Katastrofa balonu w Brazylii. Świadek: gaśnica nie zadziałała
Jak donosi dziennik “Jornal Razao”, informację potwierdził komendant policji cywilnej Santa Catariny, Ulisses Gabriel. Zeznania złożyli już pilot i pięciu pasażerów. Śledczy przesłuchają też przedstawicieli firmy organizującej loty. Wszystko po to, by odpowiedzieć na pytanie, które zadaje sobie teraz cała Brazylia: czy tej katastrofie można było zapobiec?
Pożar w powietrzu
Według dotychczasowych ustaleń ogień pojawił się krótko po starcie. Miał wybuchnąć przy pomocniczym palniku, służącym do uruchamiania głównego płomienia. Pilot próbował awaryjnie lądować. Kiedy balon zbliżył się do ziemi, 13 osób, w tym sam pilot, wyskoczyło. Wtedy balon, lżejszy o pasażerów, gwałtownie wzbił się z powrotem.
Osiem osób zostało na pokładzie. Nie miały szans. Spadły z ogromnej wysokości. Ich śmierć zarejestrowali na wideo przerażeni mieszkańcy okolicy. Wypadek uznano, za największą balonową katastrofę w historii Brazylii.
“Gaśnica nie zadziałała”
Jeden z ocalałych wskazał na dramatyczny szczegół: podczas pożaru gaśnica nie zadziałała. Według ekspertów może to wskazywać na poważne uchybienia w wyposażeniu lub przeszkoleniu załogi.
– Gdy zawodzi ogień, zawodzi wszystko – mówi brazylijski specjalista ds. bezpieczeństwa lotów, cytowany przez media.
Policja cywilna czeka teraz na wyniki sekcji zwłok, badania medyczne ocalałych i raport z miejsca katastrofy. To ma ustalić, co dokładnie zawiodło: człowiek, sprzęt czy procedury.
Brazylijska “Kapadocja” i żałoba
Praia Grande to popularne miejsce w południowej Brazylii. Balony unoszą się tam nad kanionami. Loty reklamowane są jako “magiczne przeżycie”. W dniu katastrofy na pokładzie znajdowali się turyści z różnych regionów. Korzystali z wolnego weekendu z okazji święta Bożego Ciała. Wśród ofiar była również para, która miała polskie korzenie.
Firma odpowiedzialna za lot do tej pory milczy.