Tragedia wisiała w powietrzu. Jan już raz zabił. Zbrodnia w Odrowążu
Nienawidzili się od dawna. Bez mała będzie z 40 lat. Już 14 lat temu Jan F. (79 l.) skarżył się w lokalnych mediach na brata Władysława (†84 l.). Poróżnili się o jedną z najważniejszych wartości dla górali. Nie dane im było wieść spokojne życie. Jeden zginął tragiczną śmiercią, a drugi wróci na stare lata do więzienia.
Odrowąż. Jan F. z zarzutem zabójstwa brata
Jan F. jest podejrzany o zabójstwo brata. Sąd zastosował wobec niego tymczasowy areszt na trzy miesiące. 79-latek był już skazany za zabójstwo. Jego zbrodnia się zatarła, ale ludzie o niej nie zapomnieli.
Podejrzany nie przyznał się do stawianego zarzutu i złożył wyjaśnienia, w których zaprzeczył swojemu sprawstwu
– przekazała prok. Justyna Rataj-Mykietyn, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Nowym Targu.
Narzędzia zbrodni do tej pory nie odnaleziono. Śledczy informują o twardym narzędziu o ostrej krawędzi. Lokalne media wskazują, że mogła to być siekiera lub maczeta.
Zbrodnia w Odrowążu. Zginął Władek
Tragedia rozegrała się w poniedziałkowe popołudnie, 10 marca, na parkingu w rejonie przychodni zdrowia w Odrowążu. Nie ma naocznych świadków ataku. Monitoring nie obejmuje miejsca zbrodni, ale śledczy są już pewni.
Jak ustalono w toku dotychczasowego śledztwa, 79-letni Jan F. tego dnia spotkał się ze swoim starszym bratem, z którym był od długiego czasu skonfliktowany. Tłem sporu między mężczyznami były niewyjaśnione sprawy majątkowe. Podczas spotkania mężczyzna zadał pokrzywdzonemu kilkanaście uderzeń w głowę twardym narzędziem o ostrej krawędzi, a następnie oddalił się z miejsca zdarzenia. Pokrzywdzonemu udzielono pierwszej pomocy i przetransportowano do szpitala, gdzie zmarł na skutek odniesionych obrażeń
– poinformowała rzecznik nowotarskiej prokuratury.
Takie zadawnione konflikty rodzinne potrafią niestety pękać w najmniej oczekiwanym momencie. Tu mamy do czynienia z dwoma seniorami. Ci panowie mogliby w spokoju spędzać jesień życia, ale jeden z nich dokonał zbrodni. W poniedziałek, gdy doszło do dramatu, na całym Podhalu wiał silny wiatr halny. W naszym regionie tak już jest, że ten pierwszy wiosenny halny często przynosi tragiczne zdarzenia. W okolicy było kilka prób samobójczych i właśnie to morderstwo
– powiedział Onetowi Marcin Ratułowski, burmistrz miasta i gminy Czarny Dunajec.
Bestialska zbrodnia. Poszło o majątek
Według śledczych to właśnie stara waśń o las była powodem okrutnej zbrodni. Jak się okazało, o konflikcie już 14 lat temu pisała “Gazeta Krakowska”. Wiedzieli o nim miejscowi.
Jan F. miał też na swoim koncie już jedną zbrodnię.
W latach 80. siedziałem w więzieniu. Zostałem napadnięty i przekroczyłem granice samoobrony. W czasie odsiadki mój brat Władysław uwłaszczył się na gospodarstwie, które po śmierci rodziców miało trafić do całej szóstki naszego rodzeństwa
– mówił w 2011 r. “Gazecie Krakowskiej” Jan F.
Kilka hektarów lasu stało się zarzewiem wieloletniego konfliktu. Władysław miał wpisać się jako jego właściciel, powołując się na dwóch świadków. Gdy dziennikarz “Gazety Krakowskiej” zajął się sprawą, jeden ze świadków już nie żył, a drugi – sąsiadka – zarzekała się, że niczego nikomu nie podpisywała i nie poświadczała.
Sam Władysław tłumaczył wtedy, że las odziedziczył legalnie. Na rozmowę z dziennikarzami nie miał czasu.
Urzędnicy wskazali wówczas, że mogło dojść do potwierdzenia nieprawdy. Jan F. nie miał jednak szans na odzyskanie lasu. W 1991 r. Ministerstwo Rolnictwa ogłosiło abolicję dla tego typu przestępstw.
Obaj bracia byli rolnikami. Władysław miał duże gospodarstwo z bliską setką krów, a Jan F. hodował owce.
(Źródło: Fakt.pl, Gazeta Krakowska, Onet)