Pobicie restauratora w Mielnie. Prokuratura wyjaśnia kontrowersyjną decyzję
Mieszkańcom Mielna trudno było uwierzyć w okrucieństwo i podłość, która spotkała 63-letniego Wojciecha Adamczewskiego. W sobotę 19 czerwca restaurator, który od 42 lat prowadzi z rodziną restaurację “Caro” w Mielnie, został skatowany. Tuż po godz. 19 do jego domu weszła agresywna para turystów z Trójmiasta i zażądała wódki.
Wtargnęli do domu restauratora z Mielna i skatowali go
– Byłem akurat sam w domu, bo żona pojechała do wnuków. Wyszedłem na taras, żeby zobaczyć, jak na festynie nieopodal bawią się dzieci, gdy wtargnęło do mnie małżeństwo z dzieckiem. Byli bardzo agresywni, od razu zaczęli mnie wyzywać i zażądali ode mnie alkoholu. “Dawaj wódki” powiedzieli – relacjonuje przebieg zdarzeń restaurator.
Przerażony i schorowany 63-latek sprowadził agresorów do swojej zamkniętej restauracji. Pomimo tego, że dał im to, czego zażądali i tak go skatowali. – Jestem pewien, że chcieli mnie zabić – mówił w rozmowie z “Faktem” posiniaczony pan Wojciech.
W trakcie szarpaniny 63-latkowi udało się uciec do łazienki i zamknąć się w niej. Stamtąd zadzwonił do rodziny i wezwał pomoc. 43-letni mężczyzna i jego agresywna 25-letnia partnerka zostali zatrzymani przez policję. Spędzili w policyjnej izbie zatrzymań 48-godzin.
– Według ustaleń policji mężczyzna miał w organizmie ponad 3 promile alkoholu. 25-letnia kobieta odmówiła natomiast badania trzeźwości. Parze postawiono zarzut pobicia, za co grozi do 5 lat więzienia. Decyzją prokuratury przebywają na wolności pod dozorem policji – poinformowała asp. Izabela Sreberska z policji w Koszalinie.
Prokuratura wypuściła na wolność agresywną parę
Decyzja prokuratury o wypuszczeniu agresywnej pary na wolność wywołała wśród mieszkańców Mielna oburzenie. Oboje w najlepsze dalej bawili się w nadmorskim kurorcie, a ich ofiara drżała w domu, w obawie o własne życie. Pan Wojciech spodziewał się, że w pijackim szale, ponownie do niego wrócą.
– Ja z policją walczę od kilku dni i cały czas słyszę, że nie mam żadnych podstaw do obaw, a jeśli coś się wydarzy, to mamy dzwonić na 112 – skarżyła się “Faktowi” pani Olga, córka ofiary. Ma również pretensje o zarzut, który postawiono katom jej ojca.
– Zarzut pobicia zagrożony karą do 5 lat jest tutaj zbyt łagodny. Powinni, moim zdaniem, usłyszeć zarzut usiłowania zabójstwa – dodaje.
Prokuratura tłumaczy swoją decyzję
Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Koszalinie prokurator Ewa Dziadczyk tłumaczy decyzję o nadzwyczaj łagodnym potraktowaniu agresorów. – Zarzuty zostały postawione w oparciu wyjaśnienie zatrzymanych osób i pana, który złożył zawiadomienie. One się nie pokrywają – informuje “Fakt” prokurator. – Teraz te okoliczności będą sprawdzane. Natomiast jeśli chodzi o zastosowanie środka o charakterze wolnościowym, to nie zachodziły podstawy zastosowania wobec nich środka izolacyjnego – dodaje Dziadczyk.
– Pojawiały się głosy, że para będzie się ukrywać, bo jedno z nich pracuje w Skandynawii, co nie jest prawdą. Obie te osoby mieszkają na stałe na terenie Polski i do tej pory nie byli karani – wyjaśnia prokurator Dziadczyk. – Nie było wiec obaw, że się ukryją, ani też nie zachodziła okoliczność zagrożenia surową karą. W tej sytuacji prokurator uznał, że prawidłowy tok postępowania, zabezpieczy środek o charakterze wolnościowym. Nie możemy utożsamiać aresztu z karą pozbawienia wolności, bo to jaka będzie kara, to już jest inna sprawa. Teoretycznie, jeżeli stosujemy środki o charakterze wolnościowym i okazuje się, że ten środek jest niewystarczający, bo podejrzany się do niego nie stosuje i tym samym utrudnia postępowanie, to można go zmienić na środek izolacyjny – tłumaczy.
Brutalny atak w Międzyzdrojach
Ustka w szoku. Znaleziono ciało w walizce
/5
Materiały redakcyjne
Pijana para turystów z Trójmiasta skatowała pana Wojciecha w jego własnym domu.
/5
Materiały redakcyjne
Pomimo zakazu zbliżania się do ofiary, kat pana Wojciecha kilkukrotnie przechodził już koło jego domu.