Szybowiec spadł na łąkę koło Stalowej Woli. Pilot wyszedł o własnych siłach
Jak podaje lokalny serwis Stalowka.net, pilot już w powietrzu zdał sobie sprawę, że nie ma szans dolecieć do lotniska. Leciał zbyt nisko. Nad Musikowem dostrzegł otwartą przestrzeń: łąkę, na której mógł awaryjnie wylądować.
Zdecydował się na manewr. Zawrócił, próbując podejść do lądowania. Wtedy prawym skrzydłem zahaczył o drzewo. Maszyna straciła skrzydło i ogon, po czym runęła na ziemię. Kadłub został uszkodzony, ale kabina pilota pozostała w całości.
Na miejsce ruszyły służby
Na ratunek wysłano trzy zastępy straży pożarnej. Na miejscu pojawiło się również pogotowie i policja.
– Pilot opuścił szybowiec o własnych siłach. Został przekazany zespołowi ratownictwa medycznego – informuje Komenda Wojewódzka Straży Pożarnej w Rzeszowie.
Według wstępnych informacji nie odniósł poważnych obrażeń.
Sprawą zajmie się Komisja
Na miejsce wezwano Państwową Komisję Badania Wypadków Lotniczych. To standardowa procedura w przypadku zdarzeń z udziałem statków powietrznych.
Przyczyny incydentu nie są jeszcze oficjalnie znane. Śledczy będą analizować zarówno warunki atmosferyczne, jak i potencjalne błędy pilotażu.
Zobacz też:
/4
Komenda Wojewódzka PSP w Rzeszowie / Straż Pożarna
Wrak szybowca po awaryjnym lądowaniu w Musikowie. Oderwane prawe skrzydło i ogon.
/4
Komenda Wojewódzka PSP w Rzeszowie / Straż Pożarna
Fragment skrzydła wbity w koronę drzewa. To ono miało być ostatnią przeszkodą w locie.