9-letni Julek wezwał pomoc i próbował ratować tatę. Tragiczny finał akcji
Dramat rozegrał się w niedzielę, 22 czerwca. Zgłoszenie miało kryptonim NZK – Nagłe Zatrzymanie Krążenia. Liczyła się każda sekunda, ale akcja ratunkowa okazała się wyjątkowo trudna. Mężczyzna potrzebował pomocy, był gdzieś w aucie, w terenie nad Odrą. Nie było adresu, mapy, ani dorosłego przewodnika. Był tylko 9-letni Julek. I to on – jak relacjonują strażacy z OSP – przejął dowodzenie.
112 można wybrać także z zablokowanego telefonu
Jak relacjonują strażacy, Julek zachował się z nieprawdopodobną odwagą. Nie tylko zadzwonił pod numer alarmowy 112 z telefonu taty, mimo że urządzenie było zablokowane, ale sam też podjął reanimację. Wiedział, jak to zrobić. Mówił, że uczył się tego w szkole i na zbiórkach harcerskich.
– To ważne: dzieci powinny wiedzieć, że numer alarmowy działa także z zablokowanego ekranu – podkreślają druhowie. – Ale jeszcze ważniejsze jest to, żeby wiedziały, jak się zachować. A on wiedział.
Oczywiście — poniżej masz wygładzony tekst z dobranymi śródtytułami:
Połączenie, które dało nadzieję
Z operatorem pozostał na linii, starał się przekazać jak najwięcej informacji. Nie był w stanie dokładnie określić miejsca, ale nie panikował. Opisał teren, wspomniał o stawach i samochodzie marki BMW. Ratownicy z każdą minutą zawężali obszar poszukiwań. W namierzeniu pojazdu pomogła załoga śmigłowca Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, która z powietrza dostrzegła pojazd i chłopca.
Strażacy ruszyli przez las
Niemal w tym samym czasie na miejsce dotarli przez las także strażacy, prowadzeni śladami opon i przeczuciem. 9-latek z wielką nadzieją obserwował, jak akcję przejmują ratownicy. – Był przerażony, ale mówił bardzo rzeczowo. Opowiedział nam wszystko. Krok po kroku – wspomina jeden z druhów. – Gdyby nie jego reakcja, służby miałyby znacznie trudniejsze zadanie.
Mały bohater, który zrobił wszystko
Mimo wysiłków, ojca chłopca nie udało się uratować. Ale jak podkreślają druhowie, to, co zrobił Julek, zostanie z nimi na długo. – To dziecko, które w jednej chwili musiało być dorosłe. I udźwignęło to. Nie każdy by potrafił – mówią strażacy z Brzegu Dolnego.
/2
OSP Brzeg Dolny / Facebook
Ratownicy w akcji. Na miejsce zdarzenia jako pierwsi dotarli druhowie z OSP i załoga śmigłowca Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
/2
OSP Brzeg Dolny / Facebook
Ratownicy walczyli o każdą minutę.