43-letni turysta z Czech zginął w Tatrach. Szczegóły wypadku
Jaromir, bo tak miał na imię zmarły, wyruszył na szlak w miniony wtorek. Ostatnie zdjęcie, jakie wysłał do rodziny, pochodziło z rejonu Popradzkiego Stawu. Bliscy podejrzewali, że jego celem były Rysy — najwyższy szczyt Tatr. Niestety, od tamtej pory kontakt z mężczyzną urwał się.
Znaleziono ciało mężczyzny z charakterystycznym tatuażem. Mógł spaść z ogromnej wysokości
Ratownicy Horskiej Zachrannej Służby natychmiast rozpoczęli poszukiwania. W akcję zaangażowano również słowackie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, a także drony i specjalistyczny sprzęt. Niestety, trudne warunki pogodowe uniemożliwiły wykorzystanie technologii lotniczej. Poszukiwania musiały być prowadzone drogą lądową.
W końcu, pod ścianami skalnymi w rejonie Żabich Stawów Mięguszowieckich, odnaleziono ciało mężczyzny. Wszystko wskazuje na to, że doszło do tragicznego wypadku — poślizgnięcia na oblodzonym terenie i upadku z wysokości około 300 metrów.
Ratownicy GOPR oraz Horskiej Zachrannej Służby wyrazili głębokie współczucie dla rodziny i bliskich zmarłego.
Ta tragedia przypomina, jak niebezpieczne mogą być samotne wyprawy w góry, szczególnie w okresie, gdy warunki pogodowe są kapryśne, a szlaki mogą być oblodzone. Eksperci apelują, aby w miarę możliwości unikać samotnych wędrówek i zawsze informować bliskich o planowanej trasie.
/1
123RF / Facebook
Nie żyje mężczyzna z charakterystycznym tatuażem. Zginął w Tatrach.