Dzieci i hazard: jakie zagrożenia czyhają?
– Po raz pierwszy zastanowiłam się, czy to przypadkiem nie hazard, gdy na wakacjach we Włoszech pozwalałam mojej 4-letniej córce grać na różnych automatach dla dzieci – mówi Iwona, mama Marcelinki. – To było istne szaleństwo, kolorowe, z różnymi nagrodami do wygrania, w pewnym momencie tata i wujek też się w to wciągnęli, zabawa była przednia, córka zadowolona, tylko ja miałam mieszane uczucia. Nikt nie zwrócił uwagi na to, że uczymy dziecko niewłaściwych zachowań – dodaje.
Dzieci nieświadomie stają się ofiarami hazardu od najmłodszych lat. – W naszej szkole co roku organizowany jest piknik, na którym za los o wartości kilku złotych można wygrać naprawdę bardzo cenne nagrody – opowiada mama Wiktorii, która chodzi do jednej ze szkół społecznych w Poznaniu. – Rodzice prześcigają się w fundowaniu atrakcyjnych nagród na loterię szkolną, to już nie są tylko książki czy bilety do kina, ale lot balonem, wycieczka do Energylandii, a nawet wynajem kampera na weekend – dodaje. Dzieci kupują losy garściami. Rodzice chętnie dają na to pieniądze, bo zebrane środki przekazywane są na szczytny cel.
Dzieci, które nie grają, są wykluczane z grupy
– W klasie u mojego syna wszystkie dzieci grają w różne gry internetowe. Tam trzeba mieć dokupiony sprzęt, jakieś skórki czy dodatkowe środki na skrzynie ze skarbami, żeby móc przejść na wyższy poziom. Ten, kto tego nie ma, jest wyśmiewany, odsuwany od grupy. Ja zdezerterowałam i kupuję mojemu Adamowi różne dodatki w grach, żeby nie czuł się wykluczony wśród rówieśników – skarży się. Rodzice często nie widzą nic złego w pozornie nieszkodliwych grach. Wydaje im się, że jeśli wiedzą, w co dziecko gra i z kim, to jest bezpieczne. Tak nie jest. – Dzieci grają z różnych powodów. Często są zainspirowani grającymi kolegami, co daje poczucie akceptacji przez innych. Gdy dziecko wygrywa, to wzbudza podziw, a jego pozycja w grupie wzrasta. Jest to bardzo wzmacniające doświadczenie, a w efekcie wzrasta chęć powtórzenia tych zachowań – ostrzegała Barbara Wojewódzka, certyfikowana specjalistka psychologii uzależnień i autorka licznych publikacji na temat uzależnień behawioralnych i społecznych na łamach uzaleznieniabehawioralne.pl.
Zdrapki to forma zabawy czy hazard?
– W klasie mojej córki jedna z koleżanek na urodziny zażyczyła sobie zdrapki. Rodzice nie widzieli w tym nic niewłaściwego i dziewczynka dostała cały zestaw – opowiada mama 13-latki. – Bardzo często do kolektury przychodzą rodzice z dziećmi. Niektórzy każą nawet dzieciom skreślać numery na kuponach, inni kupują im zdrapki. Tak dla zabawy – opowiada pani Aldona, która pracuje w kolekturze w Gnieźnie. – Ja nie sprzedaję dzieciom zdrapek i nawet w obecności rodziców nie pozwalam na to, żeby sobie wybierały spośród całego pliku. Przepisy są w tej kwestii jasne i bardzo mnie dziwi, że rodzice nie widzą w tym nic złego – dodaje. Pokus na dzieci czeka jednak znacznie więcej.
Dzieci mają hazard na wyciągnięcie ręki
– Jednym z ulubionych prezentów wśród chłopców w klasie mojego syna są karty google play. Rodzice zgadzają się na takie prezenty gwiazdkowe w klasie, nauczyciele nie widzą w tym nic niewłaściwego – mówi mama Piotra, który chodzi do siódmej klasy. W klasie jej syna grają wszyscy chłopcy. Większość ma już swoje konta bankowe i karty, rodzice przelewają im kieszonkowe na kartę, a dzieciaki same dysponują środkami. – Jeśli rodzic nie musi autoryzować transakcji, to dzieci mogą kupować, co chcą i doładowywać wszelkie gry. My mojej córce musimy zautoryzować każdy przelew z karty, więc już usłyszeliśmy, że ją kontrolujemy i nie mamy zaufania, bo nikt w jej klasie nie ma takiego ograniczenia. Ja byłam w szoku – opowiada mama 14-letniej Marysi. Córka jej wspominała, że dzieci podają fałszywą datę urodzenia na różnych kontach, żeby móc grać. – To się wydaje takie proste, że aż przerażające – dodaje.
Karty podarunkowe, którymi można zasilać gry, są dostępne np. w Żabkach lub Empikach. – Bardzo często przychodzą dzieci i chcą kupić takie karty. Nie sprzedaję dzieciom. Często przychodzą też z dziadkami lub babciami i mam wrażenie, że oni zupełnie nie wiedzą, co kupują wnukom. To taki popularny sposób na danie kieszonkowego – opowiada Żaneta, która pracuje w poznańskiej Żabce. – Rodzice też kupują dzieciom takie karty, powiedziałabym nawet, że nagminnie i bez zastanowienia. Rzadko spotykam się z tym, że rodzice zdecydowanie odmawiają, to trochę jak kupienie dziecku loda czy batonika – zauważa.
Terapeuci ostrzegają przed uzależnieniem dzieci od hazardu
– Podobnie jak w przypadku uzależnień od substancji psychoaktywnych czynniki ryzyka mają charakter biopsychospołeczny. Są osoby, które wg. klasyfikacji Blaszczyńskiego są uwarunkowane biologicznie do uzależnienia od hazardu i czasami wymagają farmakoterapii – zauważyła Barbara Wojwódzka w wywiadzie dla Krajowego Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom. – W rodzinie, w której hazard był czy jest na porządku dziennym, wszystkie zachowania typu: gra w karty na pieniądze czy w trakcie robienia zakupów w markecie kupowanie zdrapek będzie czynnikiem sprzyjającym rozwijaniu takich zachowań u dzieci – ostrzega.