Śledczy ekshumowali ciała dzieci, aby dojść prawdy
Na ławie oskarżonych zasiada 32-letni Piotr P., któremu prokuratura zarzuca zabójstwo córki Lilianny (w 2016 r.) oraz syna Miłosza (w 2017 r.). Mężczyzna od roku odpowiada z wolnej stopy, ponieważ uchylono mu areszt. I konsekwentnie zaprzecza stawianym mu zarzutom. Twierdzi, że kochał swoją żonę i dzieci. Podkreślał też, że oskarżenia są dla niego “bolesne i krzywdzące”, a śmierć syna była nieszczęśliwym wypadkiem.
Opowiadał również o swoim zaangażowaniu w życie rodzinne. Wspominał, jak razem z żoną uczestniczyli we wszystkich badaniach, dbali o zdrowe odżywianie i przygotowywali się na przyjście dzieci.
Prokuratura: Dzieci były przeszkodą
Prokuratura przedstawia jednak zupełnie inny obraz sytuacji. Z aktu oskarżenia wynika, że dzieci miały być dla Piotra P. źródłem frustracji i “zbędnym balastem”. Śledczy ustalili, że najpierw w tajemniczych okolicznościach zmarła trzymiesięczna córka mężczyzny. Dziewczynka trafiła do szpitala z diagnozą zachłystowego zapalenia płuc, ale po powrocie do domu nagle przestała oddychać.
Niedługo potem kobieta ponownie zaszła w ciążę. Jednak rodzina przeżyła kolejny dramat. Według Piotra P., gdy wszedł do ciemnego pokoju, potknął się i upuścił pięciomiesięcznego synka, który uderzył głową o podłogę. Dziecko zmarło trzy godziny później w szpitalu.
Ekshumacja ciał niemowląt
Lekarze mieli wątpliwości co do okoliczności śmierci chłopca, uznając, że obrażenia były zbyt poważne jak na zwykły upadek. Zaczęto podejrzewać, że śmierć córki również nie była przypadkowa. Dlatego w 2018 r. przeprowadzono ekshumację zwłok obu dzieci. Badania wykazały, że chłopiec miał pękniętą czaszkę i obrażenia żeber, które nie mogły powstać podczas reanimacji. Natomiast w przypadku dziewczynki stwierdzono masywne zachłyśnięcie, które mogło być wynikiem celowego działania.
W rezultacie młody ojciec został oskarżony o zabójstwo obojga dzieci. – Rozmiar zła wyrządzonego tymi czynami jest niewyobrażalny. Każdy, kto pozna szczegóły tej sprawy nie może być już taki sam – przekonywała podczas jednej z rozpraw mecenas Beata Czechowicz, reprezentująca żonę oskarżonego. I podkreśliła, że sprawa ta należy do najtrudniejszych w jej karierze.
Oprócz tego prokuratura oskarżyła go też o nakłanianie żony do usunięcia ciąży i zamówienie kobiecie tabletek wczesnoporonnych. Ponadto o próbę wyłudzenia z UKSW i wyłudzenie z Politechniki Warszawskiej (uczelnie, na których studiował) i z towarzystwa ubezpieczeniowego zapomóg m.in. z tytułu losowej śmierci dziecka, a także podrobienie podpisów żony na jednym z wniosków.
Początkowo sprawę prowadził sędzia Igor Tuleya
Od śmierci pierwszego dziecka minęło dziewięć lat, a sprawa nadal nie jest rozwiązana. Proces, częściowo prowadzony z wyłączeniem jawności, został wznowiony w 2020 r. Wcześniej postępowanie musiało zostać przerwane z powodu zasady niezmienności składu sędziowskiego. W tej chwili proces trwa już ponad cztery lata.
“Najmłodszy polski milioner” świadkiem w sprawie
Od roku Piotr P. jest na wolności i odpowiada z wolnej stopy. W trakcie odsiadywania aresztu śledczego na Białołęce trafił do jednej celi z Piotrem K., określany przez media mianem “najmłodszego polskiego milionera”. W czasie zeznań stwierdził, że miał mu zdradzić, jak zabił dzieci.
Mowy końcowe stron trwały cztery miesiące, rozpoczęły się 9 stycznia i zakończyły 11 kwietnia. Kolejny termin rozprawy wyznaczono na 15 maja. Wówczas oświadczenie – po raz kolejny – ma złożyć Piotr. P.
Zobacz także: Nowe fakty w sprawie nauczycieli z Tucholi. Kamery były ukryte
/5
Aleksander Majdański / newspix.pl
Piotr P. nie przyznał się do winy.
/5
Aleksander Majdański / newspix.pl
Proces Piotra P. toczy się ponad cztery lata. Jest on oskarżony o zabójstwo córki Lilianny w 2016 r. i syna Miłosza w 2017 r.