Matka 14-letniego Maksyma zabitego na pasach na Woli zabrała głos
Na pytanie, jaki był jej syn, Maksym, początkowo nie umie odpowiedzieć. Wzruszenie odbiera jej głos. Po chwili jednak ciągiem wymienia z dumą osiągnięcia ukochanego synka. — Był bardzo mądry i inteligenty. Wszystko chwytał w lot. Trenował tenis stołowy i boks. W tym drugim jeszcze w Ukrainie zdobywał medale. Komponował muzykę — wylicza.
Najbardziej poruszające są jednak inne jej słowa. — Zawsze marzyłam o dwójce dzieci. Miałam sześcioletnią córeczkę i dorastającego mężczyznę — mówi wyraźnie załamana kobieta. Na pytanie, jaką karę powinien ponieść sprawca śmierci jej syna, odpowiada bez wahania:
Powinien dostać sprawiedliwą karę, jaką przewiduje polskie prawo. Nie można tego tak zostawić. Tu zginęło dziecko.
Warszawa. Tragiczny wypadek na pasach
Dramat rozegrał się w piątek 3 stycznia po godz. 17. Kierowca busa potrącił 14-latka i uciekł z miejsca zdarzenia. Mimo reanimacji chłopiec zmarł. Miał bardzo poważne obrażenia okolic głowy. Andrzej K. (43 l.) został zatrzymany ponad dobę po wypadku. Był pijany. Podczas przesłuchania zapewniał, że nie zdawał sobie sprawy, że potrącił człowieka. Teraz ciążą na nim poważne zarzuty. Mężczyzna miał aktywny zakaz prowadzenia samochodów, który złamał.
Zobacz też:
Poszedł z dzieckiem na szczyt. Zejść się nie udało
Zaskakujące doniesienia o stanie zdrowia Putina. Miały go zdradzić te dwa szczegóły