Published On: Tue, Mar 11th, 2025
Business | 2,533 views

Dom spłonął, bo strażacy jechali 40 minut


— O pierwszej w nocy obudził mnie dziwny dźwięk. Jak się potem okazało, były to pękające od ognia dachówki — opowiada “Faktowi” właściciel domu, Rafał Moritz (47 l.).

Mężczyzna wybiegł z domu. — Na dachu zobaczyłem zarzewia ognia, próbowałem gasić wężem ogrodowym, ale nic to nie dało. Zdążyliśmy zabrać z domu tylko dowody osobiste i lekarstwa i uciekliśmy z żoną tak, jak staliśmy — wspomina.

Pierwsze wozy strażackie przyjechały po 40 minutach od zgłoszenia

Od razu został wykonany telefon na numer alarmowy 112 i dyspozytor wysłał jednostki strażackie z Olsztyna i Biskupca. Gdy dotarli na miejsce, na ratunek 100-letniego domu było już za późno. Jego mieszkańcy z oddali stali bezradnie i przyglądali się, jak płonie dorobek ich życia. — Żona zadzwoniła do znajomego strażaka z pobliskiej wsi Rumy, gdzie jest prężnie działająca jednostka OSP — dodaje pan Rafał. — Byli gotowi do wyjazdu, jednak dostali zakaz z powodu rejonizacji i późniejszych kłopotów z zapłatą strażakom za akcję gaśniczą — opowiada. Okazało się, że pomiędzy Lesznem a wsią Rumy, jest granica powiatu olsztyńskiego i szczycieńskiego. Druhom z OSP Rumy nie pozwolono wyjechać poza teren ich działalności.

/15


Ochotnicza Straż Pożarna w Barczewie / Facebook

Pierwsi strażacy przyjechali 40 minut po zgłoszeniu.

/15


Ochotnicza Straż Pożarna w Barczewie / Facebook

Domownicy zdołali się ewakuować z płonącego domu.



Source link