Spłonął Gościniec Melrose. Właścicielka zabiera głos po tragedii
Właścicielka hotelu i restauracji Melrose, w sezonie nie narzekała na brak gości. Teraz po obiekcie zostały jedynie zgliszcza.
Ogień pojawił się w nocy ze środy na czwartek na poddaszu. Zauważył go jeden z pracowników firmy budowlanej, który wyszedł przed budynek na papierosa. Wyciągnął telefon i natychmiast zadzwonił do właścicielki.
— Było chyba coś przed godz. 3 rano. Zadzwonił pracownik. Krzyczał, że pali się hotel. Rozłączyłam się i natychmiast wezwałam straż pożarną — opowiada zszokowana szefowa obiektu. Na miejsce błyskawicznie wysłano wszystkie okoliczne jednostki. Zanim strażacy dotarli na miejsce, z budynku zdążyło się ewakuować 9 osób.
— Zgłoszenie o pożarze wpłynęło do stanowiska kierowania parę minut po godz. 3 nad ranem. Do akcji skierowano aż 40 wozów gaśniczych. W trakcie działań wykorzystano drony z termowizją, by z góry można było zlokalizować źródło pożaru oraz 3 samochody z drabiną. W działaniach prowadzonych na miejscu wzięło udział w sumie 170 strażaków. Ogień został zlokalizowany i ugaszony — informuje mł. asp. Wiktor Czubaj, oficer prasowy komendanta powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Kozienicach. Część budynku spłonęła, reszta została zalana wodą.
Właścicielka przerywa milczenie. Obiekt był nieubezpieczony
Reporter “Faktu” rozmawiał z właścicielką Gościńca Melroseo. Kobieta jest załamana tym, co się stało. Jak twierdzi, pożar mogło wywołać zwarcie instalacji elektrycznej.
— Ogień najprawdopodobniej pojawił się w kuchni. Na noc wszystko wyłączamy. Tylko lodówka jest włączona. Musiało dojść do zwarcia instalacji i to spowodowało pożar. Nie chcę się jednak wypowiadać za osoby, które znają się w tej kwestii. Sprawę będą wyjaśniać biegli z zakresu pożarnictwa i policja — tłumaczy właścicielka. Kobieta straciła dorobek życia, w który włożyła mnóstwo serca. — Ludzie często tu zaglądali. Niedaleko jest skansen wozów bojowych. Jak tam jechali, przyjeżdżali, potem na obiadek rozkładaliśmy dzieciom dmuchańce, a teraz nie ma nic — dodaje. Najgorsze jest to, że właścicielka obiektu nie będzie mogła liczyć na odszkodowanie, ponieważ, jak sama przyznała, budynek był nieubezpieczony.
— Jeszcze nie tak dawno zrobiliśmy remonty. Odnowione zostały sale, wymienione łóżka. A teraz nie ma nic — opowiada zrezygnowana.
Co dalej z Gościńcem Melrose?
Na ten moment właścicielka jeszcze nie wie, czy będzie starać się odbudować obiekt. Kobieta nie ukrywa, że to nie będzie takie proste, bo potrzeba na to sporo środków finansowych.
— Na ten moment ja panu nie powiem, co będzie dalej i czy to zostanie odbudowane. To są ogromne koszty. Może trzeba to będzie wszystko po prostu sprzedać. Na tę chwilę naprawdę nie potrafię panu odpowiedzieć na to pytanie. W sezonie wakacyjnym to zarabiało na siebie. Dużo tu gości przyjeżdżało i to miejsce tętniło życiem. Teraz widzi pan, nic nie stało po tym wszystkim — żali się właścicielka. Niewykluczone, że niebawem w sieci pojawi się zbiórka na odbudowę tego miejsca, ale czy tak się stanie, wszystko zależy od podejścia właścicieli.
Tragiczny pożar w hotelu. Turysta próbował się ratować, wyskakując z balkonu
Pożar w hotelu w Starachowicach. Goście w popłochu uciekali na zewnątrz
/8
Damian Ryndak / –
Właścicielka opowiedziała reporterowi “Faktu” o całej sytuacji.
/8
Damian Ryndak / –
W akcji wzięło udział 170 strażaków.