Warszawa. Tragiczny wypadek bmw. Ta rzecz zamieniła kabinę kierowcy w miazgę
Dramatyczne sceny rozegrały się w niedzielę, 26 listopada w Warszawie. Drogą techniczną przy Alejach Jerozolimskich z dużą prędkością jechało bmw. Za kierownicą samochodu siedział 30-letni mężczyzna.
Nagle 30-latek stracił panowanie nad samochodem, zjechał do rowu i dachował. Kiedy na miejsce przyjechali ratownicy, już nic nie mogli zrobić. Mężczyzna nie dawał żadnych oznak życia. Kabina kierowcy została doszczętnie zmiażdżona. Dlaczego tak się stało? Czemu zniszczenia były tak ogromne w tym jednym miejscu?
– Kiedy auto przewracało się na dach wpadając do rowu, to w miejsce kierowcy wbiła się przydrożna studzienka i to ona odpowiadała w głównej mierze za uszkodzenia pojazdu – donosi Miejski Reporter na swoim profilu na Facebooku.
Góry zabrały Daniela Chojnackiego. Przejmujący apel o wsparcie jego pięciorga dzieci
Wypadek przy Alejach Jerozolimskich. Kierowca zginął na miejscu
Na miejscu pracowali strażacy, ratownicy i policjanci.
– Ze wstępnych ustaleń strażaków wynika, że samochód z niewyjaśnionych przyczyn zjechał z drogi, wpadł do rowu i dachował. Obecna na miejscu załoga ratownictwa medycznego stwierdziła zgon osoby znajdującej się w pojeździe – poinformował TVN24 Patryk Topolski ze stołecznej straży pożarnej.
Niemal nikt po nim nie płakał. Cichy pogrzeb Grzegorza Borysa. Pochowano go z dala od syna
Policjanci zgłoszenie o wypadku otrzymali tuż po godz. 8.30.
– Samochód bmw wpadł do rowu i dachował. Niestety, mężczyzna poniósł śmierć. Na miejscu policjanci wykonywali czynności pod nadzorem prokuratora – przekazała Małgorzata Wersocka z komendy Stołecznej Policji.
(Źródło: Fakt, TVN24, Miejski Reporter)