co spotkało rodzinę z Łodzi?
Pani Agnieszka (39 l.) z mężem Adamem (55 l.) i synem Tynkiem (1,5 l.) czekała na pociąg na stacji Łódź-Dąbrowa. O godz. 8.35 skład się zatrzymał, ale rodzina do środka nie weszła.
— Pociągiem Intercity relacji Bydgoszcz—Kraków mieliśmy dojechać z przesiadką do Zakopanego. Na peronie dworca Łódź-Dąbrowa byliśmy 10 minut wcześniej. Tym samym pociągiem jechali moi znajomi, którzy wsiedli przystanek wcześniej — mówi pani Agnieszka (39 l.) z Łodzi. — Pociąg podjechał o godz. 8.35, podeszliśmy pod przedział nr 8, w którym mieliśmy wykupione miejsca. Naciskałam na przycisk, aby otworzyć drzwi pociągu, niestety nie otworzyły się, a pociąg odjechał. To skandaliczne zachowanie, tym bardziej że nasz przedział znajdował się bezpośrednio za lokomotywą. Na peronie tłumów nie było. Nie ma mowy, żeby maszynista czy konduktor nas nie widział. Znajomi, którzy siedzieli w pociągu, próbowali interweniować u konduktora, ale po odjeździe już nic się nie dało zrobić.
W kasie na kolejnym dworca dostali zaświadczenie: pociąg odjechał bez podróżnych
Pani Agnieszka z mężem i półtorarocznym Tymkiem mieli dojechać tym pociągiem do Krakowa i tam przesiąść się na kolejny do Zakopanego. W sytuacji gdy nie weszli do pociągu Intercity, musieli następnie dojechać na dworzec Łódź-Widzew i tam próbować dostać się do kolejnego pociągu. Stracili sporo czasu i nerwów. — Podróż w takich warunkach z małym dzieckiem była bardzo uciążliwa — mówi pani Agnieszka.
Na szczęście udało im się w kasie biletowej uzyskać zaświadczenie o tym, co ich spotkało. — Kasjerka napisała oświadczenie, że spotkała nas taka przykra sytuacja i wpuszczono nas do następnego pociągu o godz. 10.51 bez biletu. Niestety nie udało się dostać miejsc siedzących.
” W pociągu nr 5334 na stacji Łódź-Dąbrowa nie zostały otwarte drzwi dla podróżnych” — taka adnotacja widnieje na dokumencie, który rodzina uzyskała w kasie.
“Spotkała nas wielka nieuprzejmość”
Do Krakowa dojechali spóźnieni, nie zdążyli na następny pociąg do Zakopanego. — Musieliśmy kupić busa do Zakopanego i wciąż jesteśmy w podróżny na wymarzony urlop — dodaje pani Agnieszka. — Nie mam słów, by określić nasze rozgoryczenie. Jestem przekonana, że zarówno maszynista, jak i konduktor widzieli nas na peronie. Nic nie zrobili, by pomóc, aby te drzwi się po prostu otworzyły. To wielka nieuprzejmość i brak empatii z ich strony. Nie byliśmy absolutnie spóźnieni, grzecznie staliśmy na peronie, aby dostać się do środka składu.
PKP Intercity sprawą zajmie się w poniedziałek
Pani Agnieszka skontaktowała się z PKP Intercity. Kazano jej napisać reklamację. “Fakt” również skontaktował się z biurem prasowym PKP Intercity. Oto co nam powiedzieli: — O tej sprawie zostaliśmy poinformowani, bo rodzina nas powiadomiła. Jednak ze względu na weekend, dopiero w poniedziałek będziemy mogli to wyjaśnić i zająć stanowisko w tej sprawie — powiedziała Agnieszka Serbeńska, rzecznik prasowy PKP Intercity S.A.
Miał być gwałt w pociągu intercity. Afera w Katowicach i naprawdę szokujący finał historii
Wakacyjny rozkład PKP Intercity. Nowe połączenia nad morze, Krakowa i Zakopanego