Polacy zamieszani w śmierć Chorwata. Ojciec Łukasza F. broni syna
Miejscowością Igrane w pobliżu Makarskiej wstrząsnęła niedawna tragedia, gdy w nocy z 3 na 4 sierpnia doszło do incydentu, w którym zginął 67-letni mieszkaniec Nikša Šodan. Jak poinformowały — jako pierwsze chorwackie media — dwóch pijanych obywateli Polski zaatakowało jego i jego siostrę, po tym jak zwróciła im uwagę na hałas. Šodan, mimo udzielonej pomocy, wkrótce zmarł.
Do tragedii doszło około 1.50. Według oficjalnego raportu policji Polacy najpierw odepchnęli kobietę na jej własnym podwórku, a gdy brat próbował interweniować, obaj rzucili się na niego.
Makabryczna śmierć na Riwierze Makarskiej. Ojciec Polaka oskarża rodaków
Teraz przeciwko mężczyznom toczy się postępowanie za nieumyślne spowodowanie śmierci. Jak jednak ustalił portal “Slobodna Dalmacija”, ojciec jednego z podejrzanych chwalił się na Facebooku, że jego syn jest niewinny.
— „Chciałbym podziękować większości moich rodaków za to, że dokonali linczu na moim synu, nie czekając na żadne wyjaśnienia. Wystarczyła jedna wypowiedź Chorwatki przekazana mediom, aby w komentarzach i nagłówkach gazet zrobiono z niego winnego”.
Dziś Łukasz jest na wolności, bez kaucji, wypuszczony nawet przed upływem aresztu śledczego. „To powinno dać do myślenia tym, którzy tak chętnie wydawali wyroki. Ale oczywiście Polacy i media najlepiej radzą sobie w tworzeniu sensacyjnych nagłówków i wydawaniu wyroków w komentarzach. Niestety, znów odezwała się nasza narodowa cecha – zazdrość.
Na szczęście byli też tacy, którzy wierzyli w niewinność Łukasza i Pawła. Wszystkim wam – z całego serca dziękuję” — napisał Janusz F.
“Fakt” zwrócił się w tej sprawie do prokuratury w Splicie. Potwierdzono nam, że podejrzani rzeczywiście zostali zwolnieni z aresztu, ale zarzuty wobec Polaków nadal są aktualne.
Tragedia w Igrane wstrząsnęła Chorwacją. Polacy w centrum śledztwa
Mieszkańcy Riwiery Makarskiej zarówno w rozmowie z “Faktem”, jak i “Slobodna Dalmacija” twierdzą, że już wcześniej ostrzegali policję o agresywnym zachowaniu polskich turystów, ale reakcji nie było. Dzień po tragedii na domu należącym do rodziny ze Śląska pojawiły się obraźliwe graffiti, a także odbył się pokojowy protest pod hasłem „Sprawiedliwość dla Nikšy”.
— „W ostatnich czterech latach wielokrotnie wzywaliśmy policję z powodu Polaków, którzy byli agresywni wobec nas i naszych gości. Jedna z naszych gości w zeszłym miesiącu dzwoniła z mojego telefonu na policję, gdy napastnicy przeskoczyli balkon, zaczęli ją obrażać i wrzucili jej ręczniki do morza. Słyszałam, jak mówi policjantom, że czuje się niebezpiecznie” — powiedziała Diana Šimac Materić, inicjatorka protestu.
Policja twierdzi jednak, że otrzymała tylko jedno zgłoszenie i nie dotyczyło ono tych Polaków.
Polacy przeprowadzili się do Igrane kilka lat temu, kupili tam pięć domów. Miejscowi mówią, że zaczęli się zachowywać jak właściciele całej miejscowości: zajmują plaże leżakami, jeżdżą agresywnie skuterami wodnymi. Kulminacją miała być właśnie ta tragedia, gdy Polacy przeskoczyli mur własnej posesji i wtargnęli na podwórko rodziny Šodan.
Zobacz także: Rozmawialiśmy z ojcem Polaka zatrzymanego po tragedii w Chorwacji. Padła szokująca wersja wydarzeń
/9
index.hr / –
W chorwackiej miejscowości Igrane doszło do dramatycznych wydarzeń, w wyniku których życie stracił 67-letni Nikša Šodan.
/9
W sprawę zamieszani są dwaj Polacy, w tym Łukasz F., syn znanego przedsiębiorcy ze Śląska.