Łódź. Porzuciła dziecko w pustostanie. Prokuratura chce 25 lat więzienia
Prokuratura Rejonowa Łódź-Bałuty skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko 36-letniej matce Jagódki, która 15 kwietnia została znaleziona przez przypadkowego przechodnia w pustostanie przy ul. Zgierskiej na łódzkich Bałutach. Śledczy początkowo postawili kobiecie zarzut usiłowania zabójstwa z zamiarem ewentualnym, finalnie jednak zebrane dowody odsłoniły okrutną prawdę.
Jagódka została porzucona w pustostanie na łódzkich Bałutach. Jej matka odpowie przed sądem za usiłowanie zabójstwa
36-letnia matka przyznała się i opowiedziała śledczym o szczegółach zdarzenia. Kobieta najpierw powiedziała śledczym, że poszła do pustostanu za potrzebą i nagle zaczęła rodzić, a nie wiedziała, że jest w ciąży. — Później jednak zmieniła tę wersję i przyznała, że wiedziała, że jest w ciąży od wielu miesięcy, jednak bała się przyznać do tego partnerowi — mówił “Faktowi” prok. Paweł Jasiak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Śledczy wystąpili do sądu z wnioskiem o tymczasowy areszt dla 36-latki, gdzie — jak opisuje “Dziennik Łódzki” — decyzją sądu trafiła ona zaraz po pobycie w szpitalu. Kobieta miała też zostać przebadana psychiatrycznie. Specjaliści orzekli, że była poczytalna.
— Ostatecznie zgromadzony materiał dowodowy wskazywał na jej działanie w zamiarze bezpośrednim, zachodzi bowiem szereg okoliczności wskazujących na to, iż podjęła ona świadomą i przemyślaną decyzję o zabiciu dziecka — przekazał “Faktowi” w środę, 15 października prokurator Paweł Jasiak.
Jak wylicza, wskazywać na to miał m.in. fakt, że 36-latka nie udała się do szpitala ani nie wezwała pomocy medycznej, a po porodzie oddaliła się z miejsca i nie powiedziała czekającemu na nią mężczyźnie, że właśnie urodziła dziecko. Po dotarciu do mieszkania kobieta miała wykąpać się i wyprać ubrania.
Samo dziecko zawiązane było w torbie na ciasny supeł, który wymagał rozerwania torby
— wskazuje prokurator Paweł Jasiak.
Zabójstwo w zamiarze bezpośrednim zagrożone jest karą dożywocia Łódzka prokuratura, jak przekazał nam prok. Jasiak, zamierza domagać się dla kobiety kary 25 lat więzienia. Partner 36-latki i ojciec Jagódki nie usłyszał w związku ze sprawą żadnych zarzutów.
“Bohater z Bałut”. Usłyszał kwilenie. Gdy zajrzał do reklamówki, znalazł noworodka
Dziecko przeżyło dzięki panu Łukaszowi, 37-letniemu mieszkańcowi Łodzi, który we wtorek, 15 kwietnia, przechodząc wraz z kolegami obok pustostanu, usłyszał kwilenie. Początkowo myślał, że ktoś porzucił kocięta, jednak gdy rozerwał reklamówkę, zobaczył w niej maleńkie dziecko. Mężczyźni natychmiast wezwali pomoc i dziewczynka, której nadano imię Jagódka, została przewieziona do szpitala.
Jak ocenił lekarz, dziecko przyszło na świat około dwóch godzin wcześniej. Było w stanie skrajnej hipotermii i — jak wykazały później badania krwi — w jego organizmie wykryto obecność amfetaminy.
Gdy stan dziewczynki się poprawił, trafiła do Interwencyjnego Ośrodka Preadopcyjnego Tuli Luli w Łodzi, gdzie niemowlęta, których rodzice z różnych względów nie mogą się nimi opiekować, czekają na rodziny adopcyjne.
Zobacz też: Koszmar w Rabce-Zdroju. Dwie dziewczynki padły ofiarą brutalnego ataku. Filip W. stanął przed sądem
/2
– / Fakt.pl
Wyziębiony noworodek został znaleziony w tym pustostanie przy ul. Zgierskiej na łódzkich Bałutach.
/2
Fundacja Gajusz / Facebook
Uratowana dziewczynka dostała na imię Jagódka.