Nocny intruz w Polsce. Inwazyjny gatunek dotarł już pod Warszawę
Kiedyś pojawiały się tylko nocą i trzymały się raczej z dala od ludzi. Dziś stają się coraz bardziej śmiałe – przemierzają ulice małych miast, wchodzą na podwórka i traktują miejskie śmietniki jak własną spiżarnię. W Lwówku Śląskim, liczącym niespełna 8 tys. mieszkańców, jego widok biegającego po parkingu przestaje być czymś niezwykłym. To efekt migracji zwierząt z Niemiec, gdzie są nie tylko znane, ale i regularnie odstrzeliwane.
Szop pracz już nie unika ludzi. Teraz wychodzi za dnia
“Szopy w Lwówku Śląskim czują się jak u siebie” – informuje lokalny serwis lwowecki.info. Na potwierdzenie tych słów pojawiło się nagranie z miejskiego osiedla. Zwierzę spokojnie spaceruje między zaparkowanymi samochodami, nie zwracając uwagi na obecność ludzi.
Mieszkańcy nie kryją zaniepokojenia – twierdzą, że szopy pojawiają się coraz częściej, również za dnia. Widziano je przy kubłach na śmieci, na chodnikach, a nawet na prywatnych podwórkach. Ich obecność przestała być wyjątkiem, a staje się codziennością.
Z Niemiec do Polski. Inwazyjny gatunek szybko się rozprzestrzenia
Choć może wydawać się sympatyczny, szop pracz to gatunek inwazyjny. Do Polski przybył z Niemiec, gdzie jego populacja szacowana jest na miliony. Pierwsze osobniki wypuszczono tam w 1934 r. w ramach programu “wzbogacenia fauny łowieckiej”. Eksperyment wymknął się spod kontroli.
Obecnie w Niemczech każdego roku odstrzeliwuje się ok. 200 tys. szopów. Zwierzęta te są tam przetwarzane m.in. na kiełbasy – i co ciekawe, niektóre lokalne organizacje ochrony środowiska popierają ten pomysł.
Szop nie tylko je śmieci. Zagraża też naszej faunie
Szop to nie tylko śmietnikowy łobuz. Jest wszystkożerny, agresywny wobec dzikiej przyrody i trudny do wytropienia. Żywi się jajami i pisklętami ptaków, rybami, płazami i gadami. Potrafi wspinać się na drzewa i świetnie ukrywa się w ich koronach.
Przykład? Władze Kampinoskiego Parku Narodowego alarmują, że populacja około 300 osobników już zadomowiła się pod Warszawą. Zwierzęta wyjadły do zera m.in. populację małży – szczeżuj, które naturalnie występowały w tamtejszych wodach.
Badania nie pozostawiają złudzeń. Szopy idą dalej na wschód
Genetycy potwierdzają: większość szopów w Polsce pochodzi właśnie z Niemiec. Przemieszczają się coraz dalej – już nie tylko Dolny Śląsk, ale i okolice stolicy są dla nich naturalnym środowiskiem. Zwierzęta szybko się rozmnażają, są odporne i mają doskonałe zdolności adaptacyjne.
Ciąża u samicy trwa około 60–70 dni, a młode osiągają dojrzałość płciową w zaledwie kilka miesięcy. Efekt? Przyrost populacji niemal nie do zatrzymania.
Czy walka z szopem ma sens? Eksperci mają wątpliwości
Problem z szopami polega nie tylko na ich liczbie, ale i charakterze. Są sprytne, uczą się na błędach, a jednocześnie prowadzą nocny tryb życia, co utrudnia ich tropienie i odławianie.
Działania prewencyjne? W Polsce brakuje obecnie spójnej strategii walki z inwazyjnymi ssakami. Tymczasem lokalne społeczności, jak ta w Lwówku Śląskim, coraz częściej muszą radzić sobie same – zgłaszając przypadki i licząc na reakcję służb.
Z Lwówka Śląskiego płynie ważny sygnał – obecność szopów w polskich miastach przestała być ciekawostką, a staje się realnym problemem. I nie chodzi tylko o to, że buszują po śmietnikach. To gatunek, który destabilizuje lokalne ekosystemy. I choć wygląda jak bohater z kreskówki, skutki jego obecności mogą być bardzo poważne.
Źródło: interia.pl
Przeczytaj też:
Szokująca sytuacja w Szczecinie. Szczury opanowały mieszkanie. Sąsiedzi czują się bezsilni
Inwazja obcego gatunku w polskim mieście! Jest nie do zatrzymania
Wilk pod polskim domem. Ten filmik stał się hitem, ale co się za nim kryje?