praca życia czy ekstremalne wyzwanie?
O stacjach badawczych na Antarktydzie stało się ostatnio głośno po dramatycznym apelu naukowców z RPA, którzy skarżą się na agresywnego kolegę i oskarżają go o napaść seksualną. Badacze są odcięci od świata. Przyjazd lub wyjazd ze stacji jest praktycznie niemożliwy. Konflikty trzeba rozwiązywać zdalnie lub we własnym zespole. To jednak nie odstrasza śmiałków, którzy chcą wyjechać na taką misję, a ci, którzy wrócili z Antarktydy, mówią nawet o posadzie w stacji badawczej “praca życia”. Kuszące są też zarobki, bo w rok można zarobić ogromne pieniądze, a dodatkowo zgarnąć wiele benefitów.
Naukowcy uwięzieni w bazie na Antarktydzie. Błagają o pomoc
Posada na Antarktydzie to praca marzeń?
Ben Norrish, wieloletni pracownik British Antarctic Survey ma za sobą aż 16 sezonów spędzonych na stacjach badawczych na Antarktydzie. Mówi “o głębokim poczuciu zachwytu i koleżeństwa wśród osób pracujących na lodzie”. “Travel and tour world” przywołuje jego słowa, że pobyt na Antarktydzie to “praca marzeń”. Zachęca do aplikowania na ogłoszenia, a tych nie brakuje w sieci.
Stacje badawcze szukają monterów, elektryków, kucharzy, lekarzy, informatyków, ale także szefów stacji. Wiele osób może znaleźć wśród ofert taką, która odpowiada ich kwalifikacjom. Wymagania są jednak spore. Otrzymanie posady wiąże się z wyjazdem na cały sezon poprzedzonym szkoleniem. Misja trwa od pół roku do roku. W tym czasie jest się skazanym na towarzystwo zazwyczaj zaledwie kilkunastu osób pracujących na stacji, niskie temperatury i trudne warunki.
Są benefity i są wyzwania
Olivier Hubert, szef kuchni trafił na stację na Antarktydzie z restauracji z gwiazdką Michelin. Uważa, że to nowy rozdział w jego karierze i podkreśla, jak “ważne jest jedzenie dla utrzymania morale w tak odizolowanym środowisku”. Organizatorzy wypraw nie ukrywają, że to nie jest łatwa ani zwykła praca, ale wręcz wyzwanie. Co roku poszukiwani są nowi pracownicy. Można zacząć od najniższego stanowiska np. pomocy kuchennej.
A co oferują w zamian? Stacje badawcze na Antarktydzie kuszą pracowników bardzo wysokimi pensjami i dodatkowymi benefitami. Zapewniają nie tylko zakwaterowanie, wyżywienie, ale nawet specjalne ubrania. Zarobki na brytyjskich stacjach sięgają od ponad 140 tys. zł rocznie do ok. 250 tys. zł. Osoby z doświadczeniem na stacjach badawczych dostają więcej. Pieniądze wypłacane są po zakończeniu misji. Dodatkowo pracownikom przysługuje urlop plus benefity. British Antarctic Survey oferuje aż roczny urlop po zakończonej misji, dodatkowo atrakcyjny plan emerytalny, ubezpieczenie, opiekę zdrowotną i dostęp do całodobowego programu pomocy pracowniczej. Na miejscu wysłani pracownicy mają zapewnione wszystko, co jest potrzebne do przeżycia.
Praca na polskiej stacji badawczej
Polska też organizuje wyprawy na stację antarktyczną im. H. Arctowskiego. Na początku roku zawsze szuka chętnych do długiego wyjazdu do krainy lodu. Wymagane jest tylko kilkuletnie doświadczenie w zawodzie, wykształcenie kierunkowe, badania lekarskie. W zamian pracownik oprócz wynagrodzenia dostaje zakwaterowanie, wyżywienie, opiekę lekarską i odzież. Minusem może być wielomiesięczna, a nawet roczna rozłąka z rodziną. Wyzwaniem przetrwanie w zespole ok. 8-10 osób, bo tylu jest pracowników zimowych na polskiej stacji. Konieczna jest umiejętność rozwiązywania konfliktów, a tych jak widać po doświadczeniach badaczy z RPA, może nie brakować na Antarktydzie.
Tajemnicza kartka na grobie Kononowicza. Poważne oskarżenia i cztery nazwiska
Tajemnicza śmierć rolnika z Kosakowa. Bratanek gangster chce przejąć jego wielomilionowy majątek
/10
H. Mark Weidman Photography / Alamy Stock/Be&w; Cover Images/Mint Images/ZumaPress / Fakt.pl
Stacje badawcze na Antarktydzie mają m.in. Brytyjczycy i Polacy.
/10
Michael Runkel/Robert Harding / East News
Pracownicy na stacjach badawczych są odcięci od świata nawet przez rok.