20-latek skatował kotkę. Sąd skazał go na rok więzienia
Wszystko zaczęło się w styczniu tego roku. Kobieta znalazła bezdomną kotkę i postanowiła przekazać ją Bartoszowi K. Tego samego dnia mężczyzna zadzwonił do niej dwa razy. Najpierw mówił, że kot jest chory. Kobieta przekazała mu leki na biegunkę i odwodnienie. Po dwóch godzinach zadzwonił znowu. Twierdził, że kot go ugryzł, a on “go odrzucił” i ten uderzył się o stół. Kobieta nie uwierzyła. Przyjechała z koleżanką do jego mieszkania i zabrała kota do weterynarza. To, co usłyszały u lekarza, było koszmarem.
Obrażenia? Koszmarne
Kotka miała połamane kości, wyrwane pazury, krwawienia na łapach, twarzy i uszach. Złamane zęby, odemę płuc. Weterynarz nie miał wątpliwości: zwierzę zostało skatowane.
Śledczy powołali biegłego. Ten też nie zostawił złudzeń: to nie był przypadek. Wskazał na pobicie ze szczególnym okrucieństwem.
Sąd: rok więzienia i zakaz posiadania zwierząt
Jak relacjonuje “Gazeta Pomorska”, Bartosz K. nie przyznał się do winy. Twierdził, że kotka była agresywna i “dziwnie się zachowywała”. Ale sąd w Toruniu nie uwierzył w te tłumaczenia.
20-latek został właśnie skazany na rok więzienia. Ma też zakaz posiadania zwierząt przez 15 lat. Do tego musi też zapłacić 4 tys. zł nawiązki na rzecz toruńskiego schroniska i pokryć koszty leczenia oraz uśpienia kotki.
Wyrok nie jest prawomocny.
Zobacz też: