Pożar bloku w Rzeszowie. Dramatyczne relacje mieszkańców
Pożar wybuchł około godz. 21. Płomienie objęły mieszkanie na 4. piętrze, a gęsty, czarny dym wypełnił całą klatkę schodową. Mieszkańcy rzucili się do ucieczki. W panice wychylali się przez okna, wzywali pomocy, modlili się, by ktoś ich ocalił. W tym całym zamieszaniu, ratunku szukała dla siebie 14-letnia dziewczynka. Mieszkała na 6. piętrze, dwa poziomy nad źródłem ognia. Gdy duszący dym wdarł się do środka, próbowała uciec. Potem wyniesiono ją z bloku już nieprzytomną. Mimo reanimacji i natychmiastowej pomocy w szpitalu nie udało się jej uratować. Dziś o życie i zdrowie walczy jeszcze osiem osób.
Relacje świadków: “Uciekaliśmy w piżamach”
Mieszkańcy relacjonują dramatyczne chwile. Pan Władysław, który mieszka piętro pod mieszkaniem, gdzie wybuchł ogień, wspomina: — Czytałem książkę, kiedy nagle do wpadła do mnie sąsiadka z góry. Była przerażona, krzyczała tylko: ‘Pali się!’. Nie namyślałem się długo. Wziąłem ją pod rękę i ruszyliśmy w dół. Wyszedłem tak jak stałem, a miałem na sobie tylko piżamę. Teraz nie mogę do siebie wrócić. W moim mieszkaniu wszystko jest okopcone i zalane. Wody stoi po kostki. Na razie będę mieszkał u syna.
Witold Chyłek, mieszkaniec 11. piętra, mówi: — Nie było mnie wtedy w domu. Przyjechałem około 22, gdy trwała już akcja ratunkowa. Gdy spojrzałem w górę, właśnie z mojego piętra, przez okno na klatce buchał czarny dym jak z komina. Myślałem, że wszystko stracone. Dopiero teraz, następnego dnia w czwartek pozwolono mi wejść do środka, bym chociaż mógł zabrać leki.
Mężczyzna opowiada, że wszedłem na samą górę piechotą i przeżył szok. — Nie mogę uwierzyć w to, co zobaczyłem. Do każdego mieszkania drzwi są wyważone. Wszystko czarne od dymu. To będzie długa droga do powrotu.
“Nigdy nie było u nas takiej tragedii”
Wielu mieszkańców spędziło noc poza domem – część przenocowała u bliskich, inni zostali objęci pomocą miasta. W budynku wciąż nie ma wody, klatka nr 3 jest wyłączona z użytkowania i nie wiadomo jeszcze, kiedy ludzie będą mogli wrócić.
– Ja mieszkam w pierwszej klatce, która nie ucierpiała – mówi pan Mieczysław, mieszkaniec bloku od 1980 roku. – Znam tu ludzi, wielu z widzenia, mieszkamy tu spokojnie od lat. Ale czegoś takiego jeszcze nigdy nie przeżyliśmy. To ogromna tragedia. Najbardziej szkoda mi dziecka. Tego bólu nie da się z niczym porównać. Strata życia – to największy dramat.
Pytania o przyczyny
Wśród mieszkańców nie brakuje pytań o to, co mogło być przyczyną tragedii. Pożar wybuchł w mieszkaniu, w którym od lat mieszkało małżeństwo. Mężczyzna – jak mówią sąsiedzi – dwa lata temu przeszedł na emeryturę. Nikt nie potrafi jednoznacznie wskazać, co się stało. Oboje małżonków zdołało się ewakuować.
– Niektórzy mówią, że coś wybuchło. Inni twierdzą, że nic nie słyszeli. Ale wszyscy mówią jedno: to było błyskawiczne – relacjonuje jeden z lokatorów.
– Akurat brałam kąpiel – opowiada nam mieszkanka z wyższego pięta. – Nagle poczułam zapach spalenizny. Gdy otworzyłam drzwi łazienki, wszystko było już siwe od dymu. I wtedy zaczęła się panika. Co robić, jak się ratować? Zobaczyliśmy strażaków przez okno. Modliliśmy się, żeby nas uratowali. Baliśmy się o życie.
Jak wyglądała akcja ratunkowa?
Grzegorz Wójcicki zastępca komendanta miejskiego PSP w Rzeszowie, potwierdził, że na miejsce strażacy dotarli już 5 minut po zgłoszeniu. Pożar w mieszkaniu był już wtedy w pełni rozwinięty. — Klatka była całkowicie zadymiona, ogień wydobywał się również na zewnątrz budynku. Działania gaśnicze i ewakuacyjne były bardzo trudne. Zero widoczności.
Ewakuowano łącznie około 250 osób – nie tylko z klatki, w której wybuchł pożar, ale także z sąsiednich wejść. 33 osoby wymagały pomocy.
— Strażacy wynosili poszkodowanych, a my udzielaliśmy pomocy na miejscu. W sumie do szpitala trafiło 8 osób z różnymi obrażeniami, w tym dwoje dzieci. Kolejnych kilkanaście osób potrzebowało pomocy doraźnej. Cierpiały głównie z powodu zatrucia dymem i szoku — mówi ratownik medyczny Kamil Łoboś.
Ogrom zniszczeń. Co dalej z blokiem?
Trwa ustalanie przyczyn pożaru. Skala zniszczeń jest ogromna. Mieszkania powyżej źródła ognia są silnie zadymione i okopcone, a te poniżej zalane wodą z akcji gaśniczej.
/11
– / LASKAR-MEDIA
Tragedia w bloku w Rzeszowie. Dramatyczne relacje mieszkańców.
/11
– / LASKAR-MEDIA
Pożar wybuchł na 4. piętrze.