Koniec ery biedaszybów w Wałbrzychu. Górnicza historia ustępuje turystyce
Likwidacja dużych kopalń w zagłębiu wałbrzyskim w latach 90. była dla miasta i jego mieszkańców prawdziwym wstrząsem. Pracę straciło wówczas około 18 tys. osób. Wysokie bezrobocie zmusiło wielu do szukania alternatywnych źródeł dochodu. W efekcie, na terenie miasta zaczęły powstawać biedaszyby — małe, nielegalne wyrobiska, w których mieszkańcy na własną rękę wydobywali węgiel. Działalność ta była nie tylko niezgodna z prawem, ale również niezwykle niebezpieczna. Wiele osób przypłaciło ją zdrowiem, a nawet życiem.
Czytaj także: Doktor Tomek zginął z rąk pacjenta. Dostał kilkadziesiąt ciosów nożem. Zabójca nie odpowie za zbrodnię?
Wzrost ceny węgla po wybuchu wojny w Ukrainie rodził obawy, że biedaszyby wrócą
Wybuch pełnoskalowej wojny w Ukrainie w 2022 r. wywołał kryzys energetyczny, który w Polsce szczególnie odczuli właściciele domów ogrzewanych węglem. Ceny surowca osiągnęły rekordowe poziomy, a jego dostępność drastycznie spadła. W tamtym czasie pojawiły się obawy, że sytuacja może doprowadzić do renesansu biedaszybów w Wałbrzychu. Pojechaliśmy w październku 2022 r. zbadać ten problem. Jednak te przewidywania się nie sprawdziły.
Dziś, po trzech latach, wróciliśmy do Wałbrzycha, by sprawdzić, czy nielegalne wydobycie węgla wciąż ma miejsce. — Tu, gdzie stoimy, jest żyła węgla o grubości około półtora metra. Nie trzeba głęboko kopać, żeby się do niej dostać — mówi Tomasz Sakowski, starszy inspektor straży miejskiej w Wałbrzychu, który od 15 lat zajmuje się problematyką biedaszybów. — Biały Kamień, Sobięcin to miejsca, gdzie jeszcze się kopie. Na Nowym Mieście już od dawna nikt nie działa, a na Rusinowej kopalnie zniknęły całkiem niedawno.
Obecnie skala nielegalnego wydobycia węgla w Wałbrzychu jest minimalna
Sakowski, który regularnie patroluje teren w ramach zespołu do spraw biedaszybów, przyznaje, że skala problemu jest dziś minimalna w porównaniu do lat ubiegłych. — Kiedyś na patrolu odkryliśmy miejsce, w którym pracowało jednocześnie nawet sto osób. Dziś zajmuje się tym zaledwie garstka — około 10-12 osób. Oni robią to od lat. Pojawiają się też nowi, ale próbują kopać dzień, dwa i szybko rezygnują — opowiada.
Zdaniem strażnika miejskiego, na spadek liczby nielegalnych kopaczy wpłynęły nie tylko mandaty i procesy sądowe, ale przede wszystkim zmieniająca się sytuacja gospodarcza miasta. — W Wałbrzychu powstało wiele nowych miejsc pracy. Ludzie mogą teraz legalnie zarobić więcej, niż ryzykując życie i zdrowie w biedaszybach — podkreśla Sakowski.
Nie oznacza to jednak, że problem całkowicie zniknął. W weekendy wciąż można dostrzec ślady działalności kopaczy, którzy traktują to zajęcie raczej jako dorywczą formę zarobku niż stałe źródło dochodu.
Transformacja i rozwój Wałbrzycha. Biedaszyby odchodzą w przeszłość
Choć biedaszyby wciąż istnieją, ich znaczenie w życiu mieszkańców Wałbrzycha jest dziś marginalne. Miasto, które przez lata zmagało się z problemem nielegalnego wydobycia węgla, powoli odchodzi od tej mrocznej karty swojej historii. Zmiany gospodarcze, rozwój turystyki zmieniły oblicze tego pięknie położonego miasta.
Obecnie Wałbrzych kojarzy się bardziej z celem turystycznych wyjazdów i “Złotym Pociągiem”, a nie z biedaszybami O jego górniczej historii opowiada centrum Stara Kopalnia. Może warto w tym miejscu upamiętnić biedaszyby?
Zobacz także: Zabójstwo w Mrozach. Angelika rzuciła się pod pociąg. Mieszkańcy mówią tylko o jednym
O zbrodni Polaków mówi cała Hiszpania. Na jaw wychodzą nowe szczegóły
/14
Łukasz Woźnica / newspix.pl
Wałbrzych. Biedaszyby odchodzą do historii
/14
Łukasz Woźnica / newspix.pl
Tomasz Sakowski, starszy inspektor straży miejskiej w Wałbrzychu od 15 lat w zajmuje się problematyką biedaszybów.








