. To problem z ustaleniem stanu psychicznego podejrzanego w momencie popełnienia czynu i tym już będą musieli się zająć lekarze
– mówił.
Zdaniem adwokata, również sąd wskazał, że istnieje potrzeba zbadania przez psychiatrów poczytalności podejrzanego w momencie czynu. Zaznaczył, że jego klient nie jest osobą zdemoralizowaną i trudno zrozumieć, dlaczego doszło do takiego zdarzenia.
Wcześniej 25-latek nie sprawiał żadnych problemów w wojsku.
Ostatnie pożegnanie zamordowanego żołnierza. Słowa jego mamy poruszają do głębi
Groza w Mielniku. Ekspert zwraca uwagę na istotną kwestię
Skrajnie niebezpieczna sytuacja w Mielniku każe zastanowić się nad wojskowymi procedurami. A przede wszystkim wzbudza obawy przed ewentualnym powtórzeniem się podobnej historii. Co zatem zawiodło?
Na pewno żołnierz nie kierował się racjonalnymi przesłankami. Trzeba zadać sobie pytanie, czy to było zwykłe upicie czy atypowe. W przypadku tego drugiego podłoże jest patologiczne i może być spowodowane różnymi zaburzeniami psychicznymi, m.in. ostrą psychozą, dekompensacją zaburzeń osobowości
– wyjaśnia Fakt.pl prof. dr hab. Antoni Florkowski, psychiatra, były konsultant krajowy ds. obronności w dziedzinie psychiatrii.
Jak tłumaczy nam ekspert, w przypadku zaburzeń psychotycznych taka osoba może nie wykazywać uchwytnych zaburzeń. Zachowuje się wręcz normalnie.
Przyczyną może być uszkodzony mózg w następstwie przebytego urazu czy też zapalenia opon mózgowych. Zachowanie takiej osoby będącej pod wpływem alkoholu mogło być wcześniej niezauważone. W przypadku upicia patologicznego sprawca w trakcie zdarzenia może nie wykazywać oznak nietrzeźwości, bo jego działanie może być zborne [wewnętrznie spójne – przyp. red.]. Po zdarzeniu zapada w sen terminalny, nie ucieka z miejsca zdarzenia, a potem nie pamięta zdarzenia lub ma pamięć fragmentaryczną
– mówi ekspert.
Z kolei w przypadku zaburzenia osobowości — jak podkreśla prof. Florkowski — objawy, niepokojące sygnały w zachowaniu mogą pojawić się przed granicznym zdarzeniem. I takie zachowanie powinno być zgłaszane do psychologa, psychiatry w celu ustalenia przyczyny.
Mogą być gwałtowne zachowania, agresja słowna, fizyczna. Widać, że żołnierz zachowuje się niestosownie względem przyjętej normy. A upicie się i nawet drobny czynnik zewnętrzny może wywołać nagłą agresję. Taka osoba będzie miała fragmentaryczną niepamięć
– podkreśla psychiatra.
Nasz rozmówca zaznacza, że służba jest trudnym sprawdzianem dla człowieka. Dlatego też tak istotne jest przyjmowanie do wojska osób, które będą mogły jej sprostać.
Parę lat temu, gdy byłem jeszcze konsultantem krajowy ds. obronności, sprzeciwiłem się obniżeniu tych wymogów. Łagodniejsze potraktowanie kandydatów może sprawić, że w wojsku znajdą się osoby, które nie powinny się tam znaleźć
– wskazuje prof. Florkowski.
Jak ktoś jest zmotywowany, to może przejść testy psychologiczne przy przyjęciu do służby. Niestety, nawet najbardziej rygorystyczne przepisy nie wyeliminują takich jednostek
– dodaje ekspert.
Prof. Florkowski zaznacza, że przypadek 25-letniego Daniela H. powinien być zbadany przez biegłych pod kątem poczytalności w chwili popełnienia czynu. Potrzebne jest gruntowne wyjaśnienie tej skrajnie niebezpiecznej sytuacji nie tylko w kontekście tego wydarzenia, ale również w kontekście przyszłości, by do takich zdarzeń nie dochodziło.
Nie wiemy, czy chwilę przed zdarzeniem coś się nie wydarzyło, czy nie dostał skądś jakieś informacji. Czy był zmęczony, niewyspany? Czy służba go stresowała? Jak reagował na problemy? Czy nie ma zaburzonej osobowości?
– zastanawia się specjalista.
Nie żyje młody żołnierz WOT. Przerażające szczegóły tragedii
Tajemnica bunkra w Dęblinie. W środku szczątki młodego żołnierza. Śmierć Szymona pozostanie zagadką?
(Źródło: Fakt.pl, media)