Szpital w Nisku nie przyjął ciężarnej. Wojewoda zapowiada kontrolę
Zapowiedź kontroli w szpitalu powiatowym w Nisku to pokłosie wydarzeń z wtorku, 28 stycznia, kiedy placówka nie przyjęła ciężarnej pacjentki, którą przywiozła karetka pogotowia.
Mieszkanka powiatu niżańskiego, do której wezwano pogotowie, jest w drugiej ciąży. Kobieta skarżyła się na złe samopoczucie, ból głowy i miała nudności. Ratownicy uznali, że kobieta powinna jechać do szpitala. Ponieważ wiedzieli, że w najbliższej placówce, czyli w Nisku, oddział ginekologiczno-położniczy nie działa, skontaktowali się z dyspozytorem Centrum Powiadamiania Ratunkowego i zaproponowali, że zawiozą pacjentkę do Stalowej Woli.
— Zgodnie z przepisami powinni się udać do najbliższego szpitala (…), dlatego dyspozytor medyczny polecił jechać do Niska, a w międzyczasie ustalał, czy oddział (ginekologiczno-położniczy) jest dostępny — tłumaczył w piątek, 31 stycznia, podczas konferencji prasowej wicedyrektor Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego w Podkarpackim Urzędzie Wojewódzkim Jan Ziobro.
W tym samym czasie, gdy karetka przywiozła pacjentkę do szpitala, koordynator ratownictwa medycznego dostał informację od dyrekcji niżańskiego szpitala, że oddział ginekologiczno-położniczy jest nieczynny. Dlatego pacjentka została przewieziona do Stalowej Woli i tam otrzymała pomoc.
Na izbie przyjęć nie było lekarza
Wojewoda podkarpacki Teresa Kubas-Hul chwali profesjonalizm ratowników i dyspozytorów pogotowia. — Po przeanalizowaniu wszystkich materiałów, po odsłuchaniu wszystkich rozmów, pracownicy zespołu ratownictwa medycznego, jak również dyspozytor medyczny i wojewódzki koordynator ratownictwa medycznego, zachowali się wzorowo, próbując pomóc pacjentce – powiedziała.
Wojewoda reaguje natomiast na zasady obowiązujące w niżańskim szpitalu. Okazało się bowiem, że 28 stycznia na izbie przyjęć nie było lekarza dyżurującego. W takiej sytuacji, zgodnie z regulaminem placówki, powinien być wyznaczony lekarz, który zajmuje się swoim oddziałem i izbą przyjęć. — Nie może tak być, że na izbie przyjęć nie ma lekarza — podkreśliła Teresa Kubas-Hul i zapowiedziała kontrolę w szpitalu.
— Szpital nie dopełnił obowiązków. Istniało zagrożenie dla pacjentów – dodała dyrektor podkarpackiego oddziału NFZ Teresa Gwizdak. — Przeprowadzimy czynności kontrolne, które zweryfikują harmonogram i obecność personelu zgodnie z wymaganiami – dodała. Teresa Gwizdak stwierdziła również, że szpital “samowolnie zamknął oddział ginekologiczno-położniczy i neonatologiczny”.
Czytaj także: Szok na SOR w Piotrkowie Trybunalskim. “To karygodne. Nie powinno się wydarzyć”
Będzie kontrola wojewody i NFZ
O tym, że szpital zamyka oddziały, wojewoda została poinformowana w przedostatnim dniu ubiegłego roku. Decyzje podjął dyrektor po zasięgnięciu opinii Rady Społecznej i za zgodą starostwa powiatowego, które jest organem nadzorującym. Wojewoda miała miesiąc, by dokonać wpisu do księgi rejestru podmiotów leczniczych.
— Ale nie może być tak, że wpis w rejestrze podmiotów medycznych został dokonany 29 (stycznia), a 28 (stycznia) dyrektor szpitala nie zapewnia lekarza ginekologa i położnej na wypadek, gdyby trzeba było obsłużyć pacjenta na izbie przyjęć – powiedziała podczas konferencji wojewoda.
Teresa Kubas-Hul odniosła się również do tłumaczeń starosty niżańskiego, który wyjaśniał, dlaczego zgodził się na zamknięci oddziałów ginekologiczno-położniczego i neonatologicznego. — Starosta niżański argumentował w piśmie, że od stycznia do czerwca 2024 roku w szpitalu urodziło się 54 dzieci. Natomiast szpital zaraportował do NFZ, że w tym okresie w szpitalu były 132 porody – przekazała wojewoda. Jednocześnie dodała, że NFZ sfinansował wszystkie 132 porody, płacąc za nie szpitalowi nieco ponad 569 tys. zł.
Czytaj także: Pierwsza pomoc, gdy petarda eksploduje w dłoni. Chirurdzy urazowi wyjaśniają. “Wybuch grozi kalectwem”
(Źródło: PAP)