Lubowidza. Pan Włodzimierz ukrył rodzinę przed mordercą
Wszystko wydarzyło się błyskawicznie. Najpierw wypadek, strzały, a potem ucieczka. Niczym w filmie gangsterskim, tylko że sytuacja ta wydarzyła się naprawdę. I to w niewielkiej i wyjątkowo spokojnej wsi pod Łodzią.
To tu Dawid M. (†39 l.) przyczaił się na rodzinę swojej byłej partnerki. Najpierw spowodował wypadek, a potem wyciągnął broń. Gdy z przewróconego wraku wydostał się partner pani Anny, podbiegł do niego i z bliskiej odległości strzelił do mężczyzny w plecy oraz głowę. Pan Adam (†49 l.) zmarł na miejscu.
Zabójca szalał pod moim domem!
W tym czasie z auta wydostała się pani Anna z dwójką dzieci i jej koleżanka. Prawdopodobnie wymknęli się mordercy, tylko dlatego, że uciekli wprost w zagajnik. Po przebiegnięciu około 300 metrów udało im się trafić do domu pana Włodzimierza.
Na szczęście mężczyzna stał akurat wspólnie z synem przed domem. – Syn wracał do swojego domu. Wyszliśmy przed bramę i zobaczyliśmy osoby proszące o pomoc – opowiada “Faktowi”.
Mieszkańcy nie wahali się ani chwili i od razu wpuścili do środka przerażone kobiety. – Pani Anna nie była w stanie wydusić z siebie słowa. O tym, co się stało, opowiedziała nam jej koleżanka. Chłopiec był chyba w ogromnym szoku, bo zachowywał się w miarę spokojnie, natomiast jego siostra potwornie płakała – mówi pan Włodzimierz.
Ucieczka w stronę światła
Gospodarz domu natychmiast zadzwonił po policje i pogotowie. – W pewnym momencie zrobiło mi się z nerwów tak słabo, że syn wezwał kolejną karetkę pogotowia. Myślałem, że dostanę zawału – dodaje.
Na miejsce przyjechał też szybko brat pani Anny. – W sumie rodzina spędziła u nas czas do pierwszej w nocy – opisuje.
Pan Włodzimierz zwraca uwagę na to, że panią Annę i jej bliskich uratowało to, że w domu paliło się światło. – Zwykle, gdy jesteśmy z żoną sami w domu, włączamy tylko telewizor. A dzięki temu, że teraz było jasno, kobiety wiedziały, w którą stronę biec i szukać pomocy – podkreśla.
Z kolei Dawid M. po wszystkim uciekł do Łodzi. Około godziny 23 ukrył się w mieszkaniu swojej kolegi przy ul. Wschodniej. Gdzie, dzień później, popełnił samobójstwo. Na widok policjantów strzelił sobie w głowę. Z tej samej broni, której użył do zamordowania pana Adama.
Zobacz także: Dokonał egzekucji na oczach własnego dziecka. Przerażające szczegóły zbrodni pod Łodzią