Szaleńczy, pijacki rajd po Sarbinowie. Rozmawialiśmy ze świadkami wypadku
Pijani kierowcy to wciąż plaga na polskich drogach. W poniedziałek 1 lipca pisaliśmy o wstrząsającym wypadku w Sarbinowie pod Koszalinem. W centrum miasta 28-letni kierowca zjechał na chodnik i potrącił trzy osoby. Jak udało się nam ustalić dwójka z nich to małżeństwo: kobieta w wieku 61 lat i mężczyzna mający 63 lata.
— Dwóch pieszych zostało przetransportowanych do szpitali. Ranna została także trzecia osoba, która odskoczyła i przewróciła się na jezdnię. Została na szczęście najmniej poszkodowana i opatrzono ją na miejscu — powiedziała w rozmowie z “Faktem” nadkom. Monika Kosiec z policji w Koszalinie.
Okazało się, że to nie pierwszy niebezpieczny rajd 28-latka na drodze, ponieważ na koncie ma już dwa aktywne zakazy prowadzenia pojazdów. Kierowca został zatrzymany i trzeźwieje teraz w policyjnym areszcie.
Sarbinowo. “Wyobraziłam sobie coś strasznego”
“Faktowi” udało się dotrzeć do osób, które dokładnie widziały moment wypadku. Pani Natalia stała tuż obok przejeżdżającego busa. – Zauważyliśmy szybko jadące auto dostawcze i powiedziałam do męża: “Zobacz, jak on szybko jedzie i chwilę później usłyszeliśmy huk”.
I nagle auto uderzyło w mur przy kościele. – Kierowca zaczął uciekać, a ludzie krzyczeć: “Łapcie go, bo potrącił przechodniów”. Mężczyźni się na niego rzucili i obezwładnili. Leżeli na nim, aby nie uciekł – mówi nam pani Natalia. I dodaje, że była przerażona tym, co zobaczyła. – Pierwszy raz spotkałam się z taką sytuacją. Wyobraziłam sobie, że to ja idę tędy z dzieckiem.
Wypadek w Sarbinowie. Było słychać ryk silnika
Pan Mariusz jak tylko zobaczył pędzące auto, od razu poczuł, że dojdzie do tragedii. – Było słychać ryk silnika. Jechał tak szybko, że od razu poczułem, że w coś przywali. I rzeczywiście uderzył w mur, a potem odbił się o słupek – opisuje. – Na szczęście padał deszcz i niewiele osób spacerowało po okolicy. Bo zawsze jest tu tłum, pozabijałby ludzi – dodaje.
Mieszkaniec Sarbinowa natychmiast zadzwonił pod nr alarmowy 112. – Byłem przekonany, że uderzy w budkę z rybą. Pani, która tam sprzedawała na widok pędzącego w jej stronę auta, dostała ataku paniki. Sanitariusze od razu podbiegli do niej z pomocą – mówi nam.
Pan Mariusz dokładnie też widział, jak pijany kierowca rzucił się do ucieczki. – Gdy wychodził z kabiny, od razu było widać, że jest pijany. Zataczał się, bardziej bełkotał niż mówił – opisuje.
Zobacz także: Szokujący powód ataku! Nowe informacje ws. masakry mieczem samurajskim