Tragedia na festiwalu w Sosnowcu: Relacja narzeczonej skatowanego Marcina
Przypomnijmy, że tragedia wydarzyła się podczas koncertu w ub. niedzielę (9 czerwca) w Sosnowcu. Marcin i jego narzeczona Karolina bawili się tam na festiwalu. — Wszystko było w porządku, jak był ostatni koncert, to poszliśmy dalej, na karuzelę — relacjonuje pani Karolina.
Do tragedii miało dojść, gdy narzeczona Marcina poszła do toalety. Nie było jej dosłownie 10 minut. Jak mówi w rozmowie z “Uwagą”, gdy wróciła, zobaczyła bójkę.
— Chciałam pomóc swojemu chłopakowi, ale sama zostałam odepchnięta i uderzyłam głową o murek — mówi kobieta, zalewając się łzami.
Marcin miał ruszyć jej na pomoc. Wtedy banda nastolatków rzuciła się na niego. — Uderzyli go w twarz, upadł… a oni kopali go po głowie, brzuchu, do samego końca mi go dobijali… — mówi z wielkim bólem pani Karolina. — Na czworakach do niego szłam, widziałam falę krwi, biegałam wokół i prosiłam ludzi, by mi pomogli, żeby wezwali kogoś, bo Marcin umiera.
Złapała też za koszulkę jednego z oprawców, a ten śmiał się w twarz. Ktoś z tłumu krzyknął, że mają uciekać, bo chłopak prawdopodobnie nie żyje.
Skatowany Marcin był w krytycznym stanie. Karetka miała przyjechać po 30 minutach
Choć narzeczona mężczyzny błagała o pomoc, tłum nie zareagował. Kobieta uważa, że społeczeństwo stało się obojętne na przemoc. Jej zdaniem karetka przyjechała dopiero po 30 minutach. Mimo że udało się przywrócić krążenie Marcina, obrażenia głowy były bardzo poważne. Trafił do sosnowieckiego szpitala w stanie krytycznym.
— Lekarz powiedział, że sytuacja jest bardzo, bardzo zła. Doszło do uszkodzenia pnia mózgu — mówi pan Jacek, ojciec skatowanego Marcina. Po trzech dniach walki nie było żadnych szans, by skatowany mężczyzna wrócił do żywych. — Podjęliśmy decyzję o oddaniu organów syna ludziom. Marcin by tego chciał.
Zdaniem narzeczonej Marcina impreza była źle zabezpieczone ochroniarze byli to emeryci, a na bramkach stali młodzi ludzie, którzy i tak nie byliby w stanie pomóc, bo nie byli wyszkoleni.
Narzeczona skatowanego Marcina: odebrali mi miłość mojego życia
Sosnowieccy urzędnicy twierdzą, że prawidłowo zabezpieczyli imprezę masową. Do pobicia doszło poza wyznaczoną strefą koncertową, na drodze prowadzącej do niej. Jak dodał Rafał Łysy, rzecznik sosnowieckiego magistratu kamery monitoringu miały nagrać dramatyczne chwile, a nagranie zostało już zabezpieczone przez policję i prokuratora.
Śledztwo jest dopiero na początkowym etapie. 16-latkowie, którzy pobili Marcina M., zostali zatrzymani następnego dnia (10 czerwca). Trafili do ośrodka dla nieletnich, na razie na trzy miesiące. Czy odpowiedzą za ten dramat jak dorośli? O tym zdecyduje sąd.
— Odebrali mi miłość mojego życia — mówi narzeczona zmarłego piłkarza. — Za trzy miesiące mieliśmy mieć ślub. Marcin tak bardzo chciał być ojcem. Już tego nie doczeka…
(źródło: TVN “Uwaga”, Fakt.pl)