student zaatakował portierkę. Strażnik bohaterem
Większość studentów jeżeli nawet nigdy nie rozmawiała z panią Małgorzatą, to na pewno ją kojarzyła. 53-letnia kobieta pracowała na portierni wydziału prawa. Przez Audytorium Maximum na co dzień przechodzi wiele osób, ponieważ w budynku znajdują się nie tylko sale wykładowe, ale i poczta, z której korzystają studenci oraz wszyscy pracownicy uczelni.
Niewyobrażalny dramat rozegrał się 7 maja o godz. 18.50. Mieszko R. 22-letni student trzeciego roku prawa, wyciągnął siekierę i rzucił się na portierkę w chwili, gdy zamykała drzwi w budynku. Zadał jej serię ciosów, w tym w głowę, odbierając szanse na ocalenie. Kobieta zmarła na miejscu.
Atak na portierkę UW. Strażnik ruszył na pomoc mimo braku broni
Widząc, co się dzieje, jako pierwszy w stronę napastnika ruszył pracownik straży uniwersyteckiej. Niestety, również został ciężko ranny. W poważnym stanie trafił do szpitala z ranami ciętymi obu dłoni oraz głowy.
– Gołymi rękami bronił swojej koleżanki. To jest czyn wielki. Stanął w obronie szacunku człowieka do człowieka, wykazał się ogromnym człowieczeństwem. Docenimy czyn, którego dokonał nasz pracownik – mówi o strażniku rektor UW profesor Alojzy Z. Nowak.
Jak wyjaśnia rektor, nie do końca wiadomo było, czy mężczyzna przeżyje. – Odwiedziliśmy go w szpitalu i gdy jeszcze około godziny 22.30 rozmawialiśmy z lekarzem, sytuacja była niepewna – tłumaczy profesor. – Na szczęście teraz wiemy, że jego stan jest stabilny – dodaje.
Jednocześnie uczelnia zapowiedziała, że nie pozostawi bez pomocy rodziny zamordowanej kobiety, a szczególnie jej 13-letniej córki. – Zapewniam, że uniwersytet zrobi wszystko, aby byli zaopiekowani pod każdym względem – zapewnił prof. Nowak.
Morderstwo na UW. Prokuratura podaje nowe informacje
Śledczy na miejscu ataku pojawili się po zaledwie czterech minutach od sygnału. Zabójca najpierw trafił do izby zatrzymań, a następnego dnia usłyszał zarzuty: zabójstwa, usiłowania zabójstwa i znieważenia zwłok.
Okazało się, że w dniu, którym doszło do zbrodni, mężczyzna najpierw zjawił się w rodzinnym Trójmieście, a następnie przyjechał do Warszawy i przemieszczał się po kampusie. Miał przy sobie egzemplarz „Dialogów” Konfucjusza, noże oraz bagnet. Ustalono również, że do tej pory mężczyzna nie korzystał z pomocy psychiatry, a w ciągu ostatniego roku nie wystawiono na jego nazwisko ani jednej recepty.
Zobacz także: Miał przy sobie noże, bagnet i dzieło Konfucjusza. Mieszko R. przyznał się do ataku na UW? Obrońca zaprzecza
/9
Materiały redakcyjne
Do makabrycznej zbrodni doszło w środę, 7 maja, przed gmachem Auditorium Maximum.
/9
Krzysztof Burski / newspix.pl
Napastnik zabił siekierą portierkę i ciężko ranił uczelnianego strażnika.