Aleksander Gawronik uniewinniony ws. Jarosława Ziętary
Proces senatora z lat 90. Aleksandra Gawronika (zgadzał się na publikację nazwiska) toczył od 2016 r. Prokuratura oskarżyła go o to, że nakłaniał pracowników ochrony firmy Elektromis do zabójstwa poznańskiego dziennikarza, który chwilę przed zniknięciem natrafił na trop wielkiej afery gospodarczej.
Dwa lata temu sąd nieprawomocnie uniewinnił byłego senatora. Śledczy zaskarżyli jednak wyrok sądu I instancji.
Jarosław Ziętara. Porwanie i zabójstwo dziennikarza
Autor aktu oskarżenia prok. Piotr Kosmaty w mowie końcowej bardzo szczegółowo odniósł się do materiału dowodowego, w tym do zeznań kluczowych świadków. Zwrócił też uwagę na błędy popełnione w tej sprawie, co – w jego opinii – przemawia za tym, aby wyrok sądu okręgowego został uchylony.
Jestem w pełni przekonany, że te dowody, które zebrałem w postępowaniu przygotowawczym, które zostały uzupełnione przed sądem okręgowym, a nawet również tu, w pełni potwierdzają, że Aleksander Gawronik dopuścił się zarzuconego mu aktem oskarżenia czynu
– mówił.
Oskarżyciel posiłkowy, brat dziennikarza – Jacek Ziętara – poparł apelację prokuratury.
Aleksander Gawronik usłyszał wyrok. “Pisano o mnie i dobrze, i źle”
Z kolei obrońca byłego senatora podkreślał, że “wyrok sądu I instancji broni się w dostateczny sposób. Podkreślił, że Jarosław Ziętara był młodym, początkującym dziennikarzem i nie stanowił żadnego zagrożenia dla jego klienta.
Na pewno nie było to pierwsze, drugie, dziesiąte i tysięczne pióro Polski. Ma to znaczenie w tej sprawie, bo czym innym byłoby, gdyby miał cokolwiek napisać dziennikarz uznany, a czym innym, jeżeli osoba, która skończyła studia – ponieważ ewentualne zagrożenie, hipotetycznie rozważając, gdyby się takie miało pojawić, byłoby zupełnie innej skali
– mówił adw. Paweł Szwarc.
Zaznaczył także, że Ziętara nikomu nie wspomniał o zamiarze napisania o Gawroniku. Ani przełożonym w redakcji, ani swoim kolegom.
Żeby podżegać do zabójstwa trzeba mieć naprawdę bardzo dobry powód – i ten powód nie wychodzi z tych akt (…). To, że pojawiła się kwestia Art-B; o Art-B pisały tysiące dziennikarzy i wielu z nich bardzo krytycznie o moim mandancie i łączą ich dwie rzeczy: że pisali o moim mandancie, i że żyją, nikt nie zaginął
– powiedział.
Natomiast sam Aleksander Gawronik przyznał, że “akt oskarżenia w tej sprawie bardziej przypomina scenariusz filmowy, niż akt oskarżenia”. Dodał też, że w tamtym czasie “był otoczony wianuszkiem dziennikarskiej elity”.
Pisano o mnie i dobrze, i źle. Pisano o Art-B, ale w sprawach kantorów nie było nigdy nic złego. Czy były niepochlebne artykuły? Były. Czy coś się z tego tytułu wydarzyło? Nie
– zaznaczył w sądzie.
Dzisiaj – 19 grudnia – Sąd Apelacyjny w Poznaniu utrzymał w mocy wyrok sądu I instancji uniewinniający Aleksandra Gawronika. Wyrok jest prawomocny.
Zobacz także: Poruszające sceny na korytarzu sądu. Zrozpaczony ojciec Doriana S. padł przed synem na kolana