Matka w kajdankach na pogrzebie synka. Dziecko mogło zostać pod jej opieką
Magdalena W., 22-letnia mieszkanka Warszawy, w połowie maja została zatrzymana przez policję do odbycia kary więzienia. Początkowo media informowały, że chodzi o zaległe mandaty, ale Służba Więzienna szybko sprostowała te doniesienia, tłumacząc, że kobieta została skazana za oszustwo. Jak wynika z reportażu “Interwencji”, jej dzieci — trzyletnia Lenka i czteromiesięczny Oskar — nie trafiły pod opiekę żadnego z członków rodziny, ale zostały wysłane do dwóch różnych rodzin zastępczych. Na tym jednak nie koniec.
Sprawa Magdaleny W. wzbudziła wiele emocji. Na pogrzeb synka przyprowadzili ją w kajdankach i więziennym uniformie
Kilka dni po tym, jak czteromiesięczny Oskar trafił do nowych opiekunów, doszło do tragedii — chłopczyk zmarł. Śledztwo, mające wyjaśnić przyczyny i okoliczności jego śmierci, jest w toku. Głębokie poruszenie w opinii publicznej wywołał obraz z pogrzebu dziecka — Magdalena W. została przywieziona na ceremonię z aresztu, w zielonym więziennym drelichu, z kajdankami na rękach i nogach. Uzbrojeni strażnicy nie odstępowali jej na krok.
“Nie mogła nawet otrzeć łez” — mówiła jej koleżanka w programie “Interwencja”.
Służba Więzienna w sobotę, 21 czerwca wydała oświadczenie, z którego wynikało, że decyzja o zastosowaniu takich środków ostrożności “miała charakter ochronny i zapobiegawczy”, bo w czasie pobytu Magdaleny W. za kratami “uzyskano informacje skutkujące negatywną prognozą kryminologiczno-społeczną”. Funkcjonariusze mieli się też obawiać, że nad grobem dziecka kobieta spotka się ze swoim konkubentem, który jest poszukiwany przez policję. Inaczej mówiąc, obawiano się trudnych do opanowania sytuacji na pogrzebie małego Oskarka. Jak wskazano w komunikacie Służby Więziennej, zakładano, że podczas uroczystości policja dokona zatrzymania partnera Magdaleny W.
Kierując się koniecznością zapewnienia bezpieczeństwa zarówno funkcjonariuszom, jak i osobom postronnym, podjęto decyzję o konwojowaniu osadzonej w odzieży skarbowej. Działanie to miało charakter profilaktyczny i było zgodne z procedurami dotyczącymi bezpieczeństwa konwoju
— podkreślono w komunikacie.
Jednak niektórzy eksperci publicznie wyrażali wątpliwości co do zasadności zastosowanych środków ostrożności. Były szef Służby Więziennej Paweł Moczydłowski zaznaczał w rozmowie z “Faktem”, że nie ma pełnej wiedzy o okolicznościach podjęcia decyzji o skuciu w kajdany Magdaleny W. na pogrzebie jej syna. Jednak podkreślił, że widok kobiety, wywołał u niego sprzeciw. — Chyba nie ma powodu, żeby kobieta była zakuta w kajdanki i ubrana w więzienny uniform na pogrzebie własnego dziecka. Dwóch strażników mogło zapewnić odpowiednią ochronę bez takich środków. To był kompromitujący teatr! — powiedział “Faktowi” Paweł Moczydłowski, znany kryminolog i pułkownik Służby Więziennej.
Warunki opuszczenia zakładu karnego przez rodzica, który chce opiekować się dzieckiem lub przez osobę, którą dotknęła rodzinna tragedia
Poważne wątpliwości co do konieczności stosowania tak rygorystycznych środków w tej sytuacji ma także znany łódzki adwokat Piotr Kaszewiak. Jak wyjaśnia w rozmowie z “Faktem”, zgodnie z przepisami skazany, którego dotknie rodzinna tragedia, za zgodą dyrekcji może opuścić zakład karny nawet na pięć dni.
— Przyjmuje się, że podstawowym sposobem wykonania zezwolenia na opuszczenie zakładu karnego powinien pozostawać samodzielny pobyt skazanego poza zakładem karnym — wyjaśnia mecenas i dodaje: — Czasem zaś wystarcza asysta osoby godnej zaufania.
Konwojowanie przez służbę więzienną — dodatkowo w kajdankach i więziennej odzieży — to najbardziej rygorystyczna z form. — Decyzja co do formy opuszczenia zakładu karnego powinna odpowiadać zasadom humanitarnego traktowania skazanych oraz poszanowania ich godności — podkreśla w rozmowie z “Faktem” mecenas Piotr Kaszewiak.
Jak zwraca uwagę, kobiety zwykle i tak odbywają kary w zakładach typu półotwartego, a więc tych, uznawanych za łagodniejsze.
Historia zna przypadki, w których kobiety rodziły dzieci w zakładach karnych. Czy w przypadku skazanych, które trafiają do więzienia po urodzeniu dzieci, istnieje szansa, by tam mogły się nimi opiekować? Czy była szansa, by Magdalena W. mogła opiekować się swoim synkiem w czasie odbywania kary?
Przy zakładach karnych funkcjonują domy matki i dziecka. Kluczowy jest tu wniosek
— Rodzice skazani na karę pozbawienia wolności mogą wnosić o odroczenie wykonania kary, jeżeli natychmiastowe wykonanie kary pociągnęłoby dla skazanego lub jego rodziny zbyt ciężkie skutki — wskazuje mec. Kaszewiak. I dodaje, że wobec kobiet ciężarnych i rodziców samotnie wychowujących dzieci sąd może odroczyć wykonanie kary nawet na okres do trzech lat po urodzeniu dziecka.
— Jeśli sąd takiej prośby nie uwzględni, skazanym na więzienie matkom umożliwia się sprawowanie bezpośredniej opieki nad dzieckiem. W tym celu przy zakładach karnych organizuje się domy matki i dziecka — dopowiada.
Co musi zrobić skazana, by opiekować się dzieckiem w więzieniu?
Aby skorzystać z tej możliwości, kobieta musi złożyć formalny wniosek do dyrektora zakładu karnego z dołączonym do niego odpisem aktu urodzenia dziecka. Jest jednak pewien warunek — dziecko nie może ukończyć trzeciego roku życia.
Po złożeniu takiego wniosku matkę poddaje się badaniu psychologicznemu, sporządza opinię lekarską i zawiadamia sąd opiekuńczy o złożeniu wniosku. To on podejmuje decyzję, czy dziecko będzie mogło zostać umieszczone w więziennym domu matki i dziecka.
— Przeszkodą w uwzględnieniu wniosku mogą być (po stronie matki lub dziecka) względy wychowawcze lub zdrowotne, które potwierdzone opinią psychologa lub lekarza przemawiają przeciwko takiemu rozwiązaniu. Przykładem może być np. choroba dziecka wymagająca stałego leczenia poza jednostką penitencjarną lub choroba samej matki, np. uzależnienie, problemy ze zdrowiem psychicznym — wylicza nasz rozmówca.
Aby dziecko mogło zostać przy matce, odbywającej karę więzienia, wymagana jest też zwykle zgoda ojca dziecka. Gdy ten nie chce lub nie może jej udzielić, decyzja należy do sądu opiekuńczego. — Jeśli kobieta uzyska niekorzystną dla siebie decyzję, przysługuje jej prawo odwołania się do sądu penitencjarnego — podsumowuje adwokat Piotr Kaszewiak.
(Źródło: “Interwencja” Polsatu, Fakt.pl)
Czytaj też: Samolot nadał SOS i zniknął. Służby przerwały akcję ratunkową
/6
Materiały redakcyjne
Sprawa Magdaleny W. z Warszawy i jej tragicznie zmarłego synka Oskara wzbudziła w opinii publicznej wiele emocji.
/6
Materiały redakcyjne
Czteromiesięczny Oskar zmarł kilka dni po tym, jak trafił pod opiekę rodziny zastępczej. Śledztwo, mające wyjaśnić przyczyny i okoliczności jego śmierci, jest w toku.