Kobieta więziona w Gaikach. Dlaczego tyle czasu trwał horror 30-latki?
Przed kilkoma laty pani Małgorzata mieszkała w Lesznie. Jak ustalili dziennikarze Onet.pl, jej życie już wtedy było dość burzliwe. Nagłe zniknięcia z domu i niepokojące zachowania doprowadziły do ograniczenia jej praw rodzicielskich i objęcia opieką kuratora.
Jej dzieci w wieku 7 i 9 lat trafiły do rodziny zastępczej. W 2019 r. po raz kolejny zniknęła. Rodzina już jej nie szukała, ale jej sprawą zajmował się kurator, który próbował ustalić miejsce jej pobytu.
Prawdopodobnie wówczas kobieta zaczęła spotykać się z nowym partnerem. Wszystko wskazuje, że był to Mateusz J. I wtedy musiała zacząć się jej gehenna. Po pewnym czasie (w 2020 r.) uciekła od niego i trafiła do ośrodka interwencyjnego w Lesznie, bo doświadczała przemocy ze strony mężczyzny. Pracownicy socjalni sugerowali jej, żeby odseparowała się od niego, jednak w pewnym momencie kobieta uciekła także od nich, bez słowa opuszczając bezpieczne miejsce.
Wtedy Małgorzata musiała znaleźć się w Gaikach i tam zostać uwieziona. Była regularnie maltretowana. Mateusz J. miał ją bić, gwałcić, znęcać się nad nią. Szpital w Głogowie potwierdził, że kobieta była ich pacjentką niejednokrotnie. Pomimo oczywistych śladów przemocy, zawsze zaprzeczała, by ktoś wobec niej stosował agresję, odmawiając zgłoszenia sprawy do służb.
Kobieta więziona w Gaikach. Tym razem nie wytrzymała
Po raz kolejny sprawa ujrzała światło dzienne, kiedy Małgorzata trafiła do szpitala z poważnym urazem barku. Wtedy zdecydowała opowiedzieć się o przemocy i zniewoleniu. Szczegółowe relacje ofiary o brutalności oprawcy i warunkach, w jakich była przetrzymywana, są wręcz przerażające.
Małgorzata opowiedziała, że była głodzona. Nie miała dostępu do jedzenia, środków higienicznych, bieżącej wody, prądu, toalety i innych mediów oraz telefonu. Oprawca 30-latki bił ją pięścią i różnymi przedmiotami po twarzy i całym ciele. Kopał, dusił, popychał, szarpał, wykręcał ręce, ciągnął za włosy. Znęcał się też nad Małgorzatą psychicznie: izolował ją, kontrolował, poniżał, wyzywał. Gdy zapadała noc, zakładał jej kominiarkę na głowę i wyprowadzał na zewnątrz.
Zaskakuje fakt, że ani rodzina mężczyzny, ani nikt z mieszkańców miejscowości nie miał pojęcia o obecności przetrzymywanej i maltretowanej w komórce kobiety. Tak stan miał przecież trwać kilka lat.
Kobieta ciągle jest w szpitalu. Medycy nie udzielają informacji na temat stanu jej zdrowia. Ale dziennikarzom Onet.pl udało się ustalić, że czuje się dobrze i już niedługo będzie mogła opuścić placówkę.
Mateusz J. został aresztowany. Grozi mu do 25 lat więzienia.
Wymusił pierwszeństwo przejazdu. Potem nastąpiła scena jak z filmu sensacyjnego
O zgrozo! Co ona założyła idąc w Tatry
Myśliwy śmiertelnie postrzelił kolegę podczas polowania. Nowe fakty w sprawie tragedii w Karolinie