Dramatyczne sceny na ulicach Krakowa: pożar samochodu przed kamienicą
Gęste kłęby dymu, płomienie wydobywające się z auta i strach w oczach mieszkańców. Wszystko to działo się rano na ulicy Pędzichów, gdzie doszło w sobotę 30 listopada do groźnego pożaru.
Strażacy bezzwłocznie przystąpili do akcji. Dzielnie walczyli z ogniem, używając ciężkiej piany do stłumienia płomieni szalejących w samochodzie. W obronie przed rozprzestrzenianiem się ognia, na pobliską kamienicę i sąsiadujące pojazdy, podano również prąd wody.
— Około godziny 5.14 strażacy zostali zadysponowani do pożaru. Po przyjeździe na miejsce okazało się, że płomienie doszczętnie trawiły stojący przed kamienicą samochód osobowy — mówi w rozmowie z “Faktem” mł. kapitan Hubert Ciepły, rzecznik prasowy Małopolskiego Komendanta Wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej w Krakowie. — Pożar był mocno rozwinięty.
Płonący wóz zaparkował na chodniku, metr od kamienicy. Istniało zagrożenie, że pożar przedostanie się do budynku.
Nikt z lokatorów nie został poszkodowany. Co spowodowało pożar auta?
— Na palący pojazd strażacy podali pianę, a na okno kamienicy, które zajęło się od pożaru wodę, by je schłodzić. Pożar szybko ugaszono, a płomienie nie zagroziły ani budynkowi, ani mieszkańcom. Nadpalone okno na parterze kamienicy przy ul. Pędzichów, najprawdopodobniej trzeba będzie wymienić — mówi Hubert Ciepły.
Na szczęście, dzięki profesjonalnej i szybkiej reakcji strażaków, udało się uniknąć tragedii. Kamienica została dokładnie sprawdzona i, jak podaje straż pożarna, nikomu nic się nie stało. Mieszkańcy mogą odetchnąć z ulgą, ale całe zdarzenie pozostawia wiele pytań. Co było przyczyną pożaru? Czy to było podpalenie, czy może nieszczęśliwy wypadek?
Śledztwo w tej sprawie trwa. Policja zabezpieczyła monitoring, który pomoże wskazać przyczynę pożaru.
Spłonęła kamienica w Łobzie. Dach uległ całkowitemu zawaleniu
Tragiczny pożar w Gdańsku. Gdy ugasili płomienie, ich oczom ukazał się makabryczny widok