Śmierć po wigilijnej kolacji. Nie żyje matka i córka. Przerażające doniesienia
Ze zdjęć spogląda szczęśliwa rodzina. Tacy uśmiechnięci. Ciężko pojąć, że tylko na fotografiach będą w komplecie. Jeden wieczór zniszczył szczęście czteroosobowej rodziny.
Włochy. Śmierć matki i córki po wigilijnej kolacji
Co wydarzyło się w wigilijny wieczór we włoskiej miejscowości Campobasso? To jest przedmiotem ustaleń śledczych. Jedno jest pewno. Po świątecznej kolacji w ciągu kilku godzin zmarły 50-letnia Antonella i jej 15-letnia córka Sara. Ojciec rodziny trafił do rzymskiego szpitala Spallanzani. Przed dramatem ustrzegła się tylko najstarsza córka, 18-latka, która nie uczestniczyła w wigilijnej wieczerzy.
Na kolacji zaserwowano tradycyjne włoskie potrawy. Były ryby i owoce morza. Rodzina niedługo po posiłku zaczęła się skarżyć na silne bóle brzucha, nudności i ogólne osłabienie. Z każdą godziną było coraz gorzej. Objawy były piorunujące.
Do szpitala trafiła cała trójka. W nocy zmarła 15-latka. Po kilku godzinach, świątecznym porankiem, odeszła jej matka. Ojciec rodziny przebywa w szpitalu. Jest przytomny, w stanie stabilnym i pod ścisłą obserwacją medyczną. Najpewniej przyczyną tragedii było ciężkie zatrucie pokarmowe.
Rodzina szukała pomocy. Odesłano ich ze szpitala
Włoska rodzina, jak podały tamtejsze media, szukała pomocy na oddziale ratunkowym. Mieli tam się zjawić dwukrotnie. Za każdym razem byli jednak odsyłani do domu pomimo niepokojących objawów.
Dopiero podczas trzeciej wizyty zostali przyjęci do szpitala. Wówczas ich stan dramatycznie się pogorszył.
W sprawie tragedii trwa dochodzenie. Jak podały włoskie media, pięcioro pracowników szpitala Cardarelli w Campobasso jest podejrzanych o nieumyślne spowodowanie śmierci matki i córki oraz nieumyślne spowodowanie obrażeń ciała u ojca. W zainteresowaniu śledczych są lekarze, którzy wcześniej zajmowali się rodziną i dwukrotnie odesłali ją z izby przyjęć.
Prokuratura badać będzie, czy tej tragedii można było zapobiec. Sprawdzane jest, czy wcześniejsza hospitalizacja mogła uchronić matkę i córkę przed śmiercią, czy przeoczono istotne objawy i dopuszczono się błędu medycznego.
Dokładna przyczyna śmierci 50-latki i jej córki nie jest jeszcze znana. Służby czekają na wyniki sekcji zwłok. Lekarze podejrzewają reakcję toksyczną na nieznany czynnik połączoną z szybką niewydolnością narządów. Reakcja ta okazała się śmiertelna w ciągu zaledwie kilku godzin.
Wiadomo, że śledczy zabezpieczyli produkty żywnościowe z domu rodziny. Są wśród nich małże i inne owoce morza, ryby i grzyby. Zebrano też resztki jedzenia znalezione w koszach na śmieci. Próbki są analizowane w Państwowym Instytucie Żywności i Toksykologii.
(Źródło: Fakt.pl, media)








