Tragedia w Poznaniu. Zabił byłą partnerkę w obecności ich synka. “Był jak ćma”
Reporter “Faktu” rozmawiał na miejscu z mieszkańcami. Zasmuceni, wstrząśnięci, pytają o szczegóły. Mówią o delikatnej blondynce, mężczyźnie, który był jak ćma, i małym dziecku, które straciło mamę. Przez chorą miłość, zazdrość, szaleństwo?
W piątek, 11 lipca, na komisariat policji na Jeżycach zgłosił się 37-letni mężczyzna. Powiedział, że najprawdopodobniej zabił swoją byłą partnerkę. Mundurowi natychmiast pojechali pod wskazany adres. W środku mieszkania leżała we krwi kobieta. Miała liczne rany kłute na całym ciele. Świadczyły o brutalnym zabójstwie. Na miejscu znaleziono też nóż — wszystko wskazuje na to, że posłużył jako narzędzie zbrodni.
Zbrodnia na Jeżycach. Jarosław S. miał zakaz kontaktu z byłą partnerką
37-letni Jarosław S. został zatrzymany. Ustalono, że miał sądowy zakaz zbliżania się do Natalii, swojej byłej partnerki. Jak się dowiedziała się “Gazeta Wyborcza”, para mająca dwuletniego synka pozostawała w konflikcie. W maju 2025 r. kobieta zawiadomiła policję, że partner znęca się nad nią psychicznie i fizycznie. Miał ją wyzywać i popychać.
Jarosław S. usłyszał wówczas prokuratorskie zarzuty i zostały na niego nałożone środki zapobiegawcze: nakaz opuszczenia mieszkania, obowiązek meldowania się w komisariacie, zakaz zbliżania się i kontaktowania z Natalią. Jak informuje “Gazeta Wyborcza”, w zakazie był jeden wyjątek: mógł kontaktować się z matką swego dziecka w sprawach związanych z opieką nad nim.
Wizyta u lekarza, a w domu awantura zakończona śmiercią
11 lipca była taka sytuacja, która pozwalała na jego obecność. Kobieta poinformowała byłego partnera, że wybiera się z synem na wizytę u logopedy. Towarzyszył im, a później razem przyjechali do mieszkania na Jeżyce. Doszło do awantury. Ojciec, nie bacząc na obecność synka w drugim pokoju, rzucił się z nożem na jego mamę. Potem zabrał dziecko do swoich rodziców. Powiedział, co zrobił. Ojciec zabrał go na komisariat.
— Mężczyzna usłyszał zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Na wniosek prokuratora sąd zdecydował o jego tymczasowym aresztowaniu na okres trzech miesięcy — powiedział “Faktowi” Łukasz Paterski z KMP w Poznaniu. Jak informują śledczy, z wyjaśnień Jarosława S. wynika, że zaplanował swoje działanie i się do niego przygotował.
Sąsiad z bloku: nie znałem człowieka, był jak ćma
Lokatorzy z osiedla na poznańskich Jeżycach są w szoku. Jeden z sąsiadów mówi nam, że w mieszkaniu było ostatnio bardzo cicho. Pamięta natomiast, że około półtora roku temu była tu potężna awantura. — Koledzy przez otwarte okno słyszeli straszne hałasy. Kobieta wołała pomocy. Przyszli pod drzwi mieszkania, chcieli wejść do środka, zrobić z tym gościem porządek. Nie otworzył im. Wezwali policję. Nie tak dawno dzwonił też do mnie dzielnicowy. Pytał, czy coś się dzieje. Ale jak dla mnie, to tu się uspokoiło. Nie widywałem tu tego człowieka, był jak taka ćma, ze dwa razy go może zobaczyłem na balkonie na papierosie — mówi pan Mariusz.
Malutki, dwuletni synek podejrzanego o zabójstwo przebywa u dziadków. Sąd Rodzinny zdecyduje o przyszłości dziecka.
źródło: Fakt, Gazeta Wyborcza
/9
Facebook, P.F.Matysiak / newspix.pl
Jarosław S. przyznał się do winy. Został zatrzymany.
/9
P.F.Matysiak / newspix.pl
Drzwi mieszkania, w którym doszło do zbrodni zostały zaplombowane przez policję.