Piwnica kamienicy przy Kraszewskiego w Poznaniu była nielegalnie przerobiona?
Kamienicę przy ul. Kraszewskiego 12 w Poznaniu strawiły pożar i wybuchy, które miały miejsce w nocy z 24 na 25 sierpnia. Podczas akcji rannych zostało kilkanaście osób, a dwóch strażaków zginęło. Wciąż nie wiadomo, co było powodem pojawienia się ognia i późniejszych wybuchów. Coraz więcej spekulacji mnoży się wokół jednej z pięciu firm, które miały siedzibę w tym budynku. Chodzi o spółkę Lupo, zajmującą się regeneracją akumulatorów.
Poznańska “Gazeta Wyborcza” ustaliła, że w 2016 r. firma ta wynajęła 36-metrowy lokal na parterze, a w 2020 r. podpisała aneks i zajęła jeszcze cztery piwnice o łącznej powierzchni 68 m kw. Do tego miejsca mieszkańcy kamienicy nie mieli dostępu.
— Ściany między piwnicami zburzono, tworząc jedną salę operacyjną do naprawy akumulatorów. Z zapleczem salonu połączono ją schodami, których wcześniej nie było. Siedzieliśmy we trzech w piwnicy pod salonem, w którym przyjmowano klientów. Pod ścianą stały kartony z bateriami i akumulatorami. Naprawialiśmy je — mówi w rozmowie z Wyborczą były pracownik Lupo.
Ciągłe pożary w piwnicy kamienicy przy ul. Kraszewskiego?
Informator dziennikarzy twierdzi, że zapłony w tym pomieszczeniu w piwnicy były częste, a sposób ich gaszenia dość zaskakujący.
Zdarzało się, że akumulator zapalił się w trakcie naprawy. Wrzucaliśmy go wtedy do wiadra i zasypywaliśmy piaskiem. Nigdzie tego nie zgłaszaliśmy. W piwnicy była też gaśnica, ale piasek wystarczał. Takie niegroźne pożary mieliśmy dwa-trzy razy w tygodniu
— zdradził w rozmowie z Wyborczą były pracownik firmy.
Jego zdaniem w piwnicy mogły być nawet dwa tysiące akumulatorów. Twierdzi też, że w pomieszczeniu nie zrobiono wentylacji. — Jedyną wentylacją były dwa okienka wychodzące na podwórze. Latem było gorąco, na okrągło chodziły wentylatory elektryczne. Nie pamiętam innych zabezpieczeń przeciwpożarowych poza gaśnicą, wiadrem i piaskiem. Nie przypominam sobie alarmów, czujników dymu czy zraszaczy — dodaje mężczyzna.
Nielegalne zmiany w piwnicy kamienicy przy ul. Kraszewskiego?
Wyborcza podaje, że umowa spółki, którą dziennikarze widzieli w poznańskim sądzie, wymienia kilkadziesiąt przedmiotów jej działalności, m.in. hodowlę drobiu, produkcję żywności, sprzedaż części do samochodów, alkoholu i odzieży, naukę języków obcych, działalność prawniczą i detektywistyczną. Nie ma tam jednak nic, co pasowałoby do serwisowania akumulatorów.
Kontrowersyjny jest wątek wyburzania ścian w piwnicy. Inspektor nadzoru budowanego w Poznaniu Paweł Łukaszewski nie wie, czy w piwnicach wyburzono ściany, tworząc jedno pomieszczenie i czy połączono je schodami z lokalem na parterze. A tak twierdzi w rozmowie z Wyborczą informator.
Dowiemy się tego dopiero po rozbiórce spalonej części budynku. Na razie nie można przeprowadzić żadnych oględzin. Ale jeśli takie prace rzeczywiście zostały wykonane, to w mojej ocenie wymagały zgłoszenia w urzędzie miasta. Jeśli ich nie zgłoszono, to były nielegalne
— ocenia Łukaszewski.
Wyborcza zapytała o to w urzędzie miasta. — Nie znaleźliśmy w naszym archiwum zgłoszenia takich prac — poinformowała serwis Katarzyna Podlewska, wicedyrektorka miejskiego wydziału urbanistyki i architektury.
Co z rozbiórką kamienicy?
Na dodatek jest ogromny problem z rozbiórką spalonej kamienicy. Ma ona pochłonąć ok. 1 mln zł, tymczasem na razie ubezpieczyciel chce wypłacić jedynie 250 tys. zł, choć kamienica była ubezpieczona na 1,5 mln zł. Zarządca kamienicy nie ma pieniędzy na opłacenie rozbiórki. Resztę kwoty ubezpieczyciel ma zamiar wypłacić właścicielom. I tu zaczynają się schody. Dwóch właścicieli zostało poszkodowanych w pożarze. Ale łącznie mają oni tylko 1/3 budynku. Reszta, a więc większość, należy do człowieka, z którym kontaktu nie ma od lat 60-tych ubiegłego wieku. Mężczyzna wyjechał za granicę. Wszystko wskazuje na to, że już nie żyje.
Ogromne koszty rozbiórki kamienicy na Kraszewskiego
Rozbiórka kamienicy ma pochłonąć aż milion złotych, bo jak informuje Gazeta Wyborcza, wykonawca musi zapewnić nie tylko wykwalifikowanych pracowników i specjalistyczny sprzęt, ale także plac, na który będzie wywoził i składował rozebrane elementy kamienicy. To tam będą je przeglądać śledczy. Trzeba też zapłacić za utylizację materiałów z rozbiórki.
Ostatecznie, ze względu na fatalny stan fasady kamienicy, ustalono, że na razie w poniedziałek 2 września ruszy rozbiórka tej części budynku. Co z resztą, jeszcze nie wiadomo.
Zobacz też:
Koledzy z jednostki żegnają zmarłego strażaka. Zdradzili, co im pozostawił
Poruszająca mowa narzeczonej zmarłego strażaka. “Byłeś bohaterem”