Dom spłonął, bo strażacy jechali 40 minut
— O pierwszej w nocy obudził mnie dziwny dźwięk. Jak się potem okazało, były to pękające od ognia dachówki — opowiada “Faktowi” właściciel domu, Rafał Moritz (47 l.).
Mężczyzna wybiegł z domu. — Na dachu zobaczyłem zarzewia ognia, próbowałem gasić wężem ogrodowym, ale nic to nie dało. Zdążyliśmy zabrać z domu tylko dowody osobiste i lekarstwa i uciekliśmy z żoną tak, jak staliśmy — wspomina.
Pierwsze wozy strażackie przyjechały po 40 minutach od zgłoszenia
Od razu został wykonany telefon na numer alarmowy 112 i dyspozytor wysłał jednostki strażackie z Olsztyna i Biskupca. Gdy dotarli na miejsce, na ratunek 100-letniego domu było już za późno. Jego mieszkańcy z oddali stali bezradnie i przyglądali się, jak płonie dorobek ich życia. — Żona zadzwoniła do znajomego strażaka z pobliskiej wsi Rumy, gdzie jest prężnie działająca jednostka OSP — dodaje pan Rafał. — Byli gotowi do wyjazdu, jednak dostali zakaz z powodu rejonizacji i późniejszych kłopotów z zapłatą strażakom za akcję gaśniczą — opowiada. Okazało się, że pomiędzy Lesznem a wsią Rumy, jest granica powiatu olsztyńskiego i szczycieńskiego. Druhom z OSP Rumy nie pozwolono wyjechać poza teren ich działalności.
Dyspozytor zabronił wyjazdu do pożaru najbliżej położonej jednostki OSP
— Do Leszna mamy cztery kilometry i mogliśmy być na miejscu po 10 minutach, jednak sami nie możemy podjąć takiej decyzji — mówi prezes OSP Rumy Tomasz Witczak. — Nami dysponuje Szczytno. Dostajemy informację na telefony i wyje syrena. Dotarcie do remizy zajmuje nam trzy minuty i jesteśmy gotowi do wyjazdu. Tej nocy syrena nie zawyła, ale zadzwoniła pani Julita. Prosiła, żebyśmy przyjechali. Zapytałem dyżurnego, a on mówi, że nie ma żadnej noty z numeru 112 i nie może nas puścić poza teren naszej gminy — wyjaśnia strażak. — Mamy cały sprzęt gaśniczy, oprócz drabiny. Paliło się pomiędzy podbitką a dachówką i byśmy przynajmniej stłumili ogień. Na wyposażeniu OSP są lance gaśnicze, które wbijamy w dach i gasimy pożar w zarodku. Moglibyśmy uratować ten dom — uważa.
— Na podstawie meldunku, który przeanalizowałem, mogę powiedzieć, że nie doszło tu żadnych nieprawidłowości w działaniu. Jednostki spoza systemu mogą działać na terenie swojej gminy. Tak działa system. Być może jednostka OSP Rumy była traktowana jako odwód — informuje mł. bryg. Grzegorz Różański, rzecznik prasowy KW PSP w Olsztynie.
/15
Ochotnicza Straż Pożarna w Barczewie / Facebook
Pierwsi strażacy przyjechali 40 minut po zgłoszeniu.
/15
Ochotnicza Straż Pożarna w Barczewie / Facebook
Domownicy zdołali się ewakuować z płonącego domu.